IX Niedziela Zwykła "B" (Mk 2, 23 – 3, 6) Odpoczynek Dnia Pańskiego
W Ewangelii Marka reakcją tłumów na pierwszy znak uczyniony przez Jezusa, czyli na uzdrowienie opętanego, jest zdumienie (1,21-28). Renoma Jezusa roznosi się po Galilei tak bardzo, że Jezus potajemnie opuszcza Kafarnaum, aby udać się w inne okolice, bowiem nauczanie uznaje za swoją podstawową misję (1,38).
Uzdrowienie trędowatego, zakończone nakazem pokazania się kapłanom i złożenia przepisanej Prawem ofiary (1,44) wyraźnie wskazuje, że Jezus nie chce być odbierany jako wichrzyciel religijny i nowinkarz. Kolejny znak, uzdrowienie paralityka (2,1-11), w czasie którego centralnym słowem uzdrawiającym jest obwieszczenie odpuszczenia grzechów, staje się początkiem zgorszeń i oskarżeń o bluźnierstwo. Kolejne zachowania Jezusa, czyli zasiadanie do stołu z publicznymi grzesznikami (2,15-17) oraz nierespektowanie zwyczajowych postów (2,18-20) rodzą coraz większe oburzenie faryzeuszów. Punktem kulminacyjnym tak budowanego napięcia wokół osoby Jezusa jest wypowiedź o łatach z surowego sukna i nowym winie, których nie należy łączyć z tym, co stare (2,21n).
Dwa kolejne wydarzenia, które są przedmiotem naszej medytacji, dzieją się w szabat. Łuskanie kłosów i uzdrowienie człowieka z uschłą ręką w sposób praktyczny wprowadzają nas w zrozumienie nowości, której Jezus pragnie dla wszystkich, którzy uwierzą w Niego. Zamknięciem tej części jest ponowny opis tłumów, które nie zważając na opinie faryzeuszów wytrwale podążają za Jezusem, u Niego poszukując uzdrowienie i uwolnienia spod władzy demona (3,7-12). I tak jak sekcja ta rozpoczyna się powołaniem pierwszych uczniów (1,16-20), podobnie znajduje swoje naturalne zakończenie w opisie ukonstytuowania grona Dwunastu (3,13-19). Klamrą spinająca całość jest z jednej strony objawienie misji Jezusa rozpoczętej chrztem i wyjściem na pustynię (1,9-14), a z drugiej strony kwestia prawdziwych krewnych, zrodzonych z posłuszeństwa woli Ojca (3,31-34). Jest to dwojakie objawienie tożsamości Jezusa.
Tak odczytana kompozycja pozwala nam dostrzec przesłanie Jezusa nie tylko, jako wezwanie do nawrócenia (1,15), które wielokrotnie gościło na ustach proroków, ale jako „słowo z mocą”, które jest nowością i budzi naturalny opór przyzwyczajonych do rutyny Prawa elit religijnych. Nowością Ewangelii głoszonej przez Jezusa nie jest obalanie Prawa, ale wskazanie na jego służebną rolę na drodze spotkania Boga z człowiekiem. Na przykładzie prawa szabatu Jezus ukazuje istotę Prawa, które winno zawsze przemawiać na rzecz zbawienia człowiek, a nigdy nie może pozostawać bezduszną literą. Dwa opisy kontrowersji wokół rozumienia Prawa, umieszczone w bezpośredniej bliskość centralnej tezy o nowości Ewangelii, sugerują, że w nich Marek chce nam ukazać ważny rys nowego prawa, które w Ewangelii Mateusza jest zawarte w Kazaniu na Górze.
Lectio:
w. 23 Pewnego razu, gdy Jezus przechodził w szabat pośród zbóż, uczniowie Jego zaczęli po drodze zrywać kłosy.
Wykroczeniem uczniów Jezusa w rozumieniu faryzeuszów jest nie tylko „żniwowanie” w szabat, ale najprawdopodobniej również „podróżowanie”, o którym Marek nie wspomina. Trudno sobie wyobrazić, żeby droga wiodąca poprzez pola nie naruszała szabatowego zakazu podróżowania.
