"Między duchem a psychiką" - Za bardzo (o krzywdzie)
Za bardzo
(O przeżywaniu własnej krzywdy)
Bo jak człowiek za bardzo skoncentruje się na swej krzywdzie, to może mu zaszkodzić – usłyszałem w pewnej dyskusji na temat krzywdy. Zdanie prawdziwe samo w sobie. Bo przecież jak człowiek za bardzo się naje, to może mu zaszkodzić i jak za bardzo pości, to też może mu zaszkodzić i nawet samo „za bardzo” może mu zaszkodzić.
Wyczułem, że argument w stylu „że jak za bardzo, to szkodzi” jest elementem gry w „tak, ale” i poddałem się. Psychologiczne gry zdaniem Erica Berne prowadzą do przegranej obu stron, a że nie lubię przegrywać, to się wycofałem.
Gry jednak czemuś służą. Prawdopodobnie dyskusja na temat krzywdy zaczęła coś rozbijać mojemu rozmówcy. Zaczął tego bronić, wchodząc w grę w „tak, ale”. Kiedyś został skrzywdzony. W mojej ocenie bardzo, w jego wcale. Przeszedł ponad tym i poszedł dalej. Gdy zacznie do swojej krzywdy wracać, gdy zacznie nad nią rozmyślać, gdy będzie – jak to określa – za bardzo się na niej koncentrował, to mu może zaszkodzić.
Jeździ? To jeździć! – mawiał pewien mechanik do nadwrażliwych w jego ocenie właścicieli używanych samochodów. Jak się zepsuje, to będziemy robić. Może właśnie tak trzeba? Po co roztrząsać, rozmyślać, doszukiwać się? Może ostatnio za dużo tej psychologii? Psychologii i wielkopostnych rozważań, należałoby dodać. Może za dużo tych rekolekcyjnych nauk i pouczeń, rozdrapywania sumień i naprawiania przeszłości, wpatrywania się w siebie i planów na przyszłość? Dlatego dziś będzie krócej.
No tak, ale za bardzo krócej może zaszkodzić. To za tydzień będzie dłużej. No tak, ale za bardzo dłużej, to też może zaszkodzić. No i bądź tu człowieku mądry…, ale nie za bardzo, bo to może zaszkodzić.
Bo jak człowiek za bardzo skoncentruje się na swej krzywdzie, to może mu zaszkodzić. O tym, że zdanie to jest prawdziwe samo w sobie już mówiłem. Z prawdą nie sposób się nie zgodzić. Faktycznie, są tacy którzy za bardzo koncentrują się na doznanych krzywdach. Czynią z nich podstawę własnej tożsamości, znajdują w nich sposób na życie.
Lubię opowiadanie o ostatniej chusteczce. Słyszałem je od kobiety, która bardzo płakała po doświadczeniu bolesnej krzywdy. Przyjaciel słuchał, był i podawał jej kolejne chusteczki. „To już ostatnia” – powiedział w pewnym momencie. Zrozumiała wtedy, że płaczem wszystkiego nie załatwi. Przestała płakać, zaczęła myśleć jak sobie poradzić i powoli odbudowała swoje życie. Warto się wyzłościć, wykrzyczeć, wypłakać, wygadać. W pewnym momencie staje się to jednak bezproduktywne. Warto wtedy pomyśleć co i dlaczego się stało. Warto wyciągnąć wnioski i pomyśleć jak dalej żyć, jak odzyskać straty. Dobrze, gdy czasami ktoś stawia nam pytanie: „co chcesz z tym zrobić?”. Rozumiem, że stała się krzywda, że jest ci ciężko. Co chcesz w tym momencie z tym zrobić? Nie wiesz? Kogo w takim razie chcesz poprosić o pomoc? Jak i gdzie chcesz szukać?
Z krzywdy nikt nas nie uleczy. Sami musimy przedostać się poprzez gąszcz poranionych uczuć. Potrzebujemy jednak przewodnika, aby się w tym gąszczu nie zaplątać. Gdy tego przewodnika brak, możemy bardziej lub mniej świadomie zawrócić. Możemy zacząć udawać, że nic się nie stało. Możemy, ale nasza psychika nie jest studnią bez dna. Wszystkie nasze doświadczenia pozostawiają w niej swój ślad. Przeszłość przemija, ale jej ślady pozostają. Zdarza się, że po wyleczonych chorobach zostają różne blizny, defekty, trudności. Po niedoleczonych bywa jeszcze gorzej. Proces chorobowy rozwija się bezobjawowo, aby w pewnym momencie ujawnić swoją siłę. Z niedoleczoną krzywdą bywa podobnie. Niby złe doświadczenia poszły w niepamięć, tylko czasami żyć się nie chce, albo jakaś złość się w nas „niewiadomo skąd” bierze. Jeździ? To jeździć! – mawiał pewien mechanik do nadwrażliwych w jego ocenie właścicieli używanych samochodów. Jak się zepsuje, to będziemy robić. Może właśnie tak trzeba? Po co roztrząsać, rozmyślać, doszukiwać się? Może, ale jeśli zepsuje się w środku nocy daleko od ludzi, jeśli koło na zakręcie odpadnie? Jeśli nerwy puszczą w najmniej odpowiednim momencie, albo jeśli zabraknie sił, aby podjąć życiowe wyzwanie, lub radości by wielkanocnie poświętować? Może więc warto do przeglądu w czasie wielkopostnych rozważań, rekolekcyjnych nauk i rachunków sumienia? Warto, aby nie koncentrować się na swojej krzywdzie za bardzo. Warto, aby nie udawać, że to co się stało nie pozostawiło w nas żadnych śladów.
Ks.Wiesław Błaszczak SAC, Ośrodek Terapeutyczno-Szkoleniowy, Lublin
Ks.