Bez sacrum i profanum (1 Kor 10, 31 – 11, 1) 6 Niedziela Zwykła B

Pośród wielu trudności w korynckiej wspólnocie jest tam także problem samooskarżeń, wątpliwości i zgorszeń związanych ze spożywaniem mięsa kupionego w przyświątynnych jatkach.

Sytuacja ta jest dla Pawła okazją, aby nie tylko rozstrzygać, co jest dozwolone, a co zabronione, ale formować koryntian do nowej świadomości zrodzonej w sakramencie chrztu, która przekracza religijne zwyczaje i przekonania zarówno żydowskie jak i pogańskie. Wiara w Chrystusa jest rzeczywistą nowością, która ukazuje się w każdym wymiarze ludzkiego życia. Możemy domyślać się, że korynccy chrześcijanie stawiają wprost pytanie, czy wolno, czy też nie, spożywać mięso, które pochodzi ze świątynnego uboju, z ofiar składanych bożkom. Pawłowa odpowiedź jest jasna i zwięzła, ale nie w rozstrzyganiu „wolno-nie wolno”, lecz w ukazywaniu miłości, jako naczelnej zasady wszelkich ludzkich postaw, czynów i rozstrzygnięć. Wezwanie, aby wszystko czynić na chwałę Boga przywodzi mi na myśl zdanie świętego Ireneusza, iż „chwałą Boga jest żyjący człowiek”. Niestety, rozwijając tę myśl często siebie i innych wpędzamy w poczucie winy, iż zbyt wiele czasu poświęcamy w naszym życiu na banalną codzienności (profanum), zamiast oddawać się temu, co „święte” w parafii (diecezji, wspólnocie, etc.).

„Wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko wolno, ale nie wszystko buduje. Niech nikt nie szuka własnego dobra, lecz dobra bliźniego!” „Miłość (…) nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego”. „Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich!” Dla Apostoła Narodów centralna zasadą postępowania jest miłość, czyli szukanie autentycznego dobra bliźnich. Czynienie wszystkiego na chwałę Bożą to zasada głęboko zakorzeniona w przekonaniu, że nie ma już podziału na „czyste-nieczyste”, „obrzezane-nieobrzezane”, „Pańska bowiem jest ziemia i wszystko, co ją napełnia”. Mentalność zasług, budowania na sobie, faryzejskie przekonanie o byciu lepszym, świętszym, pokorniejszym nieustannie karmi się podziałem świata na ten święty, sakralny i nie-święty, codzienny. Podział na sacrum i profanum to nic innego, jak owoc życia dla siebie samego, dla swoich aspiracji i ambicji. Aby w przestrzeni codzienności móc realizować swoje własne, niepodlegające niczyjemu osądowi ambicje, potrzeba przestrzeni sacrum, w której człowiek tworzy sobie iluzję bycia doskonałym przed Bogiem poprzez perfekcyjne dopełnianie wymyślnego kultu, rytuałów i zachowań. W ten sposób usprawiedliwia egoistyczne życie dla siebie i swoje czysto indywidualistyczne motywacje.

„Jeżeli chodzi o pokarmy składane bożkom w ofierze, to oczywiście wszyscy posiadamy "wiedzę". Lecz "wiedza" wbija w pychę, miłość zaś buduje.” W ten sposób już wcześniej, w ósmym rozdziale, Paweł precyzyjnie, wręcz „łopatologicznie” ukazuje, jak troska o brata motywowana miłością musi zająć miejsce „wiedzy”, która może gorszyć słabych. Wyznaczanie przestrzeni, czasów i obiektów, pokarmów, zachowań i innych katalogów czystości i dopuszczalności to nic innego, jak tworzenie rzeczywistości, w której „oświeceni”, „wyświęceni”, „wybrani” mogą z czystym sumieniem uznać się za „lepszych”, a dzięki przekonaniu o swym wybraniu i składanej ofierze żyją w złudzeniu posiadania prawa do pouczania innych, samemu nie będąc pouczanym. Z dużą doza sarkazmu i ironii Richard Rohr pisze o ciągle odżywającym utrwalaniu podziałów na sacrum i profanum: „Dokładnym przesłaniem Zmartwychwstałego Chrystusa jest to, że Bóg dostępny jest w każdym miejscu, a Jego ciało zostało wyniesione ponad wszystkie ograniczenia czasu i przestrzeni. Z jakiegoś powodu wolimy trzymać Boga „gdzieś tam” lub „właśnie tutaj”, gdzie możemy Go kontrolować za pomocą naszych teologii, tabernakulów i nabożeństw. Często mówimy Bogu, kogo może kochać, a kogo nie. Biedny Bóg musi się dostosować do naszych moralnych systemów i osądów”.

Jezusowe zapewnienie udzielone Samarytance, iż „nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i Prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec” ma ogromną trudność, aby stać się rzeczywistością naszej codzienności. Sami do tego nieustannie się przyczyniamy, kiedy bardziej docenimy czyszczenie na połysk kościelnych posadzek, niż niekończące się wycierane zafajdanych dziecięcych pup. Małżeńska intymność, która wpisuje się w autentyczną świętość rodzin, jest przedmiotem nieustannego moralnego karcenia i ociosywania, a złote spinki przy białej koszuli noszonej pod sutanną stają się przykładem chrześcijańskiej schludności. Chyba jeszcze długo Pawłowe „wszystko na chwałę Boga” pozostanie pustym frazesem, który nie może się przebić przez wewnętrzny mur, którym dzielimy sacrum i profanum naszej codzienności. A dopóki istnieje taki podział na sacrum i profanum, na „dla Boga” i „dla mnie”, dopóty nie będziemy zdolni, aby wszystko na chwałę Bożą czynić.

ks. Maciej Warowny

TOP