Jeremiasz w dole błota (Jr 38, 4-6. 8-10) 20 Niedziela Zwykła C

Prorok Jeremiasz działa w trudnych czasach, kiedy królestwo Judy chyli się ku definitywnemu upadkowi pod naciskami Babilończyków, a król Sedecjasz, osadzony na tronie przez babilońskich najeźdźców wraz z elitami Jerozolimy wywołuje powstanie przeciw Nabuchodonozorowi, licząc na pomoc Egiptu.

Takiej polityce i naiwnemu zaufaniu faraonowi sprzeciwia się prorok. Chociaż Jeremiasz nie odwołuje się wprost do nowego układu sił powstałego po klęsce faraona Neko w bitwie pod Karkemisz w 605 roku, to jest oczywistym dla niego, że Egipt nie zdecyduje się na ponowną konfrontację z Babilończykami z dala od swoich granic. Celem jego polityki jest destabilizacja regionu, tak aby Babilończycy nie mogli ponownie zaatakować Egiptu. Król Judy jest więc marionetką, w obronie której faraon nie zaangażuje swoich sił. Jednak król i jego otoczenie nie chcą tego dostrzec.

Jeremiasz prorokuje: Tak mówi Pan, Bóg Izraela: Tak powiecie królowi judzkiemu, który was posłał do Mnie po radę. Oto wojsko faraona, które śpieszy wam z pomocą, wróci do swego kraju, do Egiptu. Chaldejczycy zaś powrócą i podejmą walkę przeciw temu miastu, zdobędą je i spalą. Tak mówi Pan: Nie zwódźcie samych siebie, powtarzając: Z pewnością odejdą Chaldejczycy! Albowiem nie odejdą. Nawet gdybyście pobili całe wojsko Chaldejczyków walczących z wami, tak że zostaliby z nich jedynie ranni, to każdy z nich podniósłby się ze swego namiotu, by wydać to miasto na pastwę ognia (37, 7-10). Jeremiasz chce opuścić Jerozolimę, ale uznany za zdrajcę zostaje osadzony w więzieniu: Następnie posłał król Sedecjasz, by go przyprowadzono. Król wypytywał go potajemnie w swoim domu, mówiąc: Czy masz słowo od Pana? Jeremiasz zaś odrzekł: Mam. I powiedział: Będziesz wydany w ręce króla babilońskiego (37, 17). A do całego ludu Jeremiasz mówił: Tak mówi Pan: Kto pozostanie w tym mieście, umrze od miecza, głodu i zarazy; kto zaś przejdzie do Chaldejczyków, pozostanie przy życiu. Jako zdobycz będzie miał swoje własne życie i zachowa je (38,2). Wobec takich proroctw przywódcy mówią królowi: Niech umrze ten człowiek, bo naprawdę obezwładnia on ręce żołnierzy.

Jeremiasz zostaje wrzucony do cysterny pełnej błota. Możemy sobie wyobrazić, że jest to doświadczenie, które znajduje odbicie w modlitwie Psalmu 40: Złożyłem w Panu całą nadzieję; On pochylił się nade mną i wysłuchał mego wołania. Wydobył mnie z dołu zagłady i z kałuży błota, a stopy moje postawił na skale i umocnił moje kroki (ww. 2-4). Ale wybawienie po ludzku przychodzi z nieoczekiwanego kierunku. Za Jeremiaszem wstawia się poganin z terenów wschodniej Afryki, Kuszyta, Ebedmelek. A król kolejny raz zmienia zdanie. Jest jak Herod wobec Jana Chrzciciela: czuł lęk przed Janem, widząc, że jest mężem prawym i świętym, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a jednak chętnie go słuchał (Mk 6, 20). Wyciągnięty z cysterny, Jeremiasz nie czyni sobie złudzeń i tak odpowiada królowi na prośbę o słowo od Pana: Jeżeli ci powiem, każesz mnie z pewnością zabić, jeśli zaś dam ci radę, nie usłuchasz mnie (38, 15). Dramatem proroka jest nieustanne ponoszenie na sobie konsekwencji własnej wierności Bogu. A najgorszym wydaje się to, że to ci, którzy są wzywani do wierności Bogu są jego prześladowcami.

Wrzucenie Jeremiasza do cysterny z błotem Kościół daje nam jako komentarz do Ewangelii o podziałach z powodu Chrystusa. Jego chrzest to krzyż, który zapoczątkuje nowy ogień na ziemi, ogień Ducha Świętego, ogień gorliwości, ale też ogień prześladowań i sprzeciwu wobec prawdy. Już Jeremiasz poznał, co to znaczy głosić prawdę usłyszaną od Boga ludowi, który chce słuchać wyłącznie głosu polityki, wojskowych przymierzy, pieniędzy i wpływów. Pierwsze lata działalności proroka przypadają na rządy dobrego i pobożnego króla Jozjasza, autora wielkich i bardzo ważnych reform religijnych, prawdziwego odnowiciela przymierza z Bogiem. Ale jego następcy niewiele sobie z tego robią i głos proroka przeszkadza im w realizacji ich planów. Dlatego Jeremiasz postrzega swoje życie jako klęskę i nieustanne cierpienie: Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś. Stałem się codziennym pośmiewiskiem, wszyscy mi urągają. Albowiem ilekroć mam zabierać głos, muszę obwieszczać: Gwałt i ruina! Tak, słowo Pańskie stało się dla mnie codzienną zniewagą i pośmiewiskiem (20, 7n).

Słowo Boże nie jest nigdy politycznie poprawne. Ono najpierw jest doświadczeniem wewnętrznej przemiany proroka: I powiedziałem sobie: Nie będę Go już wspominał ani mówił w Jego imię! Ale wtedy zaczął trawić moje serce jakby ogień, żarzący się w moim ciele. Czyniłem wysiłki, by go stłumić, lecz nie potrafiłem (20, 9). Ale nikt nie chce go słuchać: Do kogo mam mówić i kogo ostrzegać, aby posłuchali? Oto ucho ich jest nieobrzezane, tak że nie mogą pojąć. Oto słowo Pańskie wystawione jest u nich na drwiny, nie mają w nim upodobania (6, 10). Następnie Słowo burzy utarte schematy i ludzkie oczekiwania i staje się przyczyną osobistego dramatu Jeremiasza: Niech będzie przeklęty dzień, w którym się urodziłem! Dzień, w którym urodziła mnie matka moja, niech nie będzie błogosławiony! Niech będzie przeklęty człowiek, który powiadomił ojca mojego: Urodził ci się syn, chłopiec! - sprawiając mu wielką radość (20, 14n). A ratunek dla proroka przychodzi od Boga poprzez poganina. Kim jest Ebedmelek? Wydaje się, że figurą pogan, którzy zaufają Bogu, nawet wówczas, kiedy Jego lud nie będzie Go słuchał: Idź, powiedz Kuszycie Ebedmelekowi: Tak mówi Pan Zastępów, Bóg Izraela. Oto zamierzam wypełnić swą zapowiedź przeciw temu miastu ku zagładzie, a nie ku pomyślności. Tego zaś dnia, gdy się to stanie na twoich oczach, ocalę ciebie - wyrocznia Pana - tak że nie będziesz wydany w ręce ludzi, przed którymi odczuwasz lęk. Z całą bowiem pewnością uratuję ciebie i nie zostaniesz zabity mieczem, a swoje życie mieć będziesz jako zdobycz, albowiem Mnie ufałeś - wyrocznia Pana (39, 16-18).

ks. Maciej Warowny

TOP