Objawienie Pańskie (Mt 2, 1-12) - Epifania
Z pewnością nie byli to „magowie” w sensie wróżbiarzy, czarowników, choć grecki termin magoi zdaje się to sugerować. Jeżeli mędrcy ci zostali przyjęci przez króla Heroda oraz arcykapłanów i rabinów, to dlatego, że uznano w nich poważnych mędrców mających pewne ważne intuicje. |
Kontekst i struktura
Jeżeli podzielimy tekst tej perykopy według głównych podmiotów działających, odkryjemy piękną koncentryczną strukturę: A-B-C-B’-A’. W jej centrum stoi proroctwo Micheasza o narodzinach Króla-Mesjasza w Betlejem.
Opowiadanie jest dynamiczne, pełne ruchu, jego punktem kulminacyjnym jest spotkanie z Dziecięciem: cel poszukiwań i źródło wielkiej radości, a zarazem punkt wyjścia dla nowej, innej drogi (por. w.12). W każdej z tych pięciu krótkich sekcji pojawia się wspólny motyw, główny temat perykopy: poszukiwanie nowonarodzonego Króla żydowskiego, Mesjasza, Władcy i Pasterza Izraela, boskiego Dziecięcia. Tym, co pomaga iść naprzód w tym poszukiwaniu jest tajemnicza gwiazda (A, A’), król judzki Herod – paradoks! ‑ (B, B’), a nade wszystko słowo proroctwa (C), które jest źródłem nadziei nie tylko dla Izraela, ale i dla Narodów.
Przywódcy Izraela i depozytariusze obietnic mesjańskich – król Herod oraz arcykapłani i nauczyciele ludu – są nastawieni obojętnie lub wręcz wrogo do Nowonarodzonego, a mimo to nawet oni muszą służyć wypełnieniu wielkiego zamysłu Boga, który zechciał objawić swojego Syna poganom.
Strukturę perykopy można zatem przedstawić następująco:
1 Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy 2 i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon».
5 Ci mu odpowiedzieli: «W Betlejem judzkim, bo tak napisał Prorok: 6 A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela».
7 Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. 8 A kierując ich do Betlejem, rzekł: «Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon».
Meditatio
Dwa pierwsze rozdziały Mt to tzw. Ewangelia dzieciństwa. Składa się ona z pięciu perykop: genealogia Jezusa, zwiastowanie Jego narodzenia Józefowi, pokłon narodów, ucieczka do Egiptu i rzeź dzieci betlejemskich, powrót do Nazaretu. W rozdziale 1. Jezus przedstawiony jest jako Syn Dawida i Syn Boży, Zbawiciel swego ludu, natomiast rozdział 2. zawiera symboliczną zapowiedź misji do pogan oraz zbawczego cierpienia, które przyniesie ostateczne wyzwolenie z niewoli grzechu i śmierci. W samym centrum tak ukształtowanego „prologu” do Pierwszej Ewangelii znajduje się opowiadanie o objawieniu [epifanii] Chrystusa narodom pogańskim.
Jeżeli podzielimy tekst tej perykopy według głównych podmiotów działających, odkryjemy piękną koncentryczną strukturę: A-B-C-B’-A’. W jej centrum stoi proroctwo Micheasza o narodzinach Króla-Mesjasza w Betlejem.
Opowiadanie jest dynamiczne, pełne ruchu, jego punktem kulminacyjnym jest spotkanie z Dziecięciem: cel poszukiwań i źródło wielkiej radości, a zarazem punkt wyjścia dla nowej, innej drogi (por. w.12). W każdej z tych pięciu krótkich sekcji pojawia się wspólny motyw, główny temat perykopy: poszukiwanie nowonarodzonego Króla żydowskiego, Mesjasza, Władcy i Pasterza Izraela, boskiego Dziecięcia. Tym, co pomaga iść naprzód w tym poszukiwaniu jest tajemnicza gwiazda (A, A’), król judzki Herod – paradoks! ‑ (B, B’), a nade wszystko słowo proroctwa (C), które jest źródłem nadziei nie tylko dla Izraela, ale i dla Narodów.
Przywódcy Izraela i depozytariusze obietnic mesjańskich – król Herod oraz arcykapłani i nauczyciele ludu – są nastawieni obojętnie lub wręcz wrogo do Nowonarodzonego, a mimo to nawet oni muszą służyć wypełnieniu wielkiego zamysłu Boga, który zechciał objawić swojego Syna poganom.
Strukturę perykopy można zatem przedstawić następująco:
A. Magowie pytają: gdzie jest Król?
1 Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy 2 i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon». B. Herod pyta: gdzie?
3 Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. 4 Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz.
C. Arcykapłani i uczeni w Piśmie wskazują na odpowiedź: słowo Boże
5 Ci mu odpowiedzieli: «W Betlejem judzkim, bo tak napisał Prorok: 6 A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela».
B’. Herod pyta: kiedy?
7 Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. 8 A kierując ich do Betlejem, rzekł: «Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon».
C’. Magowie odnajdują i adorują boskiego Króla
9 Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. 10 Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. 11 Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. 12 A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny.
Egzegeza
1 Mędrcy ze Wschodu
Z pewnością nie byli to „magowie” w sensie wróżbiarzy, czarowników, choć grecki termin magoi zdaje się to sugerować. Żydzi znający Torę odnosili się do magii i wróżbiarstwa z najwyższą odrazą (Kpł 19,26-31; Pwt 18,10-14; 2Krl 21,6) i z pewnością nikt w Jerozolimie nie chciałby z kimś takim rozmawiać. Jeżeli mędrcy ci zostali przyjęci przez króla Heroda oraz arcykapłanów i rabinów, to dlatego, że uznano w nich poważnych mędrców mających pewne ważne intuicje.
