Wyjdź na zewnątrz! (J 11, 1-45) (2)

echoewangeliiTylko Jezus jest w stanie zaspokoić nasze najgłębsze pragnienia, obnażając przy tym niesycące nas bałwochwalstwa. Tylko On potrafi dać odpowiedź na pytanie o cel cierpienia i otworzyć nam oczy, byśmy dostrzegli Jedynego Zbawiciela. Tylko On ma moc wyprowadzić nas ze śmierci, byśmy powstali do nowego życia.

Wskrzeszenie Łazarza jest katechezą na wielu poziomach. Najpierw chrzest, który jest powstaniem do nowego życia. Ale powstanie z martwych rozpoczyna się wyborem śmierci. Katechumen jest tym, który chce umrzeć dla grzechu, chce być współukrzyżowany i pochowany razem z Chrystusem: „kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu.”Doświadcza zanurzenia w śmierć Chrystusa, aby razem z nim powstać do nowego życia. Następnie sytuacja przed wskrzeszeniem. Grzesznik, który cuchnie. I na koniec słabość naszej wiary, która nie może sobie odmówić robienie Bogu wyrzutów: „Panie, gdybyś tu był …”

Trzecia wielka katecheza chrzcielna, wskrzeszenie Łazarza, prowadzi nas do fundamentalnego pytania o sens śmierci. Rozmowa z Samarytanką odsłania nasze idolatrie, wszystkie fałszywe bóstwa, którym służymy, a które nie są w stanie zaspokoić naszych pragnień, bowiem to Jezus jest dawcą wody żywej. Otwarcie oczu niewidomemu od urodzenia jest odpowiedzią na nasz bolesny krzyk buntu wobec cierpienia i jest światłem na poznanie naszej rzeczywistości. Pozostaje ostatnie pytanie, pytanie o śmierć. Czy ona rzeczywiście kończy wszystko? Dlaczego umieramy, kiedy jest w nas tak wielkie pragnienie życia i tak bardzo boimy się śmierci?

Jeśli moje Ego znajduje upodobanie w przemocy, w poczuciu siły i dominacji. Jeśli z wielkim zaangażowaniem szuka cielesnych, psychicznych czy emocjonalnych przyjemności nie licząc się z bliźnim. Jeśli egoistycznie skupia się na posiadaniu rzeczy, kolekcjonowaniu wyrafinowanych doznań, lub chamskiej ucieczce od problemów i cierpień w alkohol, narkotyki czy hazard (lista ucieczek może być bardzo długa). Jeśli, jeśli … to jedynym rozwiązaniem jest śmierć Ego(isty). Chrzest. I nie jest to śmierć na niby, symboliczna, pod osłoną znaków. Ta śmierć naprawdę boli. Naprawdę rodzi lęk przed nie-istnieniem. Jak wyrzeczenie się ulubionych zajęć. Jak zerwanie grzesznej przyjaźni, która wydaje się jedyną i najważniejszą. Jak porzucenie dobrze płatnej i ciekawej pracy, aby nie trwać w układach zła. To wówczas rodzi się pytanie, czy ja będę potrafił żyć po takiej śmierci? A jeśli tak, to czy to życie nie będzie przypadkiem banalną, nudną pustką pełną wspomnień minionych czasów?

Łazarz jest obrazem chrzcielnej śmierci. To dlatego na wieść o chorobie Jezus wcale się nie śpieszy, spokojnie czeka, aby Łazarz zasnął. A kiedy uczniowie nie rozumieją sensu tego zaśnięcia, wprost im mówi, że Łazarz umarł, ale On się raduje. Przecież nie śmiercią się Jezus cieszy, bowiem „śmierci Bóg nie uczynił i nie cieszy się ze zguby żyjących”. Radość Jezusa rodzi się z nowego życia, które Łazarz od Niego otrzyma. Wskrzeszenie Łazarza nie jest ostatecznym wskrzeszeniem. On jeszcze raz umrze w swoim ciele. Nie jest to wskrzeszenie „w dniu ostatecznym”, o którym mówi i w które wierzy Marta. Dwie tradycje się spierają. Wschodnia mówi, że Łazarz został biskupem Cypru, zachodnia, prowansalska, że był pierwszym biskupem Marsylii. Najważniejsze jest to, że po wskrzeszeniu zaczyna żyć życiem darowanym przez Boga. Podobnie dla nas po chrzcie przyjdzie moment, w którym zmierzymy się jeszcze raz ze śmiercią cielesną.

Chrześcijanie mają żyć na wzór Łazarza. W chrzcie dokonała się śmierć, a teraz żyją już nie według ciała, ale według Ducha, bowiem to Duch Boży w nich zamieszkuje. Żyją prawdziwie nie dla siebie, ale dla Tego, który za nich umarł i zmartwychwstał. Chrzest jest unicestwianiem pożądliwości, skazaniem ich na obumieranie. To odmówieniem własnej pysze pokarmu próżnej chwały. To zabijanie własnej chciwości jałmużną. To zamykanie rozpasanej seksualności w więzieniu czystej miłości. To zmywanie zazdrości doświadczeniem opływania we wszystkie dobra pochodzące od Boga. To poskramianie łakomstwa zmysłów pokarmem Słowa. To niszczenie oręża gniewu duchem służby i uniżenia. To unicestwianie lenistwa trudem głoszenia Dobrej Nowiny.

Śmierć Łazarza, a dokładnie grób, który cuchnie rozkładającym się ciałem, to obraz sytuacji grzesznika. Współczesne wielopiętrowe grobowce wielkich osiedli i kunsztowne mauzolea willowych dzielnic cuchną śmiercią grzechu. To dlatego media, najpotężniejszy przemysł „kosmetyczny” XXI wieku, są tak potrzebne grzesznemu człowiekowi. To one potrafią przedstawić przemoc tak, że staje się ona pożądanym ideałem. Grzech jest w nich jak upragnione lekarstwo na nieznośny ból. To one zastępują relacje międzyludzkie iluzją uczestniczenia w życiu społecznym poprzez oglądanie tych samych seriali, „co wszyscy”. To one, ukrywając się za maską informacji, stają się wyznacznikiem dobra i zła. To one szczycąc się docieraniem do każdego człowieka, stają się strażnikiem w więzieniu indywidualizmu i egoizmu. A to wszystko po to, żeby współczesny człowiek nie poczuł odoru grzechu. Żeby grzech go nie przeraził.

„Usuńcie kamień!” Te słowa Jezusa winny nas niepokoić pytaniem, czy aby mój kamień jest już usunięty? Czy cuchnąca prawda o grzeszniku, którym jestem, wychodzi na jaw, abym i ja mógł, tak jak Łazarz, wyjść na zewnątrz i żyć życiem darowanym przez Boga? Żyć w świadomości daru, jaki Bóg dla mnie uczynił. Żyć nie szukając żadnych zasług przed Bogiem, bowiem dar już otrzymałem, więc nie ma na co zasługiwać. Żyć bez rywalizacji, bo wobec nikogo nie muszę się okazywać lepszym. To dlatego śmierć starego człowieka w wodach chrztu nie jest „mistyczną parabolą”. Ona jest rzeczywistym wyborem, który ma się dokonać w każdym katechumenie. Chcę być ochrzczony oznacza, że chcę umrzeć, że chcę antycypować swoją śmierć, aby już nigdy nie rodziła we mnie strachu. Chcę wejść do grobu chrzcielnicy i zanurzyć się w śmierć Jezusa, aby być wezwanym Jego głosem do nowego życia. A wówczas grób stanie się łonem rodzącym na życie wieczne.

ks. Maciej Warowny, Francja
TOP