„Jest napisane” (Łk 24, 46-53) (2)

echoewangeliiJezus zmartwychwstały przychodząc do uczniów odpowiada na najtrudniejsze pytanie człowieka: dlaczego Bóg wybrał Krzyż? Czy nie można zbawić, okazać przebaczenia i miłości w inny sposób? Nasza inteligencja podpowiada nam różne rozwiązania, ale trudność tkwi w fakcie, że „jest napisane”. Pascha Jezusa nie jest zbiegiem okoliczności, ale jest wypełnieniem tego, co Bóg przewidział i przygotował,  aby dać nam szansę na prawdziwą miłość, na możliwość uczynienia z siebie daru dla Boga i dla bliźniego. Jezus objaśnia Boży plan zbawienia. Po to przychodzi do uczniów, po to też przychodzi do mnie. „Jest napisane”. Bóg przewidział i realizuje swoje obietnice.  Dlatego natychmiast muszę postawić sobie kolejne pytanie: jakie obietnice mi Bóg złożył?

Odpowiedź teologiczna jest prosta. Bóg obiecał mi życie wieczne. Jest to pierwsza i najważniejsza obietnica złożona każdemu ochrzczonemu. Ta obietnica dla mnie osobiście rozwija się w słowach Kantyku Zachariasza, „że nam użyczy tego, iż z mocy nieprzyjaciół wyrwani bez lęku służyć Mu będziemy w pobożności i sprawiedliwości przed Nim po wszystkie dni nasze.” (Łk 1, 73b-75) Mogę powtórzyć: „Jest napisane”, ale czy mam zaufanie do Ojca, że On spełni tę obietnicę, że wyzwoli mnie z lęku przed zmarnowaniem swego życia, ze strachu przed starczym zgorzknieniem, z obawy przed odrzuceniem i samotnością, biedą? Ta obietnica życia wiecznego jest dla mnie, uwięzionego w ściśle określonym momencie historii, zamkniętego taką, a nie inną geografią, etc. Nie ma sensu marzyć o innych „lepszych czasach”, czy żałować, że się nie urodziłem z drugiej strony globu ziemskiego. Życie wieczne to obietnica spełniana w tym miejscu i w tym czasie.

Trzy fundamentalne elementy składają się na Bożą obietnicę: cierpienie Mesjasza, Jego zmartwychwstanie, wezwanie do nawrócenia, aby otrzymać odpuszczeni grzechów. Ja także ma udział w cierpieniu Mesjasza. Mi, tak samo jak tym, którzy fizycznie zadawali Mu ból i którzy odrzucili Go i śmieli się z Niego, nie podobają się Jego drogi. Ja także wierzę, że pieniądze mogą rozwiązać większość problemów, a przemoc, być może nie zawsze, ale „dobrze zastosowana” może przynieść pokój i bezpieczeństwo. Wiem, że mylę się w tych przekonaniach, intelekt mi to mówi, ale nie potrafię się ich wyzbyć. Dlatego ja także muszę umrzeć razem z Chrystusem. Muszę doświadczyć, że oddając darmo moje życie wchodzę w życie nowe, zmartwychwstaję. To nie jest teoria. Ja zostałem przewidziany jako świadek, czyli ten kto posiada wiedzę bezpośrednią. Nie wiedziałem 2 tysiące lat temu Chrystusa zmartwychwstał ego, nie było mnie tam, dlatego muszę zobaczyć, jak On zmartwychwstaje dziś. Inaczej nigdy nie będę mógł być świadkiem.

Kolejny element świadectwa to wezwanie do nawrócenia, na odpuszczenie grzechów. Najpierw pytanie. Co oznacza, że moje grzechy są odpuszczone? Czy to znaczy, że Bóg nie ma mi za złe, że dopuściłem się zła? Nie chodzi o „teologiczne dzielenie włosa na czworo”, ale o elementarne doświadczenie człowieka. Kiedy Bóg nie ma mi za złe popełnionego przeze mnie zła? Tekst nie pozostawia wątpliwości. Wówczas, kiedy pragnę nawrócenia, kiedy zabiegam o przemianę mojego życia, kiedy odrzucam wszystkie racje i potępiam wszystkie argumenty za użytecznością zła, za koniecznością używania przemocy, za niezbędnością bogactwa do bycia szczęśliwym. Najpierw nawrócenie potem doświadczenie odpuszczenia grzechów.

Przyjęcie obietnicy Boga, uczynienie z niej zasady życia, wydanie się na śmierć, aby zmartwychwstać z Chrystusem, upokorzenie własnego umysłu i odrzucenie pychy, aby się nawrócić i przyjąć „brak pretensji ze strony Boga”, to wszystko przerasta moje siły, dlatego chwytam się obietnicy o „uzbrojeniu mocą z wysoka”. Tylko On, który przychodzi w symbolach ognia, który zapala i wypala oraz języków, które są zupełnie nowe, nieznane światu, może we nie dokonać przemiany. Tylko On może ze mnie uczynić świadka gotowego swoim życiem potwierdzić, że Bóg spełnia wszystko, co „jest napisane”.

Ks. Maciej Warowny, Francja
TOP