Dawcy życia nie da się zabić (Dz 3, 13-15. 17-19) III Niedziela Wielkanocna B
Rozważany fragment Dziejów Apostolskich jest częścią drugiej katechezy świętego Piotra po zstąpieniu Ducha Świętego na Apostołów w dniu Pięćdziesiątnicy.
Bezpośrednią przyczyną jej wygłoszenia jest uzdrowienie chromego od urodzenia. Piotr pragnie przeprowadzić świadków tego znaku od zwykłego oglądania, zdziwienia, niezrozumienia tego, co się wydarzyło, do przyjęcia przez nich Dobrej Nowiny, która zapoczątkuje ich wiarę. Katechezę Piotra odczytujemy w świetle Ewangelii o spotkaniu Jezusa Zmartwychwstałego z uczniami, w czasie którego otrzymują misję głoszenia Dobrej Nowiny. Należy dostrzec troskę Łukasza, który podkreśla, że skoro uczniowie znali Jezusa „w ciele”, dlatego Jezus Zmartwychwstały daje się im rozpoznać także w ciele. Jest to ciało przemienione, ale jest to cały czas Jego ciało. Jezus zmartwychwstały nie jest duchem, ideą, nauką moralną, ale jest osobą „z ciała i kości”, dotykalną, która może jeść pieczoną rybę. To doświadczenie materialnego spotkania z Jezusem Chrystusem staje się punktem „uruchamiającym” wiarę i katechezę apostolską, jednak nie jest jej centralną treścią.
Treść Piotrowej katechezy stanowi niezmienny szkielet, który utrzymuje ciało całego Kościoła. Piotr głosi, że Bóg jest Panem historii, wiernym danym przez siebie słowom obietnicy. Ta wierność Boga jest konfrontowana z grzechem człowieka, grzechem odrzucenia Boga, wyparciem się więzi z Nim oraz wyborem przemocy, jako nadrzędnej formy działania. Dlatego Chrystus wkracza w przestrzeń ludzkiej pychy i przemocy. Zatrzymuje się w jej centrum, chce ją wyczerpać na sobie, doprowadzić ją do stanu ewidentnego absurdu. W centralnym momencie zmagania z nią, Chrystus wznosi swój zwycięski sztandar, krzyż, aby w zmartwychwstaniu ogłosić jej nieużyteczność i ofiarować nam uleczenie z niej przebaczeniem grzechu. Tylko takie przebaczenie jest rozwiązaniem pełnego sprzeczności wewnętrznego stanu człowieka oderwanego od Boga. Dla grzesznika potrzebą życiową staje się wmawianie sobie, że ma rację, że to wyłącznie on decyduje, co chce, a czego nie chce, że ze swoim życiem może robić, co mu się podoba, bowiem ono w całości do niego i tylko do niego należy. Za taką postawą bez trudności dostrzegamy echo grzechu Adama i Ewy, bezmyślną wiarę, że odmawiając racji Bożym wskazówkom, człowiek stanie się wszechmocny, wszechwiedzący, nieśmiertelny, tak jak Bóg.
Jednak Bóg doskonale zna stan ducha grzesznika. Poprzez wieki posyłał proroków, zadaniem których było przywoływanie ludzi do wierności Bogu. Tymczasem bardzo ograniczona „skuteczność” tego wołania sprawiała, że ci sami prorocy zapowiadają inny sposób doprowadzenia człowieka do prawdy, dobra, światła, miłości. Uczyni to Mesjasz, Zbawiciel, który nie zawaha się, aby całkowicie i bezgranicznie zaufać Bogu, który jest Jego Ojcem. Zbawienie dokonane na krzyżu i o poranku zmartwychwstania dociera do człowieka jako wezwanie do nawrócenia, aby doświadczyć uzdrawiającej mocy kryjącej się w odpuszczeniu grzechów. Katecheza Piotra nie jest „nową teorią starej religii”, nie jest poprawionym judaizmem. Piotr obwieszcza Boga działającego „tu i teraz” dla zbawienia każdego człowieka. Wspólnota rodząca się ze słuchania Piotrowego kerygmatu natychmiast staje się miejscem konfrontacji z własnymi grzechami: pychą, przemocą, złością, nienawiścią, rywalizacją, chciwością, etc., etc.
Myślę, że największą trudnością w przyjmowaniu Dobrej Nowiny jest przejście od teoretycznych przekonań typu: wiem, rozumiem, znam, czytałem, słyszałem, do doświadczenia, że autentyczne poznanie własnych grzechów w świetle krzyża i zmartwychwstania prowadzi do najgłębszej zmiany życia, nawrócenia, przemiany mentalności oraz konkretnej przemiany naszych czynów, postaw i przekonań. Nie tylko w czasach Apostołów, ale także dziś Bóg zna kondycję człowieka, powołuje go, daje mu obietnice, prowadzi do wiary stałej, wiernej, przekraczającej płytką racjonalność. Na końcu ofiarowuje swoją obecność i bezwarunkową miłość w osobie Jezusa. To jest prostota kerygmatu. Bóg zna człowieka jak znał Abrahama, Izaaka, Jakuba. Zna jego grzech i przemoc, zna jego nieświadomość tego, jakim jest i z jak wielką łatwością odrzuca prawdę. Jednak z grzechu człowieka Bóg wyprowadza jego zbawienie. Dokonuje tego poprzez miłość wcieloną, Chrystusa. Dlatego kerygmat jest nieustannym wezwaniem do codziennego nawracania się, aby nie upierać się w złu grzechu, w swoim egoizmie, aby nie bronić swego JA przemocą, ale przyjąć przebaczenie swych grzechów, jedyne lekarstwo, które z nich uzdrawia.
ks. Maciej Warowny