Prawo zezwalało na pożywienie się ziarnem z cudzego pola: „Gdy wejdziesz do zboża bliźniego swego, ręką możesz zrywać kłosy, lecz sierpa nie przyłożysz do zboża swego bliźniego” (Pwt 23,26), zabraniało natomiast w dzień szabatu pracować (Wj 20,10; 31,15; 35,2; Lb 15,32). Polski Słownik Judaistyczny przy haśle „szabat” daje przypis odwołujący się do Miszny o prawie szabatu: „wyliczono w nim 39 czynności, których tego dnia nie wolno wykonywać (należą do nich m.in.: praca w polu; podróżowanie; poruszanie się poza wyznaczonym terenem; rozmaite prace domowe, takie jak: gotowanie, sprzątanie, szycie, garbowanie skór, pisanie itp.), a także takie, których wykonywanie w szabat nie jest wskazane (np. przekraczanie progu, sięganie po chleb równocześnie przez dwóch mężczyzn, dotykanie i przenoszenie umarłych, podróżowanie po morzu, przechodzenie przez ulicę, mówienie ponad miarę, ścinanie drzew, polowanie, pranie, farbowanie, noszenie dzieci na rękach)”.
w. 24 Na to faryzeusze mówili do Niego: Patrz, czemu oni czynią w szabat to, czego nie wolno?
Nauczyciel był odpowiedzialny za postępowanie uczniów. Zwrócenie uwagi przez znawców Prawa i Tradycji może być motywowane wcześniejszymi zgorszeniami, których doświadczyli będąc świadkami uzdrowienia paralityka (Mk 2,7), posiłków spożywanych z grzesznikami (Mk 2,16), brakiem ascezy wśród uczniów Jezusa (Mk 2,18).
w. 25 On im odpowiedział: Czy nigdy nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy znalazł się w potrzebie, i poczuł głód, on i jego towarzysze?
Odwołanie się do Dawida, czyli do tradycji biblijnej, usprawiedliwia czyn uczniów. Dawid nie tylko przekroczył Prawo (Wj 29,32n), domagając się chlebów pokładnych dla siebie i swych towarzyszy, ale także powołuje się na autorytet króla, chociaż właśnie rozpoczyna się jego ucieczka przed nim.
w. 27 I dodał: To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu.
Wiersz powyższy występuje wyłącznie u Marka. Być może jest to dodatkowe uzasadnienie dla chrześcijan, iż nie obowiązuje ich starotestamentalne prawo szabatu. Służebna rola Prawa jest bezdyskusyjna od samego początku. Prawo ma chronić dobro człowieka i jego przymierze z Bogiem (Pwt 5,14; Ez 20,12).
w. 28 Zatem Syn Człowieczy jest Panem także szabatu.
Jezus ma stosowny autorytet, aby wyjaśniać i interpretować właściwy sens Prawa. Tytuł „Syn Człowieczy” odwołuje się do wizji proroka Daniela (Dn 7,13-14), ale nie dowodzi boskiego autorytetu. Istotą Jezusowej zmiany jest rozumienie Prawa, jako środka chroniącego dobro człowieka. Jezus nie podważa sensu Prawa, ale wyłącznie interpretuje je w duchu przeciwnym legalizmowi.
ww. 3,1-2 Wszedł znowu do synagogi. Był tam człowiek, który miał uschniętą rękę. A śledzili Go, czy uzdrowi go w szabat, żeby Go oskarżyć.
Marek kontynuuje narrację o „nowym szabacie”, którego Jezus pragnie dla człowieka. To, co poprzednim wierszem zostało zwięźle wyrażone, iż szabat jest dla człowieka, teraz zostaje zobrazowane. W centrum sceny jest cierpiący człowiek. To on ma być przedmiotem naszego zainteresowania, a nie litera Prawa.
Choroba jest znakiem niezdolności człowieka do pracy. To cierpienie jest okazją, aby przypomnieć istniejące napięcie pomiędzy Jezusem, a faryzeuszami. Chociaż ratowanie życia w szabat lub prowadzenie wojny obronnej było usprawiedliwionym przekroczeniem spoczynku szabatu, to jednak „drobne” czynności lecznicze nie mieściły się w tej kategorii. Marek konsekwentnie ukazuje nowość Jezusowego orędzia, które wyłamuje się z ciasnych, legalistycznych kategorii. Faryzeizm okazuje się niezdolny do uczenia się i wzrostu. Zamyka się w ciasnym kręgu własnych idei, a wobec tego, co nowe, co może pogłębić znaną doktrynę, przyjmuje postawę podejrzliwości i konfrontacji.
ww. 3-4 On zaś rzekł do człowieka z uschłą ręką: Podnieś się na środek! A do nich powiedział: Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego? Życie uratować czy zabić? Lecz oni milczeli.
