Pieniądze i wiara (2 Kor 8, 7. 9. 13-15) 13 Niedziela Zwykła B
Napisana między III a II wiekiem przed Chrystusem Księga Tobiasza wielokrotnie przywołuje temat jałmużny: „dawaj jałmużnę z majętności swojej i niech oko twoje nie będzie skąpe w czynieniu jałmużny! (…)
Jak ci tylko starczy, według twojej zasobności dawaj z niej jałmużnę! Będziesz miał mało - daj mniej, ale nie wzbraniaj się dawać jałmużny nawet z niewielkiej własności! Tak zaskarbisz sobie wielkie dobra na dzień potrzebny, ponieważ jałmużna wybawia od śmierci i nie pozwala wejść do ciemności. Jałmużna bowiem jest wspaniałym darem dla tych, którzy ją dają przed obliczem Najwyższego. (…) Jałmużna uwalnia od śmierci i oczyszcza z każdego grzechu. Ci, którzy dają jałmużnę, nasyceni będą życiem”. Mądrość Syracha w podobnym stylu poucza: „Woda gasi płonący ogień, a jałmużna gładzi grzechy”, a Dzieje Apostolskie przy okazji chrztu pierwszego poganina świadczą o autentyzmie przytoczonych wyżej zdań: „Korneliuszu, twoja modlitwa została wysłuchana i Bóg wspomniał na twoje jałmużny”. Znamiennym jest jednak Pawłowy sposób przekonywania Koryntian o konieczności składki na rzecz biednych braci w Jerozolimie. Nie wolno zapominać, że Paweł zwraca się do wspólnoty, której postępowanie moralne pozostawia wiele do życzenia. Ostre napomnienia skierowane do Koryntian mogły sprawić, że prośba o składkę zostanie zlekceważona przez zranionych w swej dumie Koryntian.
W pierwszym zdaniu rozważanej lektury egzegeci upatrują klasyczne captatio benevolentiae, figurę retoryczną, mającą za cel zdobycie życzliwości czytelników. Brzmi niemalże jak pochlebstwo mówienie wcześniej napominanym braciom, że obfitują we wszystko …. Ale Paweł nie pochlebia. On w słabości Koryntian potrafi dostrzec działanie łaski Boga. Tam, gdzie my doszukujemy się jednobrzmiących rozwiązań białe-czarne, dobre-złe, Apostoł Narodów dostrzega łaskę Boga pośród ludzkich słabości, światło rozpraszające ciemności, drogę wzrostu zamiast klasyfikacji. Zachętą do hojności nie jest bowiem wychwalanie cnót i pochlebianie zaradności finansowej korynckich braci, ale wzór Chrystusa, Jego uniżenie się, ogołocenie z przysługujących Mu praw, przywilejów i autorytetu, aby stanąć obok biedy i słabości człowieka jak „równy z równym”. Kenoza Chrystusa najpiękniej wychwalana w Liście do Filipian nie może pozostać wyłącznie przedmiotem zachwytu chrześcijan, ale jest wezwaniem do wkroczenia na tę samą drogą, którą szedł Chrystus. Dla Pawła jest oczywistym, że naśladowanie Chrystusa obejmuje każdy wymiar życia chrześcijańskiego. Także posiadane pieniądze, oszczędności, zarobki i każdą inną forma bogactw materialnych. Temat ten jest dziś o tyle niebezpieczny, że podejmując go, Kościół (czytaj „duchowni”) jest podejrzewany i oskarżany, iż czyni to wyłącznie, aby zdobywać pieniądze na swoje „luksusowe życie”. Lęk przed takimi i im podobnymi oskarżeniami sprawia, że „pobożni” i „pokorni” duchowni w swoim nauczaniu temat pieniędzy omijają z daleka. A to oznacza, że nie podejmują problemu jednego z największych zagrożeń dla wiary. Pieniądze bowiem z niezwykłą łatwością stają się bożkiem, któremu gorliwie służymy.
Dla Pawła rzecz jest prosta. Pieniądze, które posiadam są w służbie miłości braterskiej, dla budowania wspólnoty Kościoła. Dokładnie tak, jak charyzmaty są „dla wspólnego dobra”. Nauka społeczna Kościoła określa to powszechnym przeznaczeniem dóbr. Problem jednak w tym, że kiedy słyszymy o Katolickiej Nauce Społecznej to natychmiast myślimy o strukturach państw, opiece społecznej, zasiłkach i tym podobnych, a raczej nigdy o zawartości własnego portfela. Zresztą w większości przyjęło się, że KNS to „napominanie bogatych, aby hojnie dzielili się swym bogactwem z biednymi”. A któż z nas w swoim mniemaniu uważa się za bogatego? Dlatego Paweł otwiera przed nami inny sposób patrzenia na nasze dobra materialne. One są łaską, którą mamy się dzielić z braćmi. I tak, jak jedni obfitują w dary duchowe dla budowania Ciała Chrystusa, tak inni mają dary materialne dla tegoż samego celu. Dlatego wezwanie do jałmużny jest aktualne dla wszystkich i w każdym czasie. Warto powracać do Księgi Tobiasza, cytowanej na wstępie: „nie wzbraniaj się dawać jałmużny nawet z niewielkiej własności”. Pawłowe wezwanie kierowane do Koryntian jest więc pytaniem skierowanym do mnie, o to, jak używam moich pieniędzy? Czy są one w służbie Ewangelii i braterskiej miłości, czy może rezerwuję je wyłącznie dla siebie? Wielokrotnie pieniądze stanowią, na wzór nadużywanego alkoholu czy seksu, formę rekompensaty za rzekomo ciężkie życie pełne poświęceń i rezygnacji. A jeśli rodzi się w nas pytanie o to ile, jak, kiedy i komu powinienem dać jałmużnę, kto na nią zasługuje, etc., to proponuje następującą odpowiedź: żeby uniknąć wątpliwości zazwyczaj rodzących się z chciwości, wielu chrześcijan praktykuje prostą zasadę biblijną: dziesięcina. Dziesięć procent moich zarobków na jałmużnę. Co najmniej. Bez dyskutowania o aktualnych potrzebach, brakach i nagłych wydatkach. Dla wierności Bogu i „dla wspólnego dobra”.
ks. Maciej Warowny