Skąd we mnie niezadowolenie? (Wj 16, 2-4. 12-15) XVIII Niedz. Zw. B

Po opisie cudownego przejścia Morza Czerwonego, czytamy, że gdy Izraelici zobaczyli wielkie dzieło, którego dokonał Pan wobec Egipcjan, ulękli się Pana i uwierzyli Jemu oraz Jego słudze Mojżeszowi (14, 31). Owocem zrodzonej właśnie wiary i zachwytu wobec Boga jest wspaniały kantyk uwielbienia (15, 1-21).

Jednak chwilę później lud ukazuje się w innej prawdzie swojej natury. W zapomnienie odchodzi zachwyt nad dziełem Boga, a droga przez pustynię zaczyna znaczyć się nieustannym niezadowoleniem żydów. Najpierw z powodu braku wody (15, 22-25), aby następnie buntować się z powodu braku chleba i mięsa. Cud przejścia przez Morze Czerwone znika z pamięci wyparty rozgoryczeniem z powodu aktualnych niedostatków i nostalgią za „dostatnim” życiem w Egipcie. Lud ponownie szemrze, czyli tłumacząc słownikowo sens tej czynności, lud wyraża swoje niezadowolenie. Natomiast hebrajski czasownik „luwn” tłumaczony tutaj jako „szemrać” ma znaczenie o wiele szersze i znaczy także zatrzymać się, spędzić noc, pozostać, mieszkać, pozostawać przy kimś, obsesyjnie skarżyć się. Takie szerokie spojrzenie na sens tego czasownika unaocznia, że szemranie jest związane z brakiem ruchu, trwaniem w jednym miejscu.

Szemranie w historii drogi przez pustynię jest odmową kroczenia za głosem Boga, odrzuceniem wskazówek Bożych posłańców oraz nostalgią za przeszłością. A jak wygląda nasze szemranie? Według mnie można je tak opisać: niezadowolenie, (dla niektórych „zawsze i ze wszystkiego”); przypisywanie Bogu odpowiedzialności za własne nieszczęścia i niepowodzenia; ubarwianie i mitologizowanie przeszłości, czyli często powtarzane „przed wojną to …”; oskarżanie Boga o brak miłości do nas, a bliźnich o nierozumienie nas i naszych potrzeb; w każdej trudnej sytuacji szukanie winnych tego, co mi się przydarza, czyli zawsze jacyś „oni” muszą się znaleźć; marzenie o innym życiu, innej historii swego życia; brak zaufania do Pisma Świętego, nauki Kościoła, Tradycji, bowiem nasza sytuacja jest zawsze bardziej skomplikowana i nietuzinkowa; konieczność znoszenia własnych ograniczeń zarówno związanych z brakiem pewnych zdolności jak i zawsze niewystarczającą ilością pieniędzy.

Jednak w przejściu Morza Czerwonego kryje się ważna nauka przeciwko szemraniu. W jednym z midraszów opowiadających o tym wydarzeniu pojawia się pytanie, kiedy dokładnie otworzyło się morze przed żydami? I pada odpowiedź, że wówczas, kiedy pierwszy z Izraelitów postawił nogę w jego wodach. Zaufanie słowom Boga poprzedza więc cudowne osuszenie drogi po morskim dnie. Dlatego zarówno Morze Czerwone jaki i droga przez pustynię stają się paradygmatem nauki kroczenia za słowami Boga. Lud musi się nauczyć stawiać nogi tam, gdzie słowo Boga jest światłem. Szemranie jest bowiem przedziwnym refleksem anty-miłości Boga, bliźniego i siebie samego. Szemrzę, bowiem nie podoba mi się konieczność słuchania Boga i kroczenia Jego drogami, które nie są tymi, które wymarzyłem dla siebie. Szemrzę, bowiem ludzie nie są na miarę moich oczekiwań, nie dorastają do powierzonych im zadań. Szemrzę, bo nie jestem zadowolony z siebie samego, z tego kim jestem, z moich zdolności, z mej historii i pragnę być kimś, kim nie mogę być z powodu zewnętrznych i wewnętrznych ograniczeń mojej natury, rodziny, kraju w którym żyję.

Uzdrowienie, a może raczej wielokrotne uzdrawianie z szemrania nie jest nigdy oderwane od konfrontacji z naszą niezdolnością do kochania Boga, bliźniego i siebie. Natomiast paradoks szemrania tkwi także w tym, że towarzyszy ono drodze z niewoli do wolności, drodze od bycia niechcianym i wykorzystywanym gościem do otrzymania własnego kraju, ziemi, własnej tożsamości. Tak bardzo nie znosimy i boimy się zmian, że łatwiejszym jest dla nas zakłamywanie bolesnych wspomnień niewoli niż zaufanie Bożej obietnicy nowego, wolnego życia. Dlatego szemranie człowieka towarzyszy Bożemu wezwaniu do posłuszeństwa Jego słowu, do przekraczania egoistycznych granic „lubię- nie lubię”, do stawania się świadkiem jedynej realnej miłości zbudowanej na przebaczeniu otrzymanym od Boga, które staje się praktyką codziennego przebaczenia bratu i prośby o przebaczenie za zło przez nas popełnione.

Bożą odpowiedzią na szemranie ludu na pustyni są przepiórki i manna. Bóg troszczy się o to, co jest niezbędne do życia Jego ludu. Z kolei odczytanie tej historii w kontekście Janowej Ewangelii przedstawiającej dialog Jezusa z żydami po rozmnożeniu chleba, ukazuje jedyny skuteczny pokarm zapobiegający naszemu szemraniu: Ja jestem chlebem życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie. Leczenie szemrania zazdrości, niezadowolenia i niespełnionych pragnień dokonuje się wyłącznie poprzez komunię z Tym, który nigdy nie szemrał, ale na krzyżu oddawał się Ojcu. Niestety szemrania nie da się uleczyć bez gorzkiej konfrontacji z naszymi prawdziwymi pragnieniami: szukacie Mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście chleb do syta, aby następnie pragnąć łaski: nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój daje wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu. Tylko ile razy dziennie szczerze wołamy do Jezusa: Panie, dawaj nam zawsze ten chleb!?

ks. Maciej Warowny

TOP