Słowo magos oznaczało również uczonego, filozofa. Filon z Aleksandrii, współczesny Jezusowi żydowski filozof nazwał tak pogańskiego proroka Balaama, który pochodził ze Wschodu, z kraju nad Eufratem i przepowiedział, że wzejdzie Gwiazda nad Izraelem (Lb 24,17). Ewangelista prawdopodobnie nawiązuje do tego tekstu nazywając w ten sposób pogan ze Wschodu, którzy w tajemniczy sposób, dzięki naturalnemu objawieniu i pracy własnego umysłu odkryli, że w Izraelu ma się narodzić Król.
Byli to zatem kapłani i zarazem uczeni, najprawdopodobniej z Persji. Znany jest epizod z 614 r. po Chr., kiedy to przez Ziemię świętą przetoczył się niszczycielski najazd Persów, którzy zburzyli wiele świątyń i wymordowali dziesiątki tysięcy chrześcijan. Gdy najeźdźcy stanęli przed konstantyńską bazyliką Narodzenia Pańskiego w Betlejem, ze zdumieniem stwierdzili, że mędrcy adorujący Dzieciątko są przedstawieni na mozaice nad wejściem do świątyni w perskich szatach. Dzięki temu bazylika z IV wieku zachowała się do dziś, choć mozaika na jej frontonie dawno już nie istnieje.
przybyli do Jerozolimy 2 i pytali: Gdzie jest nowo narodzony król żydowski?
Naturalne poznanie oparte na filozofii i badaniu natury doprowadza mędrców do miejsca historycznego objawienia się Boga, do Jerozolimy, w której jest lud mający doświadczenie owego objawienia w swojej własnej historii i mający święte księgi zawierające słowo Boga.
Pytanie „gdzie” wnosi w ich życie dynamizm poszukiwania , czyni ich pielgrzymami, którzy pytają o sens życia, o miejsce, gdzie można go odnaleźć. Pytając o Króla-Mesjasza, pytają w gruncie rzeczy o Boga, który będzie Go uobecniać: gdzie jest Pan, którego powinniśmy i pragniemy spotkać? Przybysze ze Wschodu pytają, „gdzie jest”, aby uczestniczyć w Jego narodzinach.
O sensie ich wędrówki tak mówi papież Benedykt XVI: Pewni byli istnienia Boga i że jest to Bóg sprawiedliwy i dobry. Może słyszeli też o wielkich proroctwach Izraela zapowiadających Króla, który będzie w głębokiej harmonii z Bogiem i który w imię Boga i ma przywrócić ład w świecie działając dla Boga i w Jego imieniu. W poszukiwaniu tego Króla wyruszyli w drogę: w głębi duszy poszukiwali prawa, sprawiedliwości, która miała przyjść od Boga i pragnęli służyć temu Bogu, paść Mu do nóg i w ten sposób samemu służyć odnowie świata. Należeli do tego rodzaju osób, które "łakną i pragną sprawiedliwości" (Mt 5,6). Za tym głodem i pragnieniem wyruszyli w drogę - stali się pielgrzymami w poszukiwaniu sprawiedliwości, której oczekiwali od Boga i której chcieli służyć (Kolonia, ŚDM, 20 sierpnia 2005).
Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie
Mędrcy ci badający ruchy gwiazd zajmują się mierzeniem czasu i stawiają pytania o sens czasu i obserwowanych zjawisk: „co znaczy to, co ujrzeliśmy?”
Gwiazda jaśniejąca w nocy jest tu symbolem światła naturalnego poznania, które oświeca umysł badacza. Jednakże światło gwiazdy – choć stanowi ważny punkt orientacji ‑ nie usuwa otaczających ją ciemności nocy, lecz zapowiada jedynie pojawienie się słońca, światłości dnia. Podobnie jest z naturalnym poznaniem człowieka, który już coś wie i rozumie, ale jeszcze więcej jest w jego umyśle pytań i niewiedzy, dlatego szuka prawdy większej, oczekuje światła boskiego objawienia.
1 Mędrcy ze Wschodu
Z pewnością nie byli to „magowie” w sensie wróżbiarzy, czarowników, choć grecki termin magoi zdaje się to sugerować. Żydzi znający Torę odnosili się do magii i wróżbiarstwa z najwyższą odrazą (Kpł 19,26-31; Pwt 18,10-14; 2Krl 21,6) i z pewnością nikt w Jerozolimie nie chciałby z kimś takim rozmawiać. Jeżeli mędrcy ci zostali przyjęci przez króla Heroda oraz arcykapłanów i rabinów, to dlatego, że uznano w nich poważnych mędrców mających pewne ważne intuicje.
Słowo magos oznaczało również uczonego, filozofa. Filon z Aleksandrii, współczesny Jezusowi żydowski filozof nazwał tak pogańskiego proroka Balaama, który pochodził ze Wschodu, z kraju nad Eufratem i przepowiedział, że wzejdzie Gwiazda nad Izraelem (Lb 24,17). Ewangelista prawdopodobnie nawiązuje do tego tekstu nazywając w ten sposób pogan ze Wschodu, którzy w tajemniczy sposób, dzięki naturalnemu objawieniu i pracy własnego umysłu odkryli, że w Izraelu ma się narodzić Król.
