Nie pokój, lecz rozłam (Łk 12,49-53)

Jezus otwiera serce przed uczniami i mówi o pragnieniu i udręce, jakie Go przepełniają (Łk 12,49-53).

Pragnieniem Jezusa jest „rzucić ogień na ziemię”, a Jego udręką jest „chrzest”, który ma przyjąć. Ogień Jezusa to miłość Boga, która rozgrzeje skamieniałe ludzkie serca, oczyści je z fałszywych wyobrażeń o Bogu jako obojętnym absolucie albo złośliwym tyranie, i zniszczy grzech, którego istotą jest niezgoda na Boga jako Ojca i na drugich ludzi jako braci i siostry. W ludzkim świecie rządzi raczej egoizm niż miłość, chęć wykorzystywania Boga i ludzi raczej niż pragnienie służenia.

Miłość, którą wnosi Jezus w ten ludzki świat, nie jest piękną filozoficzną koncepcją, ale Osobą; ma na imię Duch Święty. To On zstąpi na wierzących w Jezusa pod postacią ognistych języków i przemieni ich od wewnątrz tak, że będą znali Boga w sposób osobisty, i że będą potrafili skutecznie mówić o Nim innym. Ta miłość, widoczna w słowach i postępowaniu Jezusa, spotyka się z coraz bardziej gwałtownym sprzeciwem świata, który leży w mocy Złego (1 J 5,19). Konfrontacja królestwa Bożego z mocami ciemności osiągnie punkt kulminacyjny wtedy, gdy Jezus zostanie potępiony w majestacie prawa żydowskiego i rzymskiego, i gdy ludzie zgotują Mu krwawą łaźnię – straszliwy chrzest (gr. „baptisma” – „zanurzenie”) męki i śmierci.

Jezus doznaje udręki, ponieważ rozumie, że przemieniający ogień Ducha zostanie rzucony na ziemię z wysokości krzyża. Jego rozlana krew będzie ceną zwycięstwa miłości nad złem. Wielkie pragnienie, aby ów ogień zapłonął, każe Mu akceptować mękę, przed którą odczuwa wielki lęk (Mk 14,33). Swoją bolesną mękę i śmierć uczyni Jezus miejscem najwyższego objawienia miłości Boga do ludzi, którzy się od Niego odwrócili.

            Dar Ducha Świętego spowoduje rewolucję w życiu ludzi, którzy nań się otworzą: zostaną zdemaskowane i obalone idole, którym dotąd służyli; runą życiowe plany budowane na fałszywych priorytetach; Ewangelia Jezusa stanie się kryterium oceny dobra i zła, wszystkich spraw i poczynań; skończy się „święty spokój”, który jest zaprzeczeniem świętości i pokoju. Ten ogień w sercach będzie się rozszerzał jak pożar, ale też wielu religijnie letnich okaże się wobec niego „ognioodpornymi”, jakby przykrytymi grubym kocem z azbestu. Żarliwa wiara będzie dla nich nie do zniesienia, a podział ten będzie najbardziej bolesny tam, gdzie dotknie on osoby żyjące w jednej rodzinie.

            Niesprawiedliwe cierpienie tych, którzy ukochali Jezusa, przyjęte z cierpliwością ale bez cierpiętnictwa, w duchu autentycznej wiary, będzie przedłużeniem cierpień samego Jezusa (Kol 1,24), i będzie owocowało cudami nawrócenia i uzdrowieniem rodzinnych relacji. Sąd, którym jest przyjście Jezusa na świat i Jego pascha, obejmuje także nas. Po której stronie staniemy? Czy jesteśmy gotowi pić Jego kielich? (Mk 10,38).

ks.Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”

TOP