Jezu, wspomnij na mnie - Uroczystość Chrystusa Króla 20.11.2016

slowonadzisbibliaObchodząc dzisiejszą uroczystość warto wiedzieć, że najstarszym wizerunkiem Chrystusa jest, spotykany na ikonach w kościołach wschodnich, wizerunek Chrystusa jako Króla, zwany wizerunkiem Chrystusa Pantokratora przedstawiający Go na tronie, ubranego w królewskie szaty cesarza Konstantynopola. Także w Starym Testamencie „ Król” to tytuł często nadawany Bogu. Na przykład: „Pan króluje, oblókł się w majestat, Pan przywdział potęgę i nią się przepasał”(Ps. 93,1).  

Ale przypomnijmy też sobie, że dzisiejsza uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata należy do świąt, które w Kościele obchodzi się od niedawna. Zostało ono ustanowione, można powiedzieć, w naszych czasach. Uczynił to papież Pius XI w roku 1925 encykliką Quas primas. Co więcej, od 10 listopada odprawialiśmy nowennę przed Jubileuszowym Aktem Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana. Wczoraj Księża Biskupi dokonali tego aktu w Łagiewnikach w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia, a dzisiaj dokonamy tego w naszej wspólnocie parafialnej.

                W tej sytuacji nasuwa się pytanie, jaki sens ma dzisiaj tak uroczyste obchodzenie tego święta. Przecież w dzisiejszych czasach nie mamy doświadczenia bycia poddanymi króla. O królach słyszeliśmy, gdy w dzieciństwie opowiadano nam bajki, o ich przygodach za siedmioma górami i za siedmioma lasami. Owszem, w niektórych państwach są jeszcze królowie, ale trudno powiedzieć, że rządzą swoimi krajami. Spełniają oni funkcję reprezentacyjną albo dekoracyjną. Owszem, na przykład w Wielkiej Brytanii śluby w rodzinie królewskiej są wielką atrakcją, wielkim widowiskiem, wprost wydarzeniem narodowym. Niektórzy królowie stoją na straży ciągłości władzy czy zachowywania konstytucji. Inni podpisują ustawy uchwalone przez parlament. Ich władza jest niewielka, bardziej symboliczna.

W dawnych czasach królowie decydowali o prawie wszystkich ważnych sprawach w swoim państwie. Niektórzy królowie byli nawet despotami. Rządzili oni według własnych zachcianek, nie biorąc po uwagę tego, czego pragnęli obywatele, myśląc wyłącznie o własnych korzyściach. Królowie musieli też mieć policję i wojsko. Nie zdarza się dzisiaj takie poświęcenie w obronie króla, jakie okazał na przykład Kmicic broniący króla przed Szwedami w „Potopie” Henryka Sienkiewicza.

Dzisiaj ludzie są bardziej świadomi, że nie można już znaleźć idealnego króla, który nie szukałby tylko swoich korzyści, nie wyzyskiwałby swoich poddanych i kazał płacić różne daniny i przemocą wymuszał różne prace. Dzisiaj ludzie rozumieją to, czego nie mogli zrozumieć Izraelici za czasów Samuela, gdy już nie chcieli, żeby sam Bóg był ich królem i żądali ziemskiego króla, „aby nimi rządził, tak jak, to jest u innych narodów.” I zrobi to, co Samuel mówił ukazując jak będzie postępował król, którego chcą wybrać: „Synów waszych będzie brał do swego rydwanu i swych koni…córki wasze zabierze do przyrządzania wonności oraz na kucharki i piekarki…zabierze również najlepsze wasze ziemie, zasiewy wasze i winnice obciąży dziesięciną…”(1 Sm 8,10-22).

Przez całe wieki ludzie w różnych krajach doświadczali takiego postępowania swoich królów, może jeszcze dziś można znaleźć takich królów gdzieś w Afryce albo w Azji, ale i tam istnieją parlamenty i rządy. Gdy współcześni ludzie słyszą o Chrystusie Królu, niektórzy zdają się mówić: „Tutaj na ziemi nie masz Jezu, właściwie żadnej władzy. Tutaj tylko byś nam przeszkadzał. Twoje miejsce jest w niebie, a na ziemi rządzimy my”.

Dlatego wydaje się, że właśnie w naszych czasach ludzie dojrzewają do tego, aby zrozumieć, że tylko Chrystus jest prawdziwym i dobrym Królem. On troskliwie dba o nas jako swoich poddanych. Prefacja ze Mszy św. „O Jezusie Chrystusie Królu Wszechświata” mówi, że jest to królestwo prawdy i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju. On jako Król Wszechświata stał się wiekuistym Kapłanem i jako taki dokonał odkupienia całej ludzkości. Wziął na siebie grzechy wszystkich ludzi i ofiarował siebie samego na ołtarzu krzyża, jako niepokalaną ofiarę pojednania. Przez to poddał swej władzy wszystkie stworzenia.