Byli to zatem kapłani i zarazem uczeni, najprawdopodobniej z Persji. Znany jest epizod z 614 r. po Chr., kiedy to przez Ziemię świętą przetoczył się niszczycielski najazd Persów, którzy zburzyli wiele świątyń i wymordowali dziesiątki tysięcy chrześcijan. Gdy najeźdźcy stanęli przed konstantyńską bazyliką Narodzenia Pańskiego w Betlejem, ze zdumieniem stwierdzili, że mędrcy adorujący Dzieciątko są przedstawieni na mozaice nad wejściem do świątyni w perskich szatach. Dzięki temu bazylika z IV wieku zachowała się do dziś, choć mozaika na jej frontonie dawno już nie istnieje.
przybyli do Jerozolimy 2 i pytali: Gdzie jest nowo narodzony król żydowski?
Naturalne poznanie oparte na filozofii i badaniu natury doprowadza mędrców do miejsca historycznego objawienia się Boga, do Jerozolimy, w której jest lud mający doświadczenie owego objawienia w swojej własnej historii i mający święte księgi zawierające słowo Boga.
Pytanie „gdzie” wnosi w ich życie dynamizm poszukiwania , czyni ich pielgrzymami, którzy pytają o sens życia, o miejsce, gdzie można go odnaleźć. Pytając o Króla-Mesjasza, pytają w gruncie rzeczy o Boga, który będzie Go uobecniać: gdzie jest Pan, którego powinniśmy i pragniemy spotkać? Przybysze ze Wschodu pytają, „gdzie jest”, aby uczestniczyć w Jego narodzinach.
O sensie ich wędrówki tak mówi papież Benedykt XVI: Pewni byli istnienia Boga i że jest to Bóg sprawiedliwy i dobry. Może słyszeli też o wielkich proroctwach Izraela zapowiadających Króla, który będzie w głębokiej harmonii z Bogiem i który w imię Boga i ma przywrócić ład w świecie działając dla Boga i w Jego imieniu. W poszukiwaniu tego Króla wyruszyli w drogę: w głębi duszy poszukiwali prawa, sprawiedliwości, która miała przyjść od Boga i pragnęli służyć temu Bogu, paść Mu do nóg i w ten sposób samemu służyć odnowie świata. Należeli do tego rodzaju osób, które "łakną i pragną sprawiedliwości" (Mt 5,6). Za tym głodem i pragnieniem wyruszyli w drogę - stali się pielgrzymami w poszukiwaniu sprawiedliwości, której oczekiwali od Boga i której chcieli służyć (Kolonia, ŚDM, 20 sierpnia 2005).
Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie
Mędrcy ci badający ruchy gwiazd zajmują się mierzeniem czasu i stawiają pytania o sens czasu i obserwowanych zjawisk: „co znaczy to, co ujrzeliśmy?”
Gwiazda jaśniejąca w nocy jest tu symbolem światła naturalnego poznania, które oświeca umysł badacza. Jednakże światło gwiazdy – choć stanowi ważny punkt orientacji ‑ nie usuwa otaczających ją ciemności nocy, lecz zapowiada jedynie pojawienie się słońca, światłości dnia. Podobnie jest z naturalnym poznaniem człowieka, który już coś wie i rozumie, ale jeszcze więcej jest w jego umyśle pytań i niewiedzy, dlatego szuka prawdy większej, oczekuje światła boskiego objawienia.
i przybyliśmy oddać mu pokłon.
Zaobserwowany znak skłania ich do wyruszenia na poszukiwanie pełnej prawdy. Nie zadowalają się tym, co wiedzą, nie są więźniami uznanych przez siebie pewników, opuszczają bezpieczne domy i pracownie, udają się na spotkanie objawiającej się Prawdy.
Spełnia się w ten sposób skierowanie do Jerozolimy proroctwo Trito-Izajasza o końcu czasów: Powstań! Świeć, bo przyszło twe światło i chwała Pańska rozbłyska nad tobą. Bo oto ciemność okrywa ziemię i gęsty mrok spowija ludy, a ponad tobą jaśnieje Pan, i Jego chwała jawi się nad tobą. I pójdą narody do twojego światła, królowie do blasku twojego wschodu (60,1nn; por. także śpiew międzylekcyjny: Ps 72,10-15). W nawiązaniu do tego proroctwa ukształtowało się w popularnej pobożności katolickiej przedstawianie Mędrców jako królów. Wzmianka o trojakim darze przez nich złożonym sprawiła, ze tradycyjnie mówimy o „Trzech Królach”.
Oddać pokłon [gr. proskynēsai] to gest boskiej adoracji [por. Mt 4,10: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon – proskynēseis; zob. też Mt 28,9.17: adoracja Zmartwychwstałego przez uczniów dopiero na końcu Ewangelii!]. Magowie jako pierwsi z ludzi oddają Jezusowi cześć boską!
3 Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima.
