Lęk i miłość (Pwt 6, 2-6) XXXI Niedziela Zwykła B

W Pierwszym Liście św. Jana czytamy: W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości (4, 18). Septuaginta i gracki tekst listu Jana używają tego samego czasownika (φοβέομαι), raz przetłumaczonego „bać się”, a raz „lękać się”.

Dlatego możemy dostrzegać pozorną sprzeczność pomiędzy tekstem deuteronomicznym a nowotestamentalną relacją lęku i miłości w stosunku do Boga. Nie chodzi tu wyłącznie o pedagogiczny aspekt, w którym początkowe przestrzeganie Bożych przykazań z powodu lęku przed karą, prowadzi do miłości, jako najważniejszej motywacji posłuszeństwa Bożym prawom. Jeśli chcemy się zatrzymać przy takiej pedagogii prawa, to starotestamentalny zamysł wydaje się prosty: człowiek zachowuje przykazania motywowany lękiem przed nieszczęściem-karą; coraz bardziej angażując się w przestrzeganie Prawa dostrzega, że jest ono najlepszym, co mógł otrzymać w swoim życiu; w konsekwencji zaczyna postrzegać Boga-Prawodawcę jako miłującego Ojca, pełnego troski wobec swych dzieci, który chroni je poprzez mądre i sprawiedliwe zasady życia; dzięki takiemu odkryciu zaczyna kochać Boga jako Ojca, a nie jako budzącego lęk Prawodawcę grożącego karami za brak posłuszeństwa.

Niestety powyższa droga „od strachu do miłości” wyznaczona poprzez Boże przykazania nie była zbyt uczęszczana przez lud wybrany przez Boga. Lud nieustannie znajdował okazje do chodzenia własnymi ścieżkami i dróżkami. Już Deutero-Izajasz wołał w imieniu Boga: Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami - wyrocznia Pana (55, 8). Grzech niesłuchania Boga staje się pierwszą przeszkodą w drodze do kochania Go z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił. Trzy terminy, które doskonale znamy, określające zakres miłowania Boga, wymagają jednak dopowiedzenia, bowiem w języku Starego Testamentu ich znaczenie jest o wiele szersze. Krótkie ich wyjaśnienie za Nowym Leksykonem Biblijnym: serce to „miejsce poznania (w znaczeniu „rozum”); także zdolności intelektualne są sprawą serca (…). Serce jest również obszarem woli (…) i uczuć (… strach; rozpacz; odwaga). Stąd też termin ten obejmuje wszelkie wymiary ludzkiej egzystencji, jest po prostu rozumiany jako całe wnętrze człowieka (np. Jr 17,9n) albo uosabia człowieka jako całość”; dusza – „z antropologicznego punktu widzenia dusza, (hbr. nefesz) oznacza człowieka z jego żywotnością i wewnętrznym napięciem, z jego potrzebami i dążeniami”; siła – „ogólnie pojęciem tym wyrażana jest zdolność, możliwość uczynienia czegoś”.

Bóg nie chce, aby człowiek kochał Go jakąś częścią siebie, swoich władz czy zdolności lub też w jakiś określony sposób, ograniczony czasem lub miejscem. Bóg chce być kochany zawsze, wszystkimi wymiarami życia ludzkiego, w każdych okolicznościach. Każda dziedzina ludzkiego życia, każde uczucie, pragnienie, działanie mają być w służbie tej jedynej miłości. Klucz do takiej miłości zawiera się w dwukrotnie powtórzonym w rozważanym tekście wezwaniu: Słuchaj, Izraelu. Początkiem miłości jest wsłuchiwanie się w głos Boga, w Jego słowo. Bez słuchania miłość nie jest możliwa. Bez słuchania pozostaje anonimowe Prawo i strach przed karą. Bez słuchania przykazania przestają być wyrazem woli Ojca, który kocha i troszczy się o dobro swych dzieci, a stają się bezosobowym przedmiotem dywagacji, a ich ciężar jest przyczyną do faryzejskich dyskusji i wynajdywania sposobów, aby usprawiedliwić się z nieprzestrzegania tego, co Bóg nakazał (por. Mk 7, 8-13; Mt 23, 13-33).

Starotestamentalny nakaz miłowania Boga znajduje swoją pełnię w osobie Jezusa. On jest Słowem Boga, które prowadzi do miłości Ojca. On jest gwarantem miłości z całego serca, z całej duszy i ze wszystkich sił, kiedy dla woli Ojca pozwala się ukrzyżować, aby Jego siły, Jego dusza i Jego serce były w całości oddane Ojcu. W Starym Testamencie miłość do Boga i do bliźniego jest połączeniem dwóch różnych tekstów pochodzących z różnych części Pięcioksięgu. Przykazanie miłowania bliźniego jest zapisane w Księdze Kapłańskiej (19, 18). Zostały złączone w nierozerwalną całość poprzez krzyż Chrystusa. Dlatego św. Jan mógł napisać: Jeśliby ktoś mówił: «Miłuję Boga», a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. Takie zaś mamy od Niego przykazanie, aby ten, kto miłuje Boga, miłował też i brata swego (1 J 4, 20-21). Starotestamentalny nakaz zawiera niezmiernie ważny wymiar nierozerwalnie złączony z miłością Boga: obowiązek nauczenia własnych dzieci tej miłości, która ogarnia całe życie: Wpoisz je twoim synom, będziesz o nich mówił przebywając w domu, w czasie podróży, kładąc się spać i wstając ze snu. Przywiążesz je do twojej ręki jako znak. Niech one ci będą ozdobą przed oczami. Wypisz je na odrzwiach swojego domu i na twoich bramach (Pwt 6, 7-9).

ks. Maciej Warowny

TOP