Prorok i polityka (Jr 17, 5-8) 6 Niedziela Zwykła C

Jeremiasz działa w bardzo burzliwym okresie wojen asyryjsko-egipsko-babilońskich. Jozjasz, król Judy w latach 640-609 przed Chr. jest autorem religijnego odrodzenia, za którym idzie pragnienie uniezależnienia się od otaczających Jerozolimę mocarstw.

Korzystną sytuacją wydaje się wojna asyryjsko-babilońska. Kiedy Faraon Neko idzie na odsiecz Asyrii, Jozjasz widzi dla Judy szansę na osłabienie Asyrii i uniezależnienie się od niej, staje na drodze egipskim oddziałom. Ale w bitwie pod Megiddo (609 r.) Jozjasz ginie. Po trzymiesięcznym panowaniu Joachaza, jego syna, faraon osadza na tronie jego brata, Jojakima, który „grzecznie” płaci Egipcjanom podatki. W roku 605 pod Karkemisz dochodzi do bitwy wojsk Egiptu i wschodzącej potęgi Nabuchodonozora. Babilończycy wygrywają i przejmują panowanie nad ziemiami Judy i Izraela. Jednak Nabuchodonozorowi nie udaje się zająć Egiptu, dlatego Jojakim, licząc na wsparcie faraona i wbrew radom Jeremiasza, przestaje płacić daniny na rzecz Babilończyków. Skończy się to tragicznie dla Jerozolimy i jej króla. Nabuchodonozor powróci do Judei, zdobędzie Święte Miasto, a na tronie osadzi Sedecjasza. Medytowane proroctwo dotyczy epoki przed wkroczeniem Babilończyków do królestwa Judy.

Jeremiasz nie ma wątpliwości, że nie można ufać Egiptowi. Jak wszyscy prorocy wzywa do ufności Bogu. On był, jest i pozostanie jedynym, zawsze wiernym obrońcą swego ludu. Ale król, a za nim elity, wolą zaufać efemerycznym obietnicom faraona. Dlatego Jeremiasz woła: Przeklęty mąż … Ale nikt nie chce go słuchać. Jeremiasz cierpi udręki wewnętrzne, bowiem woli Boga nikt nie chce pełnić, ale także jest prześladowany przez notabli. On jednak pozostaje wierny Bogu, a głoszona prawda nie wbija go w pychę. Prorok jest świadom swych słabości, jak głęboko wyraża to jego modlitwa: Uzdrów mnie, Panie, bym się stał zdrowy; ratuj mnie, bym doznał ratunku. Ty bowiem jesteś moją chlubą. Oto oni, którzy mi mówią: Gdzie jest słowo Boże? Niechże się wypełni! Ale ja nie wołałem do Ciebie o nieszczęście ani nie pragnąłem dnia zagłady. Ty wiesz; to, co wyszło z moich ust, jest zupełnie jawne przed Tobą. Nie bądź dla mnie postrachem, Ty, moja ucieczko w dniu nieszczęścia! (17, 14- 17).

Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku, i który w ciele upatruje swą siłę … w ustach Jezusa przybiera nowy wymiar: Biada wam bogaczom …, sytym, świetnie bawiącym się, podziwianym przez wszystkich. Biada temu, kto upatruje swego szczęścia w zaspokojeniu swoich potrzeb, zachcianek i ambicji, kto pragnie honorów i podziwu, kto uważa się za godnego stanowisk i wpływów. Jeremiasz uzasadnia Jezusowe „Biada!” ślepotą na własne szczęście, niezdolnością dostrzegania prawdy o prawdziwym źródle szczęścia i ludzkiego spełnienia. „Pieniądze szczęścia nie dają, ale każdy chce to sprawdzić osobiście”, mawiał Stefan Kisielewski. A my żyjemy w społeczeństwie, które porzuciwszy Dobrą Nowinę, już nie chce „sprawdzać osobiście”, ale jest przekonane, wierzy i wyznaje, że jedynym kluczem do szczęścia są właśnie pieniądze. Dlatego tak wielu modli się o … duże pieniądze, o wygraną, o sukces, etc. Albo już się wcale nie modli, a żyje w pogoni za bogactwem, internetową popularnością, wzrostem liczby „followersów” i „lajków”. A jeśli ta pogoń jest nieustanną przegraną? Alkohol, narkotyki, Facebook, Instagram, jedzenie, TV … Z każdej, nawet dobrej w sobie rzeczy potrafię uczynić niszczące uzależnienie, aby zapomnieć o rzeczywistości, o tym, że … nie jestem bogaty.

Jeremiasz wskazuje na najgłębszy korzeń takiej sytuacji. Człowiek od Pana odwraca swe serce. W języku Biblii serce „oznacza osobowość i umysł, pamięć, uczucia, pragnienia i wolę” (Słownik Symboliki Biblijnej). Przeczytajmy to inaczej: Jeśli nie czuję się szczęśliwy, to dlatego, że moją osobowość i umysł, pamięć, uczucia, pragnienia i wolę odwróciłem od Boga. Stałem się sam dla siebie Bogiem, wyznacznikiem prawdy, moralności, tego co „normalne” i godne poszukiwania. Ten problem Jeremiasz dostrzegał na sześć wieków przed Chrystusem. Historia pokazuje, że Jeremiasz w niczym się nie pomylił, w niczym nie przesadzał. Dlaczego nie potrafimy i nie chcemy mu uwierzyć? Dlaczego Jezusowe błogosławieństwa i przekleństwa rodzą w naszym sercu opór i niedowierzanie?

Medytuję historię Jerozolimy, miasta rodzenia się także mojego „bycia wybranym i umiłowanym przez Boga”, jak powtarza mi psalmista: O Syjonie zaś będzie się mówić: «Każdy na nim się narodził, a Najwyższy sam go umacnia». Pan spisując wylicza narody: «Ten się tam urodził». I oni zaśpiewają jak tancerze: «W tobie są wszystkie me źródła» (Ps 87, 5-7). Medytuję politykę wewnętrzną i ekonomię oraz politykę zagraniczną za czasów Jozjasza i Jojakima i proroka Jeremiasza i spostrzegam, że moje serce niewiele różni się od serca króla, który wolał łudzić się politycznymi układami, zamiast zawierzyć Bogu i troszczyć się o wierność przymierzu z Nim zawartemu. Unia Europejska, ONZ, NATO, Grupa Wyszehradzka, Helsińska Fundacja Praw Człowieka … a Jerozolima dostaje się w ręce Babilończyków. Została zniszczona, a ludność uprowadzona do niewoli. Jak mam uczyć się trudnej historii Izraela, aby do mnie odnosiły się słowa: Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją!? Kto dziś jest moim Jeremiaszem, który mówi mi prawdę usłyszaną od Boga, bez zważania na przykre dla niego konsekwencje?

Ks. Maciej Warowny

TOP