Herod jest dla Mateusza królem Judei [por. w. 1], a nie królem Żydów, tak jak Jezus. Podkreślając przerażenie Heroda i całej Jerozolimy Ewangelista zapowiada już odrzucenie przez naród żydowski Jezusa jako Króla, które ostatecznie dokona się w czasie Jego procesu (27,22nn). Heroda przeraża wieść o narodzinach domniemanego rywala, pretendenta do jego marionetkowego skądinąd tronu, Żydów zaś przeraża fakt, że pogańscy przybysze wiedzą o narodzonym Królu-Mesjaszu więcej niż oni sami i że już przybyli Go adorować, podczas gdy sama Jerozolima nic o tym nie słyszała! Czekali na Niego od wieków, a jednak w momencie przyjścia nie są w stanie Go przyjąć. Mateusz nawiązuje tutaj do myśli, którą rozwija św. Paweł, że na tym polega tajemniczy plan Boga, iż to poganie wraz z nielicznymi Izraelitami jako pierwsi rozpoznają i uznają Mesjasza w Jezusie, a dopiero później ma dołączyć do nich cały Izrael (por. Rz 11,25n).
4 Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. 5 Ci mu odpowiedzieli: «W Betlejem judzkim, bo tak napisał Prorok.
Najwyższe autorytety religijne w Izraelu wskazują na Pisma prorockie jako źródło objawienia, mówiące o miejscu narodzin Mesjasza (por. Mi 5,1n). Uderzające jest, że choć znają Pisma, nie podążają za nimi, nie są posłuszni słowu Boga, ono ich nie porusza! Traktują je jedynie jako element wiedzy! A przecież Betlejem znajduje się tak blisko, zaledwie 7 kilometrów od Jerozolimy.
6 A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela».
Betlejem było rzeczywiście małym, niewiele znaczącym judzkim miasteczkiem, nie mogącym się równać w żaden sposób z Jerozolimą, gdzie znajduje się Świątynia i rezydencja Heroda. Dopiero po narodzinach Jezusa zostanie ono wywyższone przez Boga. Bóg wybiera to, co małe i nieznaczące w oczach ludzi. Jego miłość zwraca się najpierw ku temu, co najlichsze (por. Pwt 7,7; 1Sm 16,11; 1Kor 1,26n; 2,8).
7 Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy.
Herod chce się posłużyć w perfidny sposób wiedzą arcykapłanów (gdzie?) i mądrością mędrców (kiedy?), aby zrealizować swój szalony plan zniszczenia rzekomego rywala, mającego zagrażać jego własnej pozycji. Chce wykorzystać w tym celu nawet słowo Boże, w rzeczywistości jednak to Opatrzność posłużyła się nim – mimo jego złej woli ‑ do pokierowania Mędrców właśnie do Betlejem.
9 Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię.
Dlaczego gwiazda pojawia się znowu i dalej prowadzi Mędrców, skoro otrzymali oni już od arcykapłanów precyzyjny „adres” Dziecięcia? Jeśli owa gwiazda jest symbolem rozumu ludzkiego poszukującego prawdy, to Ewangelista chce powiedzieć, że rola rozumu nie kończy się z chwilą otrzymania boskiego objawienia. Rozum oświecony wiarą dalej jest potrzebny, aby dochodzić spotkania z Jezusem. Jan Paweł II mówi, że rozum i wiara, są dwoma skrzydłami, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji Prawdy (por. początek encykliki Fides et ratio).
10 Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali.
Pierwszym owocem odnalezienia miejsca, gdzie jest Jezus, była radość Mędrców, którą Mateusz opisuje z semicką emfazą: dosł. uradowali się bardzo radością wielką. Radość to „zapach” obecności Boga. Gdzie Bóg, tam jest radość. Mędrcy osiągnęli cel długich poszukiwań, znaleźli swój skarb, którym jest Bóg żyjący (por. Mt 13,44; 28,8n).
11 Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon.
Ponownie, po raz trzeci pojawia się w opowiadaniu czasownik proskynein (2.8.11) odpowiadający dokładnie hebrajskiemu hisztahawe, który oznacza upaść na twarz przed objawiającym się Bogiem i tylko przed Nim (por. np. Rdz 22,5; Wj 24,1; Ps 138,2). Ci poganie doszli właśnie do boskiej adoracji Dziecięcia i Jego Matki.
Z chwilą, gdy osiągają cel swojej wędrówki, rozpoczyna się dla nich duchowa droga, o której mówił papież Benedykt XVI do młodych w Kolonii: Zewnętrzna droga tych ludzi dobiegła końca. Byli u celu. W tym jednak miejscu zaczyna się dla nich nowa droga, pielgrzymka wewnętrzna, która odmienia całe ich życie. (...) Nowy Król, któremu oddali pokłon, odbiegał bardzo od ich oczekiwań. Dlatego musieli się nauczyć, że Bóg jest inny od tego, jak Go sobie zwykle wyobrażamy. Tu zaczęła się ich droga wewnętrzna. Zaczęła się w tej samej chwili, gdy oddali pokłon temu Dziecięciu i rozpoznali w Nim obiecanego Króla. Ale do tych radosnych gestów mieli oni jeszcze dojść wewnętrznie.
Musieli zmienić swoje zdanie o władzy, Bogu i człowieku, a uczyniwszy to, musieli także sami się zmienić. Widzieli teraz, że władza Boga jest inna od władzy możnych tego świata. Sposób działania Boga jest inny, niż sobie to wyobrażamy i chcielibyśmy także Jemu narzucić. Na tym świecie Bóg nie konkuruje z ziemskimi formami władzy. Nie przeciwstawia swoich zastępów innym zastępom. Jezusowi w Ogrodzie Oliwnym Bóg nie posyła dwunastu legionów aniołów, aby Mu pomogły (por. Mt 26,53). Hałaśliwej i despotycznej władzy tego świata przeciwstawia On bezbronną władzę miłości, która na Krzyżu - a potem wciąż od nowa w dziejach - przegrywa, a mimo to stanowi coś nowego, boskiego, co opiera się niesprawiedliwości i ustanawia Królestwo Boże. Bóg jest inny - teraz to widzą. A to znaczy, że teraz oni także muszą się stać inni, muszą nauczyć się stylu Boga Przyszli, by służyć temu Królowi, by wzorować swój majestat na Jego majestacie. Taki był sens ich pokłonu, ich adoracji. (Czuwanie modlitewne 20 sierpnia 2005).
