Z Boga się narodzili - Boże Narodzenie – Msza w dzień

       w reku Boga1Słowa dzisiejszej Ewangelii mogą nam wydawać się dość trudne do słuchania i zrozumienia.

Czytaliśmy przed chwilą: Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga… i tak dalej. Starsi z nas pamiętają, że przed Soborem Watykańskim II Msza św. nie kończyła się błogosławieństwem i słowami: „Ite Missa est”. Ksiądz, po błogosławieństwie przechodził jeszcze na tzw. Stronę Ewangelii i po cichu czytał łaciński tekst tej Ewangelii, którą dzisiaj czytaliśmy, czyli Prolog, a więc początek Ewangelii według św. Jana. Taki zwyczaj zachowuje się dzisiaj, gdy w niektórych kościołach odprawia się tzw. „Mszę świętą Trydencką”.

         Może powstać w nas pytanie dlaczego przez wieki zachowywano zwyczaj czytania tej właśnie Ewangelii po każdej Mszy świętej? Przez wiele lat przed ostatnim soborem, czytanie to było czystą formalnością, gdyż jej łaciński tekst rozumiał tylko ksiądz. Myślę jednak, że zwyczaj ten powstał wtedy, gdy jeszcze było sporo ludzi, znających język łaciński. A wybrano ten tekst ze względu na to, że zawiera on bardzo ważną dla chrześcijan treść, o której chcieli oni codziennie sobie przypominać.

         Wydaje się, że ta ważna treść zawiera się w słowach: Na świecie było Słowo… Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, którzy… z Boga się narodzili.

        W tej samej Ewangelii według św. Jana, nieco dalej możemy przeczytać opis nocnej rozmowy Jezusa z Nikodemem, który był „dostojnikiem żydowskim” i „nauczycielem Izraela”. W czasie tej rozmowy Jezus powiedział Nikodemowi to, co jest ważne również dla każdego z nas: Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego, a potem wyjaśnia, że nie chodzi tu o fizyczne powtórne narodziny: Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. Przypomnijmy, że dzisiejsza Ewangelia nazywa to „narodzinami z Boga”.  

         Św. Piotr na początku swego Drugiego Listu wyjaśnia, że narodziny te polegają na tym, że stajemy się „uczestnikami Boskiej natury”. Komentator biblijny tłumaczy, że określenie to oznacza pełnię życia w Chrystusie. Bóg udziela wtedy człowiekowi życia, które jest właściwe Jemu. Teologowie wschodni lubią nazywać ten stan „Przebóstwieniem”. Jest to bowiem niejako „rewanż” ze strony Boga. W osobie Syna Bożego Jezusa Chrystusa Bóg zechciał przyjąć ludzką naturę. Utworzyła się ona mocą Ducha Świętego w łonie Niepokalanej Dziewicy. Bóg „zrewanżował się” za to dając nam możliwość udziału w swojej Boskiej naturze.

Obraz tej rzeczywistości daje Jezus mówiąc: Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Św. Paweł, na początku Pierwszego Listu do Koryntian pisze, że Bóg powołał nas do współuczestnictwa z Synem swoim, Jezusem Chrystusem. Natomiast w Liście do Rzymian wyjaśnia, że to, co nazwaliśmy „narodzinami z Boga” polega na tym, że zostajemy złączeni z Chrystusem w jedno, przez śmierć podobną do Jego śmierci i będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie.

         Jeśli spojrzymy na to trochę „po świecku”, możemy z radością uświadomić sobie, że ten, kto narodził się z Boga osiągnął najwyższą „karierę” na tym świecie. Być dzieckiem narodzonym z Boga oznacza przecież stanowisko o wiele wyższe niż stanowisko władcy jakiegoś kraju, ministra, prezydenta, czy jakiekolwiek inne. Warto dzisiaj sobie to uświadomić, gdy wielu jest ciągle w pogoni za karierą realizując tak zwany „wyścig szczurów”.

Trzeba dziś przypomnieć to, co powiedział Jan Paweł II w jednym ze swych wystąpień do rodaków, nawiązując do polskiej tradycji łamania się opłatkiem. Wskazał wtedy najgłębszy cel tej ceremonii: “Opłatek wigilijny ma służyć odnowieniu braterskiej wspólnoty pomiędzy ludźmi” . Braterska jedność i miłość miedzy ludźmi, to oczekiwany i najcenniejszy owoc misji Kościoła niosącego orędzie zbawienia dzisiejszemu światu. Owoc ten może zaistnieć tylko u tego, kto sam doświadczył mocy zbawczej Misterium Paschalnego, które jest centrum i szczytem życia chrześcijańskiego. Jedyny, prawdziwy powód do radości dla chrześcijan, to zwycięstwo nad śmiercią, którego dokonał nasz Pan Jezus Chrystus.

