O co się troszczyć? (23.06.2007)

23 czerwca – sobota; Mt 6,24-34

O co się troszczyć?

                Lęk. To jedna z tych spraw, które chcemy wyrzucić ze swojego życia, a która ciągle się wciska. Jak nie drzwiami, to oknem wchodzi. Nie należy oczywiście patrzeć tylko jednostronnie. Tak jak bakterie mają do odegrania swoją pozytywną rolę w przyrodzie, choć nie lubimy ich z powodu chorób, tak samo lęk bywa też naszym sprzymierzeńcem. Kiedyś słynny alpinista zapytał się młodego adepta sztuki wspinaczkowej: „Czy ty się lękasz, jak wchodzisz?”. Młodzieniec chciał mu zaimponować i z całym przekonaniem odparł, że się nie boi. Wtedy usłyszał odpowiedź: „To się nie nadajesz”. Lęk chroni przed głupstwem postępowania. Musi pojawić się w zagrożeniach, by wyzwolić siły do pokonania trudności i dać odpowiednią roztropność.

Cóż jednak znaczą słowa Jezusa: „Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać”? Św. Paweł powie: „Kto nie chce pracować, niech też nie je”. Nie da się uciec od codziennych zajęć, jak i od odpowiedzialności w sprawach wielkich, nie podejmując wysiłku. Czym innym jednak jest konieczny trud, czym innym strach i obawy z nim związane. Jezus nie wzywa do leżenia do góry brzuchem, tylko do pełnej ufności w Bożą Opatrzność. I wcale to też nie znaczy, że przeznaczeniem człowieka jest obfitowanie w dobra, zwłaszcza te, które sam sobie wymyśla. To przecież Piłat dziwił się Jezusowi, że nie zabiega u niego o wsparcie. Usłyszał w odpowiedzi: „Nie miałbyś żadnej władzy nade Mną, gdyby ci jej nie dano z góry”.  
              Jest tylko jedna troska, godna, by o nią zabiegać. W pierwszej kolejności trzeba starać się o królestwo Boga. Reszta będzie dodana. I ta reszta zawsze będzie tylko dodatkiem.  



Ks. Wojciech Rebeta

 

TOP