I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę.
Co jest skarbem człowieka? Mateusz mówi, że z owym skarbem utożsamia się serce człowieka (por. 6,21; 12,35; 13,52). Mędrcy składają Jezusowi trzy symboliczne dary, które wyrażają ich samych: złoto – symbol bogactwa widzialnego, własnych posiadłości; kadzidło – to symbol pragnienia Boga i modlitwy, która wznosi się ku Niemu (Ps 141,1n); mirra to maść na rany, lekarstwo na ludzki ból. W ten sposób przedstawiciele narodów pogańskich składają Jezusowi jako Bogu w darze wszystko, co stanowi ich egzystencję: owoce własnej pracy, swoje pragnienia i cierpienie.
Zarazem scena ta wyraża wejście syna Bożego w ludzką egzystencję z jej kruchością, cierpieniem i przemijaniem, z jej pragnieniami i trudem. Jezus objawia się jako Immanu-El – Bóg z nami, który zaznał wszystkiego, co stanowi ludzki los, przyjmując ludzką kondycję (por. Mt 1,23).
12 A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny. Sen okazuje się dla Mędrców znakiem od Boga ważniejszym niż słowa Heroda. Owa inna droga, którą wracają do siebie wskazuje, że oni sami stali się inni. Spotkanie z Bogiem przemieniło ich głęboko.
Znakiem tej przemiany jest właśnie to, że zaczęli bezpośrednio słyszeć Boga przemawiającego do nich, podobnie jak Józef, który we śnie otrzymuje wskazówki odnośnie do dalszej swojej drogi (por. 1,20; 2,13.19.22: to samo wyrażenie kat’onar = we śnie). Idąc nową drogą dają się prowadzić Bogu przemawiającemu do nich, jak niegdyś do Abrahama.
Zaobserwowany znak skłania ich do wyruszenia na poszukiwanie pełnej prawdy. Nie zadowalają się tym, co wiedzą, nie są więźniami uznanych przez siebie pewników, opuszczają bezpieczne domy i pracownie, udają się na spotkanie objawiającej się Prawdy.
Spełnia się w ten sposób skierowanie do Jerozolimy proroctwo Trito-Izajasza o końcu czasów: Powstań! Świeć, bo przyszło twe światło i chwała Pańska rozbłyska nad tobą. Bo oto ciemność okrywa ziemię i gęsty mrok spowija ludy, a ponad tobą jaśnieje Pan, i Jego chwała jawi się nad tobą. I pójdą narody do twojego światła, królowie do blasku twojego wschodu (60,1nn; por. także śpiew międzylekcyjny: Ps 72,10-15). W nawiązaniu do tego proroctwa ukształtowało się w popularnej pobożności katolickiej przedstawianie Mędrców jako królów. Wzmianka o trojakim darze przez nich złożonym sprawiła, ze tradycyjnie mówimy o „Trzech Królach”.
Oddać pokłon [gr. proskynēsai] to gest boskiej adoracji [por. Mt 4,10: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon – proskynēseis; zob. też Mt 28,9.17: adoracja Zmartwychwstałego przez uczniów dopiero na końcu Ewangelii!]. Magowie jako pierwsi z ludzi oddają Jezusowi cześć boską!
3 Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima.
Herod jest dla Mateusza królem Judei [por. w. 1], a nie królem Żydów, tak jak Jezus. Podkreślając przerażenie Heroda i całej Jerozolimy Ewangelista zapowiada już odrzucenie przez naród żydowski Jezusa jako Króla, które ostatecznie dokona się w czasie Jego procesu (27,22nn). Heroda przeraża wieść o narodzinach domniemanego rywala, pretendenta do jego marionetkowego skądinąd tronu, Żydów zaś przeraża fakt, że pogańscy przybysze wiedzą o narodzonym Królu-Mesjaszu więcej niż oni sami i że już przybyli Go adorować, podczas gdy sama Jerozolima nic o tym nie słyszała! Czekali na Niego od wieków, a jednak w momencie przyjścia nie są w stanie Go przyjąć. Mateusz nawiązuje tutaj do myśli, którą rozwija św. Paweł, że na tym polega tajemniczy plan Boga, iż to poganie wraz z nielicznymi Izraelitami jako pierwsi rozpoznają i uznają Mesjasza w Jezusie, a dopiero później ma dołączyć do nich cały Izrael (por. Rz 11,25n).
4 Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. 5 Ci mu odpowiedzieli: «W Betlejem judzkim, bo tak napisał Prorok.
Najwyższe autorytety religijne w Izraelu wskazują na Pisma prorockie jako źródło objawienia, mówiące o miejscu narodzin Mesjasza (por. Mi 5,1n). Uderzające jest, że choć znają Pisma, nie podążają za nimi, nie są posłuszni słowu Boga, ono ich nie porusza! Traktują je jedynie jako element wiedzy! A przecież Betlejem znajduje się tak blisko, zaledwie 7 kilometrów od Jerozolimy.
