Skąd bierze się małoduszność? (Iz 35, 4-7a) XXIII Niedziela Zwykła B
Pierwsza cześć Księgi Izajasza, czyli rozdziały 1-39, są zapisem działalności proroka w latach 740-700 przed Chrystusem. Jego misją jest przede wszystkim ogłaszanie kar, które spadną na Izraela i Judę za niewierność Bogu.
Dobrobyt materialny stał się przyczyną moralnego zepsucia. Narastające zagrożenie ze strony Asyrii sprawia, że Izajasz głosi konieczność całkowitego zaufania Bogu, przeciwstawiając się kolejnym przymierzom polityczno-militarnym najpierw z Asyrią przeciwko Samarii i Damaszkowi, później z Egiptem przeciwko Asyrii. Tylko Bóg może wybawić swój lud. Biblia Jerozolimska tak charakteryzuje proroka: „Izajasz jest prorokiem wiary i w wielkich kryzysach, jakie są udziałem jego narodu, domaga się absolutnego zaufania Bogu, gdyż On jest jedyną szansą ocalenia. Prorok wie o surowości próby, lecz zarazem ufa, że Reszta zostanie ocalona, a Mesjasz będzie jej królem”.
Medytowane proroctwo skierowane do mieszkańców Jerozolimy jest z jednej strony zapowiedzią ocalenia w kontekście kolejnego zagrożenia miasta, jak i obietnicą mesjańskiego triumfu, którego doświadczy wierna Bogu Reszta. Bowiem dramat rozgrywa się nieustannie w tej samej przestrzeni pomiędzy politycznymi przymierzami przeciwko wspólnym wrogom oraz całkowitym zaufaniem Bogu, który domaga się moralnej i kultycznej wierności Przymierzu. Jednak pełną realizacją Izajaszowych zapowiedzi będzie dopiero osoba Chrystusa, Mesjasza przynoszącego pokój swojemu ludowi. Do Niego wprost odnoszą się słowa: Bóg sam przychodzi, aby was zbawić. Jego męka, śmierć i zmartwychwstanie stają się narzędziem obdarowania odwagą, otwierają oczy niewidomym, rozwiązują języki niemym. Zdrój wód na pustyni i strumień na stepie to Chrystus dający Ducha Świętego wierzącym w Niego: „Jeśli ktoś jest spragniony, a wierzy we Mnie - niech przyjdzie do Mnie i pije! Jak rzekło Pismo: Strumienie wody żywej popłyną z jego wnętrza”. A powiedział to o Duchu, którego mieli otrzymać wierzący w Niego; Duch bowiem jeszcze nie był, ponieważ Jezus nie został jeszcze uwielbiony (J 7, 37b-39).
Autentycznym odczytaniem i spełnianiem się Izajaszowej zapowiedzi jest chrzest Kościoła. To w liturgii chrztu poprzez znaki otrzymujemy spełniające się proroctwa. Małoduszność, obawa, niepewność, niezdecydowanie, strach, unikania podejmowania decyzji są leczone bliskością Boga. Jezus jest nie tylko Emanuelem, Bogiem bliskim, Bogiem z nami, ale daje siebie samego na pokarm, chce być we mnie, abym ja mógł być w Nim (por. J 15, 1-11). Chrzest jest bramą do komunii z Bogiem, bowiem otwiera oczy na wielkie dzieła Boga, a przede wszystkim na Jego pełną miłości obecność w świecie, pozwala usłyszeć głos powołania, „melodyjną symfonię prawdy”, otwiera usta wierzących, aby składali Bogu ofiarę czci ustawicznie, to jest owoc warg, które wyznają Jego imię (Hbr 13, 15). Ryt chrzcielny „Effatha!” zachowany w obrzędach chrztu dorosłych odwołuje się do ewangelicznego opisu uleczenia głuchoniemego. Głębię tego znaku odkrywamy odczytując go w świetle etapów przygotowania do chrztu. Bez wiary, bez osobistej relacji z Bogiem, bez doświadczenia Jego troski „mam oczy, ale nie widzę, mam uszy, ale nie słyszę”.
Psalm 115 ukazuje idolatrię pogan słowami: Ich bożki to srebro i złoto, robota rąk ludzkich. Mają usta, ale nie mówią; oczy mają, ale nie widzą. Mają uszy, ale nie słyszą; nozdrza mają, ale nie czują zapachu. Mają ręce, lecz nie dotykają; nogi mają, ale nie chodzą; gardłem swoim nie wydają głosu. Do nich są podobni ci, którzy je robią, i każdy, który im ufa. Ryty chrzcielne chcą zniszczyć nasze idole, fałszywe bożki, a zwłaszcza naszego największego idola, czyli nasze bycie w centrum naszego życia, nieustanne pragnienie, aby nasza wola, nasze pragnienia, nasze plany i nasze oczekiwania się spełniały. W takim kontekście małoduszność możemy rozumieć jako lęk przed niepełnieniem-się-mojej-woli. Bóg nie chce podjąć się realizacji moich wspaniałych i najlepszych (dla mnie i według mnie) oczekiwań, pragnień i marzeń. Dlatego Mu nie ufam, dlatego moje serce trwoży się we mnie. Kiedy jednak trysną zdroje wód na pustyni i strumienie na stepie, to przestanę egoistycznie bronić mojego źródełka, mojego egoistycznego zachowywania „dla siebie samego” mojego życia. Chrzest jest takim wydarzeniem. Na jałowym stepie moich idolatrii wytryska źródło wody żywej. Stąd rodzi się konieczność, aby każdy człowiek odkrył hojną miłość Boga, zobaczył ją, usłyszał ją, osobiście ją ogłaszał oraz swoimi nogami zostawiał proste ślady (Hbr 12, 13).
ks. Maciej Warowny