XXVI niedziela zwykła "C" - Słodkie życie elit (Am 6,1a.4-7)

echoslowa st

            Prorok Amos wylicza przyjemności typowe dla stylu życia ludzi pozostających u władzy, i czyni z nich poważny zarzut pod adresem izraelskich elit. Mogą one doprowadzić do upadku zarówno Syjon czyli Jerozolimę – stolicę Judy, jak i Samarię – stolicę królestwa północnego (Am 6,1-7). A przecież Biblia sławi wszystkie te rzeczy jako dar Boży i zachęca do radosnego z nich korzystania: spoczywanie na bogato zdobionych łożach podczas biesiad (Ps 149,5), potrawy z delikatnego mięsa i wyborne wino (Iz 25,6), wyszukane perfumy, którymi skrapiano włosy i szaty ucztujących (Ps 23,5), wesoły śpiew i gra na instrumentach muzycznych (Ps 98,4-6; 150,3-5). Cóż więc w tym złego?

 

            Otóż książęta narodu wybranego korzystają skwapliwie z przywilejów władzy – luksusu i powszechnego szacunku ‑ a zapominają o obowiązkach z władzą związanych. A przecież to do nich przychodzą prości ludzie z „domu Izraela” (Am 6,1), aby szukać rady i domagać się sprawiedliwości w sporach sądowych; od nich oczekują mądrego rządzenia krajem i obrony przed napaścią wroga; oni też mają dawać przykład cnotliwego życia. Tymczasem zamiast „rozumnej troski o dobro wspólne” – jak dziś określilibyśmy działalność polityczną – praktykują oni beztroskie i hulaszcze życie (6,7). Hedonizm zabija w nich poczucie odpowiedzialności i znieczula na cierpienie innych. W najbardziej wulgarnej formie mentalność ta doszła kiedyś do głosu w znanej wypowiedzi państwowego urzędnika: „Rząd i tak się wyżywi”. Nie myślą o naprawie państwa, ani o sprawiedliwości społecznej, ani też o bezpieczeństwie kraju ‑ «nic nie martwią się upadkiem domu Józefa» (8,6). Marnotrawią pieniądze ściągnięte od podatników i cenny czas, w którym możliwe jest jeszcze odwrócenie nadchodzącego nieszczęścia.

            Prorok przestrzega przed katastrofą polityczną i militarną, która może nadejść jako konsekwencja upadku duchowego i moralnego, i wskazuje na pierwsze jej oznaki widoczne w krajach sąsiednich: syryjskie miasta Kalne i Chamat zostały zburzone przez Asyryjczyków, ten sam los spotkał filistyńskie Gat (8,2). Ale przywódcy izraelscy nie chcą słuchać Amosa i utwierdzają się w przekonaniu, że „dzień niedoli” na nich nie przyjdzie (8,3). Muzyką i wrzaskliwym śpiewem chcą zagłuszyć pomruk nadchodzącej burzy. Jest przecież dobrobyt, odczuwalny przynajmniej przez tych bogatszych, jest też sukces militarny ‑ terytorium państwa powiększyło się o kolejne dwa miasta (8,13) ‑ po co więc ten alarm? Prorok z południa jest traktowany jak wichrzyciel opłacany przez kogoś po to, by mącić ludziom w głowach (7,10).

            Izrael i Juda upadły, ponieważ zerwały przymierze z Bogiem i porzuciły Jego przykazania. Zostały wyniszczone od wewnątrz przez zarazę bałwochwalstwa i związaną z nim moralną degradację (2,4-16), na podobieństwo drzewa, którego korzenie przestały czerpać z życiodajnego podłoża, i które runęło stoczone przez szkodniki.

Prorocy naszych czasów – tacy jak Jan Paweł II – nie przestają wołać do narodów Europy, żeby nie podcinały swoich korzeni tkwiących w Ewangelii Chrystusa, bo z nich wyrasta ich tożsamość i w nich zawarta jest nadzieja przetrwania i pomyślnej przyszłości. Czy ich usłuchamy?

ks. Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska” 

TOP