6 A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela».
Betlejem było rzeczywiście małym, niewiele znaczącym judzkim miasteczkiem, nie mogącym się równać w żaden sposób z Jerozolimą, gdzie znajduje się Świątynia i rezydencja Heroda. Dopiero po narodzinach Jezusa zostanie ono wywyższone przez Boga. Bóg wybiera to, co małe i nieznaczące w oczach ludzi. Jego miłość zwraca się najpierw ku temu, co najlichsze (por. Pwt 7,7; 1Sm 16,11; 1Kor 1,26n; 2,8).
7 Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy.
Herod chce się posłużyć w perfidny sposób wiedzą arcykapłanów (gdzie?) i mądrością mędrców (kiedy?), aby zrealizować swój szalony plan zniszczenia rzekomego rywala, mającego zagrażać jego własnej pozycji. Chce wykorzystać w tym celu nawet słowo Boże, w rzeczywistości jednak to Opatrzność posłużyła się nim – mimo jego złej woli ‑ do pokierowania Mędrców właśnie do Betlejem.
9 Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię.
Dlaczego gwiazda pojawia się znowu i dalej prowadzi Mędrców, skoro otrzymali oni już od arcykapłanów precyzyjny „adres” Dziecięcia? Jeśli owa gwiazda jest symbolem rozumu ludzkiego poszukującego prawdy, to Ewangelista chce powiedzieć, że rola rozumu nie kończy się z chwilą otrzymania boskiego objawienia. Rozum oświecony wiarą dalej jest potrzebny, aby dochodzić spotkania z Jezusem. Jan Paweł II mówi, że rozum i wiara, są dwoma skrzydłami, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji Prawdy (por. początek encykliki Fides et ratio).
10 Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali.
Pierwszym owocem odnalezienia miejsca, gdzie jest Jezus, była radość Mędrców, którą Mateusz opisuje z semicką emfazą: dosł. uradowali się bardzo radością wielką. Radość to „zapach” obecności Boga. Gdzie Bóg, tam jest radość. Mędrcy osiągnęli cel długich poszukiwań, znaleźli swój skarb, którym jest Bóg żyjący (por. Mt 13,44; 28,8n).
11 Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon.
Ponownie, po raz trzeci pojawia się w opowiadaniu czasownik proskynein (2.8.11) odpowiadający dokładnie hebrajskiemu hisztahawe, który oznacza upaść na twarz przed objawiającym się Bogiem i tylko przed Nim (por. np. Rdz 22,5; Wj 24,1; Ps 138,2). Ci poganie doszli właśnie do boskiej adoracji Dziecięcia i Jego Matki.
Z chwilą, gdy osiągają cel swojej wędrówki, rozpoczyna się dla nich duchowa droga, o której mówił papież Benedykt XVI do młodych w Kolonii: Zewnętrzna droga tych ludzi dobiegła końca. Byli u celu. W tym jednak miejscu zaczyna się dla nich nowa droga, pielgrzymka wewnętrzna, która odmienia całe ich życie. (...) Nowy Król, któremu oddali pokłon, odbiegał bardzo od ich oczekiwań. Dlatego musieli się nauczyć, że Bóg jest inny od tego, jak Go sobie zwykle wyobrażamy. Tu zaczęła się ich droga wewnętrzna. Zaczęła się w tej samej chwili, gdy oddali pokłon temu Dziecięciu i rozpoznali w Nim obiecanego Króla. Ale do tych radosnych gestów mieli oni jeszcze dojść wewnętrznie.
Musieli zmienić swoje zdanie o władzy, Bogu i człowieku, a uczyniwszy to, musieli także sami się zmienić. Widzieli teraz, że władza Boga jest inna od władzy możnych tego świata. Sposób działania Boga jest inny, niż sobie to wyobrażamy i chcielibyśmy także Jemu narzucić. Na tym świecie Bóg nie konkuruje z ziemskimi formami władzy. Nie przeciwstawia swoich zastępów innym zastępom. Jezusowi w Ogrodzie Oliwnym Bóg nie posyła dwunastu legionów aniołów, aby Mu pomogły (por. Mt 26,53). Hałaśliwej i despotycznej władzy tego świata przeciwstawia On bezbronną władzę miłości, która na Krzyżu - a potem wciąż od nowa w dziejach - przegrywa, a mimo to stanowi coś nowego, boskiego, co opiera się niesprawiedliwości i ustanawia Królestwo Boże. Bóg jest inny - teraz to widzą. A to znaczy, że teraz oni także muszą się stać inni, muszą nauczyć się stylu Boga Przyszli, by służyć temu Królowi, by wzorować swój majestat na Jego majestacie. Taki był sens ich pokłonu, ich adoracji. (Czuwanie modlitewne 20 sierpnia 2005).
I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę.
Co jest skarbem człowieka? Mateusz mówi, że z owym skarbem utożsamia się serce człowieka (por. 6,21; 12,35; 13,52). Mędrcy składają Jezusowi trzy symboliczne dary, które wyrażają ich samych: złoto – symbol bogactwa widzialnego, własnych posiadłości; kadzidło – to symbol pragnienia Boga i modlitwy, która wznosi się ku Niemu (Ps 141,1n); mirra to maść na rany, lekarstwo na ludzki ból. W ten sposób przedstawiciele narodów pogańskich składają Jezusowi jako Bogu w darze wszystko, co stanowi ich egzystencję: owoce własnej pracy, swoje pragnienia i cierpienie.
