II niedziela Wielkiego Postu "C" - I czytanie (Rdz 15,5-12.17-18)

Początek wiary

Nocne niebo na pustyni jest bliższe i głębsze niż w mieście, zadymionym i pełnym sztucznych świateł. W rozmowie Boga z Abramem obietnica (Rdz 15,5-12.17-18; por. 12,1-2.7.14-16) spotyka się z niepokojem, który narasta z upływem czasu.

Czy może się spełnić zapowiedź potomstwa tak licznego, jak gwiazdy na niebie, gdy stary człowiek, który myśli już o śmierci, pozostaje bezdzietny, a jego spadkobiercą jest jeden ze sług (15,2)? Jak nomada może posiąść na własność kraj, w którym mieszka pod namiotami (15,8)? Abram służy wiernie Bogu i przekonuje się, że Bóg rzeczywiście jest dla niego tarczą (hebr. „magén” – 15,1), dlatego wychodzi cało najpierw z niebezpiecznej przygody w Egipcie (12,17-20), a potem na czele małego oddziału odnosi zwycięstwo nad lokalnymi królami, których wojska uprowadziły jego bratanka Lota (14,14-16). Jednak na tle tego doświadczenia tym bardziej gorzka staje się dlań świadomość, że idąc za obietnicą potomstwa, dawno już przekroczył granicę niemożliwości.

 

Bóg wydaje się prowadzić z nim jakąś okrutną grę, gdy po raz trzeci kieruje do niego uparcie to samo słowo: niezliczone potomstwo i ten kraj na własność (15,1.5.7). W swojej modlitwie Abram jest szczery i prosty jak dziecko. Dając upust uczuciom smutku i rozczarowania robi niejako miejsce dla słowa Boga. A Bóg każe mu wyjść – nie tylko z namiotu, by stanąć pod kopułą nieba, ale również ze starego sposobu myślenia, że człowiek jest więźniem przeznaczenia zapisanego w gwiazdach, a bóstwa są podobne do ziemskich władców, kapryśne i bezlitosne. Musi wejść głębiej w relację z Bogiem jedynym i stać się człowiekiem zawierzenia. Stary Abram nie może mieć syna – syna będzie miał Abraham (17,5).

Bóg każe mu przygotować zwierzęta ofiarne, aby zawrzeć z nim przymierze. Na starożytnym Wschodzie przejście kontrahentów między połówkami rozpłatanych zwierząt było równoznaczne z deklaracją: niech mnie spotka ich los, jeśli złamię dane ci słowo. Bóg zniża się do form wyrazu zrozumiałych dla Abrama, ale – trzeba zauważyć – zawiera to przymierze jednostronnie. Abram nie przechodzi między połówkami zwierząt. Jego odpowiedzią jest jedynie wiara – zgoda na Boże działanie w jego życiu. Po raz pierwszy w całej Biblii pojawia się w tym miejscu stwierdzanie , że człowiek uwierzył (hebr. „heemìn”) Bogu. Czasownik tu użyty wyraża ideę oparcia się na sile i wierności Boga jak na trwałym fundamencie. Stąd znana liturgiczna aklamacja: „Amen – Godzien wiary!”.

Drapieżne ptaki, które zlatują się w ciemnościach do mięsa zwierząt, to wymowny symbol pokus niewiary i zwątpienia, albo wręcz demonów, które przychodzą, by porwać słowo obietnicy dane przez Boga. Trzeba czuwać i odpędzać je mimo ciemności i lęku (15,11-12; por. Mk 4,4.15; 14,38).

Nowe i wieczne przymierze zostało zawarte w ciele i krwi Jezusa Chrystusa ofiarowanego za nas na krzyżu. O realizmie ofiary naszego odkupienia świadczą cuda eucharystyczne. Badania medyczne wykazały, że substancja utrwalona na korporale z Sokółki to tkanka mięśnia sercowego i krew Człowieka w przedśmiertnej agonii. Bóg posunął się tak daleko, aby zdobyć naszą wiarę i miłość. Naszą odpowiedzią jest „Amen” wypowiadane ustami i całym życiem.

ks. Józef Maciąg

Źródło: «Niedziela Lubelska» 

TOP