Nie możemy wątpić, że dla Jezus najważniejszym punktem zainteresowania jest człowiek cierpiący. Na nim ma się skupić uwaga wszystkich obecnych w synagodze. Alternatywa, którą Jezus przedstawia faryzeuszom wyraźnie przekracza sytuację człowieka z uschłą ręką. Tu nie chodzi o zabicie lub ocalenie życia w ścisłym sensie. Ale dla Jezusa zaniechanie okazji do czynienia dobra jest uczynieniem zła. To w takim kontekście należy interpretować Jego prowokacyjne zachowanie. Dla faryzeuszów i ich naśladowców prawo odpoczynku szabatu było w wielu sytuacjach usprawiedliwieniem dla niepodejmowania troski o potrzeby bliźnich. W widoczny sposób temat ten powróci w Mk 7,11-13: „Jeśli kto powie ojcu lub matce: Korban, to znaczy darem złożonym w ofierze jest to, co by ode mnie miało być wsparciem dla ciebie" to już nie pozwalacie mu nic uczynić dla ojca ni dla matki. I znosicie słowo Boże przez waszą tradycję, którąście sobie przekazali. Wiele też innych tym podobnych rzeczy czynicie”. Nie chodzi więc wyłącznie o szabat, ale o używanie Prawa dla ochrony swojego „świętego spokoju”.
Milczenie faryzeuszów nie jest milczeniem zawstydzenia, ale milczeniem bezsilnej złości. Brak autonomii politycznej sprawiał, że kara śmierci za przestępstwa religijne byłaby traktowana przez rzymskiego okupanta jako samosąd i podżeganie do rozruchów. Stąd w obliczu tak postawionego pytania przez Jezusa, faryzeuszom pozostało milczenie, za którym kryło się złowieszcze: „Jeszcze się policzymy!”.
w. 5 Wtedy spojrzawszy na nich dokoła z gniewem, zasmucony z powodu zatwardziałości ich serc, rzekł do człowieka: Wyciągnij rękę! Wyciągnął, i ręka jego stała się znów zdrowa.
Gniew Jezusa to reakcja na jawną niesprawiedliwość. Grecki termin orge w Septuagincie oddaje reakcję Boga na grzech człowieka, podobnie jak w Nowym Testamencie, gdzie jest użyty 36 razy z tego tylko 5 razy w odniesieniu do gniewu człowieka. O ile Bóg ma prawo do gniewu, o tyle człowiek nie, „gniew bowiem męża nie wykonuje sprawiedliwości Bożej” (Jk1,20). Reakcja gniewu Jezusa jest więc znakiem Jego boskiego autorytetu.
Zatwardziałość serca, sklerokardia, jest najcięższą chorobą człowieka. Piętnowali ją już prorocy, ale wówczas była to zatwardziałość trwania w ewidentnych grzechach (Iz 6,9n; 42,18-20). Faryzeusze uważają, że ich postawa wobec Jezusa jest motywowana obroną Prawa przed jego lekceważeniem, co zagraża utratą tożsamości Narodu Wybranego.
Symboliczne znaczenie tego uzdrowienia możemy sobie uświadomić, przypominając sobie stworzenie Adam z fresku w kaplicy Sykstyńskiej. Bóg wyciąga rękę ku człowiekowi, ale po grzechu człowiek nie potrafi odpowiedzieć na ten gest. Potrzeba, aby został uzdrowiony. Dzień szabatu staje się więc wyjątkowym dniem pracy Boga, podczas gdy człowiek odpoczywa.
w. 6 A faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz się naradzali przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić.
Wbrew wszelkim wcześniejszym animozjom w obliczu „problemu” Jezusa nawiązuje się przymierze elit religijnych ze zwolennikami marionetkowego króla. Jezus jest niewygodny dla obu stron. Natomiast kara śmierci za złamanie prawa szabatu obecna w Prawie (Wj 31,14; 35,2) jest wyłącznie pretekstem dla pozbycia się Jezusa. Upolitycznieni herodianie czują zagrożenie ich pozycji politycznej uznaniem Jezusa za Mesjasza lub za proroka, natomiast religijni przywódcy, faryzeusze, czują podobne zagrożenie dla ich autorytetu i pozycji społecznej przysługującej nieomylnym elitom. Wspólny przeciwnik łączy chwilowo ich działania.
Meditatio:
Spisane ewangelie, zbierając i porządkując czyny i słowa Jezusa, przytaczają te z nich, które oddają istotne wymiary Jego misji. Dlatego też spory o zachowanie szabatowych przepisów nie są problemem współcześnie „żydujących” wspólnot chrześcijański lub też wyłącznie świadectwem historycznym rozwoju teologii kościelnej. Faryzeizm, jako sposób interpretacji i wykładu religijnych praw, nakazów, zakazów i zobowiązań nie ogranicza się do epoki wczesnego chrześcijaństwa, ale pozostaje zawsze aktualnym problemem ludzkiego serca. Pod przykrywką pobożności, prawa, nienaganności i czystości kultu skrywa się serce człowieka, pełne pychy, rywalizacji, wyniosłości i chciwości. Tak poranione serce człowieka używa Prawa, aby w nim odnaleźć rację dla poczucia wyższości, doskonałości, przekonanie o przynależeniu do elity. Ale za tym zewnętrznie nienagannym obrazem „pobożnego” faryzeusza kryje się przerażająca rzeczywistość.
