Duch uczy przykazań (J 14, 15-16. 23b-26) Niedziela Zesłania Ducha Świę-tego, C
„Kochaj i czyń co chcesz!” nauczał święty Augustyn w jednej ze swych homilii. Z tego zdania, niestety, zrodziło się wiele nieporozumień. „Skoro kocham Boga, to mogę robić to, co ja uważam za stosowne” – mówili jedni. „Miłość nie potrzebuje przykazań” – cieszyli się inni.
Niestety problem tkwi w zrozumieniu kontekstu wypowiedzi biskupa Hippony. A brzmi on tak: „Podkreślamy zatem: czyny ludzkie tylko miłością różnią się pod względem swej wartości. Niejeden czyn wygląda zewnętrznie na dobry, choć nie wyrasta z korzenia miłości. Podobnie i kwiaty mają ciernie. Niejeden czyn wygląda na surowy i twardy, choć dokonuje się go dla wychowania, z pobudki miłości. Dlatego polecamy ci jedno krótkie zdanie: Kochaj i czyń, co chcesz! Gdy milczysz, milcz z miłością; gdy mówisz, mów z miłości; gdy karcisz, karć z miłości; gdy przebaczasz, przebaczaj z miłości. Niechaj tkwi w sercu korzeń miłości; wyrośnie z niego tylko dobro” (św. Augustyn, Homilie na 1 List św. Jana 7, 8). Tak w pełni odczytane „Kochaj i czyń co chcesz!” staje się najlepszym przewodnikiem do zrozumienia „miłowania, które zachowuje przykazania”. „Miłość nie jest celem chrześcijaństwa” – powtarzał na wykładach śp. prof. Franciszek Mazurek. „Miłość to rama, która chroni to co najcenniejsze, obraz Boga zapisany w każdym człowieku. Miłość to najlepszy sposób, aby nigdy nie wyrządzić zła człowiekowi, ale go chronić” - kontynuował. Bowiem miłość czyni wyłącznie dobro. A stawiając pytanie o to, co jest dobrem jako odpowiedź otrzymujemy przykazania, które jednoznacznie określają, co należy czynić, a czego należy unikać.
Miłość do Chrystusa w codziennym życiu objawia się zachowaniem Jego przykazań, zachowaniem Jego nauki, której autorem jest Ojciec. Ponieważ jednak jesteśmy słabi, zagubieni, zmienni w naszych opiniach, skoncentrowani na sobie, Jezus obiecuje swoim uczniom Parakleta, Ducha Świętego, którego pośle im Ojciec, aby zawsze z nimi był, aby ich wszystkiego nauczył i przypomniał to, co Jezus im mówił. Obietnica Jezusa zdaje się zawierać wyłącznie jeden warunek: jeżeli Mnie miłujecie; jeśli Mnie kto miłuje …. Dlatego wprowadzeniem do wiary nie jest nauka przykazań, ale uczenie się miłości do Jezusa. Z niej bowiem rodzi się pragnienie życia Jego nauką. Stąd najważniejszym pytaniem, jakie chrześcijanin powinien sobie stawiać brzmi, czy kocham, czy miłuję Chrystusa? Szczególny sposób dojrzewania do takiej miłości ukazuje święty Piotr, który trzykrotnie powtarza zmartwychwstałemu Panu: Kocham Cię! Jak dojrzał do tego wyznania? Ich znajomość rozpoczyna się tak wielką fascynacją nauczaniem Jezusa, że Piotr robi coś, o czym wie, że to nie ma sensu: Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci (Łk 5, 5). Fascynacja przeradza się w lęk: Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny (Łk 5, 8b). Ten lęk Jezus leczy powołaniem, wezwaniem do bycia z Nim: Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił (Łk 5, 10). Następnie w obecności Jezusa Piotr poznaje nie tylko naukę Pana, ale także własne słabości. Ich punktem kulminacyjnym jest trzykrotne wyparcie się Mistrza. Gorzkie łzy bólu z powodu własnej zdrady, lecz pomimo to trwanie we wspólnocie uczniów, prowadzą Piotra do spotkania ze Zmartwychwstałym Panem. Emocjonalność i porywczość przeradzają się w pokorną miłość, do Tego, który wszystko wie (J 21, 15-17). A jak wygląda dojrzewanie mojej miłości do Chrystusa?
ks. Maciej Warowny