Czym jestem napełniony? (Ef 5, 15-20) 20 Niedziela Zwykła B
Dwa przeciwstawne światy zestawia Paweł w dzisiejszej lekturze. Mądrości, kairosowi, czyli chwili stosownej, zrozumieniu, napełnianiu się Duchem, wielbieniu Boga i dziękczynieniu przeciwstawia brak mądrości, złe dni, brak rozsądku, pijaństwo i rozwiązłość.
Z tak odczytanej konfrontacji możemy zrozumieć, że te skrajnie różne wartości w praktyce dzieli bardzo nieznaczny dystans. A punktem ciężkości, który przeważa na jedną lub druga stronę jest „usiłowanie zrozumienia, co jest wolą Pana”. Ktoś, kto nie poszukuje woli Pana jest niemądry i nierozsądny oraz wystawia siebie na niebezpieczeństwo pijaństwa i rozwiązłości. W denuncjowanym zaś pijaństwie możemy dostrzec synonim każdego nałogu. W ten sposób przed naszymi oczami jawi się smutny wniosek: życie poza wolą Pana będzie zawsze skutkować jakimś nałogiem. Albo napełniam się Duchem Świętym, albo żyję jako niewolnik pasji, namiętności czy słabości.
Nałogi, „niezastąpione” pasje, „konieczne” przyzwyczajenia tworzą obraz grzechu we współczesnym świecie. Kiedy bowiem termin grzech jest witany uśmieszkiem „nowoczesnego” człowieka, to mówienie o uzależnieniach zdaje się docierać przynajmniej do niektórych. Idąc zaś za dzisiejszą lekturą możemy stworzyć wymowny obraz: człowiek potrzebuje napełnienia, jakichś treści dla swego życia, które go wypełnią. Albo będzie to Duch Święty, jak wzywa Paweł – „napełniajcie się Duchem” – albo pustkę wewnętrzną zaczynamy napełniać nałogami, pasjami, przyzwyczajeniami uznając w nich bogów swego życia. Problem polega na tym, że człowiekowi napełnionemu takimi „bogami” wydaje się, że to on nad nimi panuje, dobiera stosownie do swych zachcianek i pragnień, zmienia według swego upodobania. Ale nic bardziej mylnego. Z takimi bożkami jest dokładnie tak, jak z grzechem: „każdy, kto popełnia grzech jest niewolnikiem grzechu”. W każdym nałogu czy nałogowej pasji już nie alkohol, narkotyki, seks, Internet, media społecznościowe, podróże czy praca służą człowiekowi, ale to człowiek im służy, staje się ich niewolnikiem.
Wezwanie Pawła do napełniania się Duchem jest też drogą uzdrowienia dla tych, którzy żyją przepełnieni gniewem, pretensjami, nienawiścią, poczuciem krzywdy, rywalizacją, chęcią dominacji czy władzy, pragnieniem uznania, etc., bowiem takie „napełnienia” są jak choroby autoimmunologiczne. Wypełnieni poranionym ego sami siebie uśmiercamy. Lekarstwem dla tak schorowanego człowieka naszych czasów jest zawsze aktualne wezwanie Pawła: „napełniajcie się Duchem, przemawiając do siebie wzajemnie psalmami i hymnami, i pieśniami pełnymi ducha, śpiewając i wysławiając Pana w waszych sercach. Dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię Pana naszego, Jezusa Chrystus”. Nie ma w tym nic z banalności, chociaż wielu „pobożnym”, co to na „tyle pielgrzymek pojechali” i „tyle nowenn odprawili” i „Pan Bóg ich ciągle nie wysłuchał” może się wydawać inaczej. Cóż, problem polega na tym, że pobożność także może być przeżywana na sposób nałogu, rywalizacji czy ucieczki od rzeczywistości własnego życia. Ale i w takim wypadku pozostaje aktualnym wezwanie „napełniajcie się Duchem”, z wyraźnym podkreśleniem słowa „Duchem”, a nie wyobrażeniami o tym, jakim ten Duch powinien być, aby mógł mnie napełnić.
ks. Maciej Warowny