Jego tronem królewskim stał się krzyż, koroną stała się korona cierniowa, zaś berłem trzcina wręczona Mu przez naigrawających się z Niego żołnierzy. Nie miał też pałacu gdzie mógłby głowę skłonić, bo tym miejscem było drzewo krzyża. Jego dworzanami byli zaś dwaj złoczyńcy ukrzyżowani obok Niego. Tam też okazał swoją królewską władzę. Gdy jeden z ukrzyżowanych z Nim łotrów poprosił: „Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa”. Jezus, jako Król

odpowiedział mu: „Zaprawdę, powiadam ci: Dziś będziesz ze Mną w raju”. Wynika z tego dla nas radosna informacja, że w królestwie Jezusa nie ma względu na osoby, i że największemu grzesznikowi przysługuje przebaczenie i miejsce w niebie, bo i jego Chrystus ogarnia swoją boską miłością. Prawo tej miłości Boga nade wszystko i miłości bliźniego, wzorowanej na miłości Chrystusa, jest prawem Jego królestwa i dzięki temu ludzie mogą żyć w zgodzie, być szczęśliwymi i osiągnąć życie wieczne.

                W królestwie Jezusa nie potrzeba policji ani wojska. To królestwo jest całkowicie odmienne od ziemskich królestw. Ono zaczyna się w sercu każdego człowieka, który uzna Jezusa za swojego Króla. Do takiego uznania nie można nikogo zmusić, taką decyzję musi każdy z nas uczynić sam. Gdy byliśmy niemowlętami decyzję tę podjęli za nas rodzice w momencie naszego chrztu, dzisiaj jesteśmy zaproszeni, aby świadomie tę decyzję potwierdzić. Dzisiejszy akt uznania Jezusa Chrystusa za naszego Króla i Pana może nam w tym pomóc, jeśli wypowiemy go nie tylko ustami, ale wypowiemy go świadomie i z całego serca.

                Podjęcie tej decyzji będzie miało sens, gdy zrozumiemy, że Chrystus będzie tylko wtedy naprawdę naszym Królem, gdy będziemy codziennie pełnić Jego wolę. Taki król, którego poddani nie pełnią jego woli, jest królem tylko na papierze. Uczy nas tego historia. W XI wieku zaistniał spór między cesarzem niemieckim Henrykiem IV a papieżem Grzegorzem VII. Spór dotyczył sprawy decydowania, kto ma prawo mianować biskupów, tak zwany spór o inwestyturę. Gdy cesarz Henryk uparcie nie przyjmował słusznego poglądu papieża, ten wymierzył mu karę ekskomuniki. Kara ta zwalniała poddanych cesarza od posłuszeństwa jemu od pełnienia jego woli. Skutek tego wydarzenia był taki, że cesarz praktycznie nie był cesarzem, musiał udać się do papieża i pokutując prosić o uwolnienie z tej kary

kościelnej. I tak się stało. Cesarz przestał być cesarzem tylko z nazwy, ale znów stał się prawdziwie cesarzem.

                Dla nas wypływa z tego wniosek, że jeżeli w naszym życiu nie spełniamy woli Chrystusa Króla, to jesteśmy w Jego królestwie tylko formalnie. Nosimy tylko jakby etykietkę uczestnictwa w królestwie Chrystusa, nie odpowiada ona bowiem prawdzie.

                Codziennie doświadczamy tego, że popełniamy grzechy, a więc nie wypełniamy woli Chrystusa Króla. Byłoby rzeczą tragiczną, gdyby nie można było temu zaradzić. Pierwszym więc krokiem, jaki trzeba uczynić, aby znowu być w królestwie Chrystusa jest prosić Go, aby zrealizowało się w nas słowo św. Pawła: „Niechże więc grzech nie króluje w waszym śmiertelnym ciele”(Rz 6,12). Królestwo Chrystusa rozpoczyna się bowiem tam, gdzie w nas kończy się królestwo grzechu.

Jest to możliwe dla każdego z nas. Trzeba nam tylko uczynić to, co uczynił ów łotr wiszący razem z Chrystusem na krzyżu, uznać swoją grzeszność i poprosić Chrystusa, aby udzielił nam tego przebaczenia, jakie zdobył dla nas przez swoją ofiarę krzyżową. Chrystus Król jest w wieloraki sposób obecny wśród nas Korzystajmy więc z tej obecności.     

Ks. Zbigniew Czerwiński

TOP