W poszukiwaniu wewnętrznej jedności (Rz 1, 1-7) 4 Ndz. Adw. A

Paweł rozpoczyna list do nieznanej sobie gminy przedstawiając się jako apostoł Jezusa Chrystusa. Jest w pełni świadom swego powołania i powierzonej sobie misji.

Może zdumiewać, ale i budzić zazdrość, tak jasno określona natura więzi z Chrystusem.

Bóg powołuje i przeznacza go do misji, która jest całkowicie odmienna od tego, co sam zamierzał robić. Znawca Prawa, faryzeusz, staje się głosicielem nowego Prawa, którym jest Jezus Chrystus, Syn Boży, ukrzyżowany i zmartwychwstały. Przyglądając się jego życiu stwierdzamy, że od „wydarzenia Damaszku” nic innego się nie liczy. Nawrócenie Pawła staje się momentem kluczowym dla misji, której się podejmuje. Z tego wydarzenia rodzi się tożsamość Apostoła. A we mnie rodzi się pytanie, na ile moje nawrócenie określa moją tożsamość? W jakim stopniu moje dzisiejsze czyny, zamiary, pragnienia zrodzone są ze spotkania z Panem, który chce dać mi kierunek życia, który nie jest owocem ani moich spekulacji, ani ambicji, ani też nie ma nic z religijnego wyrachowania „opłacalności” służenia Bogu?

Łaska i urząd Pawła ukazują także związek pomiędzy charyzmatem a pełnioną funkcją w Kościele. Przyzwyczailiśmy się do pewnej konfrontacji tych dwóch aspektów jedynego powołania, które pochodzą zawsze i wyłącznie od Boga. Urząd chce dominować nad charyzmatem w imię porządku, racjonalności i stabilności, charyzmat zaś ma w zwyczaju podważać funkcje urzędowe, zarzucając im sztywność, skostnienie, formalizm czy wręcz pragnienie władzy. Osoba Apostoła Narodów uświadamia nam i dowodzi, że charyzmat i funkcja „z urzędu” nie tylko mogą, ale muszą iść w parze. Ale nie na zasadzie wzajemnej tolerancji czy też pewnego kompromisu między charyzmatycznymi głosicielami, założycielami wspólnot, czy „artystami dla Chrystusa”, a biskupami, proboszczami i Kościołem instytucjonalnym. Charyzmat i urząd mają się zespolić nie pomiędzy braćmi w wierze, ale w każdym wierzącym, w jego osobistym życiu i doświadczeniu. To we mnie łaska ma wypełniać podejmowane funkcje, urzędy i zadania.

Stąd rodzi się pytanie o to, czy przeżywam powołanie do kapłaństwa, głoszenia ewangelii, ojcostwa, macierzyństwa, małżeństwa czy celibatu jako rzeczywistość wewnętrznie i nierozerwalnie złączoną z charyzmatem? Broniąc prawdziwości i skuteczności sakramentów, zabiegając o poprawność i wierność doktrynie, Kościół niestety pozwolił nam na wysnuwanie wniosku, że lepiej być formalistą-urzędnikiem niż chodzącym często po obrzeżach doktryny charyzmatykiem. Problem tkwi w tym, że to ja chronię oziębłość charyzmatu, swoją niedbałość modlitwy, swój brak gorliwości i pewne „przyzwyczajenie” do Chrystusa odnajdując to, co jest „funkcją, urzędem i oficjalnym dowodem łaski” w moim życiu. Ojciec nieradzący sobie z wychowaniem będzie odwoływał się do swego autorytetu i należnego mu szacunku ze strony dzieci, proboszcz będzie odpychał wszelkich niespokojnych parafian, którzy chcieliby „coś więcej” w ich wspólnocie, etc. Świadectwo Pawła może być dla nas nowym impulsem. Charyzmatyczne powołanie i włączenie w poczet urzędowych apostołów razem tworzą osobowość każdego chrześcijanina. Znasz w takim razem swój charyzmat i umiesz go połączyć z powierzonym ci powołaniem na ojca, matkę, męża, żonę, celibatariusza dla Królestwa, księdza czy zakonnicę? Nawet lektura Pawłowych wstępów i zakończeń lisów jest bardzo pomocna w takiej medytacji.

ks. Maciej Warowny

TOP