Dobra walka (1 Tm 6, 11-16) 26 Niedziela zw. C

Zakończenie Listu do Tymoteusza, odczytane wyłącznie tak, jak podaje nam to liturgia, może stwarzać wrażenie, iż Paweł moralizuje młodego biskupa Efezu, aby ten starał się za wszelką cenę być nienagannym.

Dopiero odczytane w kontekście całego rozdziału pozwala dostrzec dużo szerszy, kerygmatyczny i egzystencjalny wymiar końcowych napomnień. Apostoł kończy swój list wskazując na najpoważniejsze zagrożenia dla wiary i dyscypliny kościelnej. To one winny mobilizować biskupa Efezu do uczestnictwa w „dobrych zawodach o wiarę”. Rozumiemy dobrze, iż nie chodzi tu o żadne inne zmaganie, jak tylko o walkę z własnym grzechem, pokusami Złego i nauką fałszywych proroków. Nie ludzie są rywalami w zawodach o wiarę, ale własny egoizm, lenistwo, konformizm, chęć przypodobania się innym, egocentryczne szukanie natychmiastowych gratyfikacji za każdy poniesiony wysiłek. Wyłącznie takie zmaganie uzdolni Tymoteusza do przeciwstawienia się tym, którzy są zaślepieni pychą, nic nie rozumieją, a pouczają wszystkich, prowadzą słowne utarczki, prowokują zawiści, sprzeczki, bluźnierstwa, podejrzenia, a pobożność uznają za źródło zysku. Znamienne jest Pawłowe podsumowanie tej listy problemów w efeskiej wspólnocie: „Bowiem korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy.” (dosł. „miłość do pieniędzy”).

Wobec problemów i trudności w gminie wiernych najważniejszym zaleceniem dla biskupa Efezu pozostaje osobiste zmaganie o świętość życia. Jak niebezpieczną dla człowieka siłę posiadają pieniądze niech świadczy fakt, iż po podniosłym zakończeniu dzisiejszej lektury - jest ono niewątpliwie fragmentem uroczystego hymnu - następne zdanie znów porusza problem relacji do pieniądza: „Bogatym na tym świecie nakazuj, by nie byli wyniośli, nie pokładali nadziei w niepewności bogactwa, lecz w Bogu, który nam wszystkiego obficie udziela do używania, niech czynią dobrze, bogacą się w dobre czyny, niech będą hojni, uspołecznieni, odkładając do skarbca dla siebie samych dobrą podstawę na przyszłość, aby osiągnęli prawdziwe życie.” Walka o wiarę, aby zdobyć życie wieczne, ma w naszym życiu poważnego przeciwnika, którym jest miłość do pieniędzy. One bowiem dają nam złudzenie siły, wpływów, znaczenia, iluzję bezpieczeństwa i spokojnego, dostatniego życia. Umiejętność ich zdobywania jest w oczach świata znakiem mądrości i prestiżu. Może nas to dziwić, ale z rozważanej lektury wraz z jej kontekstem wynika, iż pycha w relacjach z bliźnimi, konflikty, rywalizacje we wspólnotach, faryzejska pobożność są skutkami jednej i tej samej miłości do pieniądza. A nam się wydaje, iż nasze dociekania prawdy prowadzące do konfliktów, teologiczne „zawijasy” udowadniające nasze racje, etc., to przejawy naszej wierności Bogu.

Zmaganie o wiarę oraz podążanie „za sprawiedliwością, pobożnością, wiarą, miłością, wytrwałością, łagodnością” mają jeden cel, abym mógł Chrystusowi oddać cześć i moc wiekuistą. Tak rozumiany cel walki nie jest ani tautologią ani też nadmiarem uduchowienia. Przeciwnikiem Chrystusa, Jego chwały i mocy w moim życiu jest bardzo konkretna i wszechobecna miłość do pieniądza, wiara w jego siłę i moc nad światem oraz przekonanie o bezpieczeństwie i wpływach, które rodzą się z faktu posiadania bogactw. Nie chodzi tu o demonizowanie bogactw. Chciwość to problem mojego serca, któremu łatwo przychodzi pragnąć luksusu, poczucia władzy, świadomości, iż dzięki posiadanym pieniądzom mogę spełniać swoje zachcianki. Ulegając takim przekonaniom, dopuszczam się praktycznej detronizacji Chrystusa w moim życiu. Być może język wypowiada słowa o chwale Boga, ale serce przelicza posiadane pieniądze, obmyśla nowe sposoby ich pomnażania oraz lęka się ich utraty. Jak w takim razie mogę mówić, że jedynym moim Panem jest Jezus, Jemu moc i chwałą na wieki wieków? Będzie to największe kłamstwo, faryzeizm w najwyższym stopniu. To dlatego zachętę skierowana do Tymoteusza muszę odczytać bardzo osobiście, ale nie jako moralizowanie, lecz jako skuteczny oręż walki o centralne miejsce Chrystusa w moim życiu.

ks. Maciej Warowny

TOP