Zarazem scena ta wyraża wejście syna Bożego w ludzką egzystencję z jej kruchością, cierpieniem i przemijaniem, z jej pragnieniami i trudem. Jezus objawia się jako Immanu-El – Bóg z nami, który zaznał wszystkiego, co stanowi ludzki los, przyjmując ludzką kondycję (por. Mt 1,23).
12 A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny. Sen okazuje się dla Mędrców znakiem od Boga ważniejszym niż słowa Heroda. Owa inna droga, którą wracają do siebie wskazuje, że oni sami stali się inni. Spotkanie z Bogiem przemieniło ich głęboko.
Znakiem tej przemiany jest właśnie to, że zaczęli bezpośrednio słyszeć Boga przemawiającego do nich, podobnie jak Józef, który we śnie otrzymuje wskazówki odnośnie do dalszej swojej drogi (por. 1,20; 2,13.19.22: to samo wyrażenie kat’onar = we śnie). Idąc nową drogą dają się prowadzić Bogu przemawiającemu do nich, jak niegdyś do Abrahama.
Meditatio
Uroczystość Objawienia Pańskiego to święto starsze i większe od Bożego Narodzenia, upamiętniające wejście narodów pogańskich do Kościoła. Przypomina nam ono, że wiara jest drogą nieustannego poszukiwania Chrystusa, i że na tej drodze nie możemy się zatrzymywać. Wszelka stagnacja duchowa oznacza cofanie się wstecz, śmierć żywej wiary.
Gwiazda, za którą podążali Mędrcy, jaśnieje również i dzisiaj przed duchowymi oczyma ludzi poszukujących Prawdy i Miłości. Prawda ta sama im się objawia i chce otworzyć sobie drogę do serca każdego człowieka. Co zatem składa się na ten dynamizm, który „wprawił w ruch” ewangelicznych Mędrców i doprowadził ich do Jezusa?
1. Pierwszym czynnikiem, który skłonił ich do opuszczenia wygodnych domostw i wyruszenia w duchową wędrówkę, był niewątpliwie głód Boga żywego, potężne pragnienie Prawdy zaszczepione w ludzkim sercu. O tym głębokim pragnieniu mówią święci Kościoła, jak Augustyn w słynnym zdaniu z „Wyznań”: stworzyłeś nas, Panie [jako skierowanych] ku sobie i niespokojne jest serce nasze, dopóki w tobie nie spocznie. Nawiązują też do tego znane słowa św. Jana od Krzyża: de noche iremos... – Pośród nocy idziemy na spotkanie źródła; tylko pragnienie jest nam światłem...
2. To pragnienie skłoniło ich do trudu poszukiwania wiedzy i mądrości poprzez badanie świata stworzonego, w ramach własnej kultury i religii naturalnych, w których rozsiane są nasiona Prawdy. Mówi o nich św. Justyn, a także sobór Watykański II (Lumen Gentium, 16). Bóg określił właściwie czasy i granice ich zamieszkania, aby szukali Boga, czy nie znajdą Go niejako po omacku. Bo w rzeczywistości jest On niedaleko od każdego z nas. Bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy... (Dz 17,26nn)
3. Ta naturalna mądrość, światło umysłu, którego symbolem jest gwiazda betlejemska, doprowadziło ich do spotkania z historycznym Objawieniem Boga żywego, który przemawiał w ciągu wieków do konkretnego narodu, w konkretnym miejscu – w Jerozolimie, w ziemi judzkiej. Bóg dał Izraelowi swoje słowo poprzez jego własną historię, Prawo przymierza i pisma prorockie.
4. Depozytariuszami Objawienia i nadziei zbawienia są konkretni ludzie, z których jedni – jak Symeon i Anna –wyczekują zbawienia Izraela i oświecenia pogan (por. Łk 2,25-32), a inni „wiedzą, ale nie idą”, mówią, ale sami nie czynią – jak uczeni w Piśmie – bądź nawet chcą przewrotnie posłużyć się Bożym słowem dla swoich interesów, jak Herod. Mędrcy umieją pytać o Jezusa i znajdować odpowiedź nawet u ludzi obojętnych i wrogich wobec Niego.
5. Kresem ich drogi jest wejście do domu, w którym jest Jezus ze swoją Matką i w którym mogą Go adorować i złożyć Mu w darze siebie samych. Ten dom symbolizuje Kościół, żywą wspólnotę zgromadzoną wokół Maryi i Apostołów (por. Dz 1,12nn; 2,1).
6. To spotkanie z Jezusem, wcieloną Mądrością i żywym Słowem Boga, przemienia całe ich życie. Boże objawienie staje się w nich czymś wewnętrznym, zaczynają słyszeć głos Boga we własnym sumieniu i ten Głos kieruje ich na nową drogę życia.
CONTEMPLATIO I ACTIO
Warto popatrzeć na swoje życie, by zobaczyć w świetle tej Ewangelii swoją własną drogę wiary: jakimi etapami prowadził mnie Bóg do spotkania z Jezusem? Które z wyżej opisanych „kroków” ku pełni wiary zrealizowały się w mojej własnej historii, a które – być może – jeszcze nie? Czy pamiętam moment wejścia do Domu i osobistego aktu oddania całego swojego życia w darze Jezusowi? Jakie owoce tamtego wydarzenia widzę u siebie dzisiaj?
Wielu chrześcijan zdaje się podążać drogą wprost odwrotną do drogi Mędrców: poznawszy już Jezusa odchodzą od Niego szukając duchowych doświadczeń i mądrości w pogańskich religiach, magii, horoskopach, wschodnim okultyzmie. W jakimś sensie powracają na Wschód odwracając się od prawdziwej Światłości świata... Jak wygląda moja osobista droga wiary: idę naprzód, czy się cofam?