         To zaś z kolei przypomina opowiadanie o pewnym świątobliwym mnichu, imieniem Onufry. Żył on pod koniec IV wieku w Egipcie, mieszkał na pustyni, w pustelni, w całkowitej samotności. Opuszczał swoją pustelnię tylko raz w roku, aby świętować Wigilię Paschalną z innymi mnichami, żyjącymi w innych pustelniach. A temu, kto pytał się o powód tego postępowania odpowiadał: „My chrześcijanie mamy tylko jedno święto – Paschę, i tylko jeden powód do radości – zwycięstwo Chrystusa, które On odniósł nad śmiercią.” Onufry mówił, że udział w Nocy Paschalnej był pokarmem, który wystarczał mu na cały rok.

Tej reguły Onufry trzymał się zawsze, aż do chwili, gdy zostało wprowadzone w Kościele Święto Bożego Narodzenia. Kiedy, w tym dniu, wszyscy mnisi zgromadzili się na uroczystą Liturgię Nocy Narodzenia Pańskiego pojawił się nieoczekiwanie także Onufry i zajął miejsce, które był w zwyczaju zajmować w Noc Wigilii Paschalnej. Gdy zdumieni mnisi zapytali, dlaczego tak uczynił, powiedział to samo: „Chrześcijanie mają tylko jedno święto – Paschę, i tylko jeden powód do radości - zwycięstwo Chrystusa, które On odniósł nad śmiercią.”

         Młody mnich Agapit przyszedł do jego pustelni, aby to wyjaśnił. „Chcę dowiedzieć się od ciebie, Ojcze, dlaczego tę Noc nazwałeś Paschą i dlaczego przyszedłeś na Liturgię tej Nocy, podczas gdy do tej pory pojawiałeś się wyłącznie raz w roku i to tylko na Liturgię Nocy Paschalnej? ” Onufry powiedział mu, że również Noc Bożego Narodzenia można też nazwać Nocą Paschalną.

         Sprawę tę, bardzo obrazowo, wyjaśnia pewna ikona. Można ją znaleźć w wielu cerkwiach prawosławnych i w kościołach obrządku grecko-katolickiego. Przedstawia ona narodzenie Jezusa. Widoczna jest jednak na niej, w różnych szczegółach, myśl mnicha Onufrego.

         I tak:

Żłóbek ma kształt grobu i zapowiada śmierć Chrystusa odrzuconego przez swój naród od chwili narodzin.

Kawałki płótna, którymi owinięte jest Dziecię, są podobne do tych, które zostaną porzucone w grobie Jezusa na dowód Jego zmartwychwstania.

Mrok w grocie oznacza piekło. Już od momentu swego narodzenia Jezus ukazuje się jako Baranek Boży i jako Izajaszowy Mąż Boleści, który przyszedł pokonać węża piekielnego i przynieść światu pokój.

Naczynie z wodą do kąpieli Niemowlęcia. Dla nas jest ono znakiem sakramentu chrztu, który nas zanurza w śmierć i zmartwychwstanie Jezusa.

Dziewica Maryja - obraz Kościoła. Spoczywa Ona przed grotą, na płaszczu w kolorze królewskiej purpury. Mówi to nam, że bez Niej i bez Kościoła, nie można dojść do Jezusa i narodzić się z Boga.

Zamyślony święty Józef. Siedzi on z prawej strony. Przed nim stoi diabeł, który przybrał postać pasterza kóz. Usiłuje on zasiać w sercu Józefa wątpliwość, czy Jezus jest naprawdę Synem Boga, czy cały jego związek z Maryją ma sens. Aureola nad głową św. Józefa ukazuje, że zwyciężył on pokusę demona.

Dla nas dzisiaj ukazuje to wątpliwości, jakie diabeł usiłuje wzbudzić w naszych sercach. Usiłuje on wcisnąć do naszego serca swoje kłamstwo, że Bóg mnie nie kocha, i że nie jest możliwe narodzić się z Boga, czyli mieć uczestnictwo w naturze Boga, a więc naprawdę stać się Jego prawdziwym dzieckiem.

Cała ikona wyraża radość, którą wyśpiewali aniołowie betlejemskim pasterzom: Oto zwiastuję wam radość wielką… dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan.

Życzmy sobie tej radości nawzajem i, jak pasterze, wróćmy do naszych domów wielbiąc i wysławiając Boga za to, że stało się dla nas możliwe narodzić się z Boga i być naprawdę Jego dziećmi.

Módlmy się też, abyśmy byli podobni do św. Jana Chrzciciela i umieli zanieść Dobrą Nowinę o Jezusie ludziom, których Bóg postawi na drogach naszego życia.   

Ks. Zbigniew Czerwiński

TOP