Kim jest Twój ojciec? (Łk 2, 41-52)

echoewangelii

Józef i Maryja, podobnie jak wszyscy rodzice, mają problem z tym, aby w nastoletnim Jezusie uznać dorosłego do wiary mężczyznę. Przez trzy dni szukają Go tam, gdzie wierzyli, że mogła Go zaprowadzić chłopięca ciekawość lub też dziecięce nierozumienie „dorosłego” świata. Wymowna lekcja dla wszystkich rodziców, którzy nadopiekuńczą miłością nie pozwalają dojrzeć swoim dzieciom, a kiedy są konfrontowani z ich pierwszymi dorosłymi decyzjami, nie potrafią uwierzyć, że ich dzieci rzeczywiście wkraczają w samodzielne życie, a ich wzajemna relacja musi ulec poważnej przebudowie. Znamienne jest to, że Łukasz znaczy trzydzieści lat ukrytego życia Jezusa wyłącznie tym jednym wydarzeniem, kiedy Jezus odchodzi od czułej miłości swych rodziców, aby poprzez Świątynię, czyli samodzielne wybranie relacji do Ojca Niebieskiego, powrócić do miłości synowskiej i być poddanym Józefowi i Maryi już nie z powodu dziecięcej zależności, ale ze świadomego wyboru.

Gdybyśmy chcieli opisać medytowane wydarzenie współczesnym językiem, to trzeba by powiedzieć, iż kryzys dojrzewania Jezusa - nastolatka trwa tylko 3 dni. A jego istotą nie jest bunt, lecz odkrycie własnej tożsamości. Oderwanie od rodziców służy temu, aby móc ich kochać już nie dziecięcą miłością, ale miłością pochodzącą od Boga. Charakterystyczne i jakże mało dziś cenione przejście od grzecznego chłopca do poddanego syna. Wkroczenie w świat dorosłych oznacza dla Jezusa przejęcie odpowiedzialności za relację do Boga, którego odkrywa jako Ojca. Oddala się od Rodziców, aby powrócić do nich, jako mężczyzna zdolny oddać swoje życie dla nich i za nich. Relacja do Ojca znajdzie swój kulminacyjny moment w modlitwie Getsemani, kiedy Jezus wyrzeknie się swojej ludzkiej woli, nakazującej unikanie cierpienia, na rzecz woli Ojca, która staje się dla Jezusa Jego własną wolą. W stosunku do ziemskich rodziców, Jego odpowiedzialne synostwo objawi się powierzeniem swej Matki swemu umiłowanemu uczniowi.

Ewangelia dwunastoletniego Jezusa to światło na współczesny brak dojrzałości i lęk przed dojrzałością. Nadopiekuńcza, bowiem naznaczona silnym egoizmem, miłość współczesnych rodziców, nie potrafi porodzić sobie z fundamentalnym etapem wzrostu dzieci. Z jednej strony znajduje się kompletnie nietrafiona kultura buntu nastolatków, z drugiej strony lęk rodziców przed tym etapem życia ich dzieci, który zamiast wprowadzić w dojrzałość, samodzielność i zdolność do miłości, pozostawia głębokie rany i nierzadko wznosi na długie lata pomiędzy rodzicami i dziećmi mur nieufności. Natomiast kompletny brak etapu buntu-oddzielenia rodzi pokolenie dorosłych dzieci niezdolnych do opuszczenia rodzinnego domu i wzięcia odpowiedzialności za swoje życie. Jezus, podobnie jak starszy syn z przypowieści o miłosiernym ojcu, nigdy nie opuścił domu ojca, zawsze wiernie mu służąc, ale dzięki relacji z Ojcem Niebieskim w Jego sercu nigdy nie zrodziło się pragnienie „zabawienia się z przyjaciółmi”. Dojrzałości nie buduje się poprze odrzucenie swych rodziców, ale przyjęcie ich w miłości, która przekracza ich miłość i poczucie ludzkiej wdzięczności.

Trzy dni w Świątyni stanowią dla dwunastoletniego Jezusa pomost pomiędzy wiekiem dziecięcym, a początkiem dojrzałej miłości. W domu Ojca dokonuje się uznanie i przyjęcie dwóch fundamentalnych prawd dojrzałości ludzkiej i chrześcijańskiej. Po pierwsze to uznanie, że Bóg jest moim Ojcem, źródłem wszelkiego ojcostwa i macierzyństwa, naturą wszelkiej ludzkiej miłości. Druga objawi się dwadzieścia lat później, kiedy Jezus rozpocznie swoją działalność od znaku oczyszczenia Świątyni, poprzez który ukaże konieczność uleczenia relacji człowieka do Ojca Niebieskiego. Zagubionym rodzicom i wychowawcom Jezus pokazuje, że tylko odkrycie osobistej relacji do Boga, jako Ojca, sprawi, że dzieci powierzone ich opiece nauczą się miłości. Natomiast przylgnięcie do Ojca musi się dokonać pomimo anty-świadectwa i obserwowanej powierzchowności wiary. Niezależnie od tego, jak bardzo współczesne „domy Ojca” byłyby zanieczyszczone hipokryzją i świątynnym handlem, tylko bycie „w tym, co należy do Ojca” ma moc uczynienia młodych dojrzałymi i zdolnymi do miłości.

ks. Maciej Warowny, Francja

TOP