Czy nie wstydzę się swojej drogi za Jezusem wobec tych, którzy jawnie bądź nie wprost przejawiają wrogość wobec Niego i Jego Kościoła?
Do czego wzywa mnie Duch Święty poprzez to spotkanie z żywym Słowem Boga? Jakie konkretne, realne postanowienie podejmę od dzisiaj?
ks. Józef Maciąg, Lublin
Wykorzystano:
Gwiazda, za którą podążali Mędrcy, jaśnieje również i dzisiaj przed duchowymi oczyma ludzi poszukujących Prawdy i Miłości. Prawda ta sama im się objawia i chce otworzyć sobie drogę do serca każdego człowieka. Co zatem składa się na ten dynamizm, który „wprawił w ruch” ewangelicznych Mędrców i doprowadził ich do Jezusa?
1. Pierwszym czynnikiem, który skłonił ich do opuszczenia wygodnych domostw i wyruszenia w duchową wędrówkę, był niewątpliwie głód Boga żywego, potężne pragnienie Prawdy zaszczepione w ludzkim sercu. O tym głębokim pragnieniu mówią święci Kościoła, jak Augustyn w słynnym zdaniu z „Wyznań”: stworzyłeś nas, Panie [jako skierowanych] ku sobie i niespokojne jest serce nasze, dopóki w tobie nie spocznie. Nawiązują też do tego znane słowa św. Jana od Krzyża: de noche iremos... – Pośród nocy idziemy na spotkanie źródła; tylko pragnienie jest nam światłem...
2. To pragnienie skłoniło ich do trudu poszukiwania wiedzy i mądrości poprzez badanie świata stworzonego, w ramach własnej kultury i religii naturalnych, w których rozsiane są nasiona Prawdy. Mówi o nich św. Justyn, a także sobór Watykański II (Lumen Gentium, 16). Bóg określił właściwie czasy i granice ich zamieszkania, aby szukali Boga, czy nie znajdą Go niejako po omacku. Bo w rzeczywistości jest On niedaleko od każdego z nas. Bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy... (Dz 17,26nn)
3. Ta naturalna mądrość, światło umysłu, którego symbolem jest gwiazda betlejemska, doprowadziło ich do spotkania z historycznym Objawieniem Boga żywego, który przemawiał w ciągu wieków do konkretnego narodu, w konkretnym miejscu – w Jerozolimie, w ziemi judzkiej. Bóg dał Izraelowi swoje słowo poprzez jego własną historię, Prawo przymierza i pisma prorockie.
4. Depozytariuszami Objawienia i nadziei zbawienia są konkretni ludzie, z których jedni – jak Symeon i Anna –wyczekują zbawienia Izraela i oświecenia pogan (por. Łk 2,25-32), a inni „wiedzą, ale nie idą”, mówią, ale sami nie czynią – jak uczeni w Piśmie – bądź nawet chcą przewrotnie posłużyć się Bożym słowem dla swoich interesów, jak Herod. Mędrcy umieją pytać o Jezusa i znajdować odpowiedź nawet u ludzi obojętnych i wrogich wobec Niego.
5. Kresem ich drogi jest wejście do domu, w którym jest Jezus ze swoją Matką i w którym mogą Go adorować i złożyć Mu w darze siebie samych. Ten dom symbolizuje Kościół, żywą wspólnotę zgromadzoną wokół Maryi i Apostołów (por. Dz 1,12nn; 2,1).
6. To spotkanie z Jezusem, wcieloną Mądrością i żywym Słowem Boga, przemienia całe ich życie. Boże objawienie staje się w nich czymś wewnętrznym, zaczynają słyszeć głos Boga we własnym sumieniu i ten Głos kieruje ich na nową drogę życia.
CONTEMPLATIO I ACTIO
Warto popatrzeć na swoje życie, by zobaczyć w świetle tej Ewangelii swoją własną drogę wiary: jakimi etapami prowadził mnie Bóg do spotkania z Jezusem? Które z wyżej opisanych „kroków” ku pełni wiary zrealizowały się w mojej własnej historii, a które – być może – jeszcze nie? Czy pamiętam moment wejścia do Domu i osobistego aktu oddania całego swojego życia w darze Jezusowi? Jakie owoce tamtego wydarzenia widzę u siebie dzisiaj?
Wielu chrześcijan zdaje się podążać drogą wprost odwrotną do drogi Mędrców: poznawszy już Jezusa odchodzą od Niego szukając duchowych doświadczeń i mądrości w pogańskich religiach, magii, horoskopach, wschodnim okultyzmie. W jakimś sensie powracają na Wschód odwracając się od prawdziwej Światłości świata... Jak wygląda moja osobista droga wiary: idę naprzód, czy się cofam?
Czy nie wstydzę się swojej drogi za Jezusem wobec tych, którzy jawnie bądź nie wprost przejawiają wrogość wobec Niego i Jego Kościoła?
Do czego wzywa mnie Duch Święty poprzez to spotkanie z żywym Słowem Boga? Jakie konkretne, realne postanowienie podejmę od dzisiaj?
ks. Józef Maciąg, Lublin
Wykorzystano:
ks. H. Witczyk, Medytacja na temat Mt 1-2 wygłoszona w ramach Szkoły Formacji Duchowej (nagranie audio), Lublin 2004.