Ewangelie wielokrotnie demaskują taką „pobożność”. Wprawdzie u Marka określenie faryzeusz występuje najrzadziej, bo tylko 12 razy wobec 31 razy u Matusza, 28 u Łukasza i 20 u Jana, ale najwcześniejszy Ewangelista podejmuje wszystkie najważniejsze elementy krytyki faryzeizmu. Najdosadniejszym krytykiem faryzejskiej pobożności jest Mateusz. Zwłaszcza 23 rozdział, z siedmiokrotnie wypowiadanym „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze …” wydobywa na światło przewrotność tak przeżywanej pobożności. „Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi. Wy sami nie wchodzicie i nie pozwalacie wejść tym, którzy do niego idą. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo obchodzicie morze i ziemię, żeby pozyskać jednego współwyznawcę. A gdy się nim stanie, czynicie go dwakroć bardziej winnym piekła niż wy sami. Biada wam, przewodnicy ślepi, którzy mówicie: Kto by przysiągł na przybytek, to nic nie znaczy; lecz kto by przysiągł na złoto przybytku, ten jest związany przysięgą. Głupi i ślepi! Cóż bowiem jest ważniejsze, złoto czy przybytek, który uświęca złoto? Dalej: Kto by przysiągł na ołtarz, to nic nie znaczy; lecz kto by przysiągł na ofiarę, która jest na nim, ten jest związany przysięgą. Ślepi! Cóż bowiem jest ważniejsze, ofiara czy ołtarz, który uświęca ofiarę? Kto więc przysięga na ołtarz, przysięga na niego i na wszystko, co na nim leży. A kto przysięga na przybytek, przysięga na niego i na Tego, który w nim mieszka. A kto przysięga na niebo, przysięga na tron Boży i na Tego, który na nim zasiada. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a tamtego nie opuszczać. Przewodnicy ślepi, którzy przecedzacie komara, a połykacie wielbłąda! Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dbacie o czystość zewnętrznej strony kubka i misy, a wewnątrz pełne są one zdzierstwa i niepowściągliwości. Faryzeuszu ślepy! Oczyść wpierw wnętrze kubka, żeby i zewnętrzna jego strona stała się czysta. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, lecz wewnątrz pełne są kości trupich i wszelkiego plugastwa. Tak i wy z zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, lecz wewnątrz pełni jesteście obłudy i nieprawości. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo budujecie groby prorokom i zdobicie grobowce sprawiedliwych, i mówicie: "Gdybyśmy żyli za czasów naszych przodków, nie byliśmy ich wspólnikami w zabójstwie proroków". Przez to sami przyznajecie, że jesteście potomkami tych, którzy mordowali proroków! Dopełnijcie i wy miary waszych przodków! Węże, plemię żmijowe, jak wy możecie ujść potępienia w piekle?”
Drugim ważnym tematem rozważanej perykopy jest prawdziwy sens szabatu. Dla chrześcijan jest oczywistym od samego początku, że znaczenie dnia świątecznego przejęła niedziela z centralnym wydarzeniem zmartwychwstania, Chrystusowego zwycięstwa nad śmiercią i grzechem. „Następny dzień po szabacie”, „pierwszy dzień tygodnia” przejmuje teologiczną i liturgiczną wymowę szabatu. Niedziele jest bowiem dniem zebrań liturgicznych, modlitw i rozdzielania jałmużny. Dzień zmartwychwstania staje się znakiem wiecznego odpoczynku, nieprzerwanego szabatu w domu Ojca. Dlatego też rozumienie niedzieli nie może ograniczać się do obowiązku udziału we Mszy i powstrzymania się od niekoniecznych zajęć. Dzisiejszemu przeżywaniu Dnia Pańskiego już nie towarzyszy skrupulatne doszukiwanie się tego, co wolno, a czego nie wolno robić, ale jest w nim dowolność robienia tego, co mi się podoba w szeroko rozumianym sensie tego, co służy odpoczynkowi. Stajemy więc wobec innego oblicza nieumiejętności przeżywania dnia odpoczynku. Powierzchowność wiary i zagubienie tradycji chrześcijańskich związanych z niedzielą sprawiają, że stała się ona dniem nieróbstwa lub hiperaktywności „wypoczynkowej” gubiąc podstawowy wymiar dnia przymierza z Bogiem, dnia błogosławieństwa i Bożej troski o nasze życie, dnia uwielbienia Boga i braterskiego spotkania. Jezusowe określenie „szabat dla człowieka” potrzebuje prawdy o człowieku, inaczej bowiem chrześcijański szabat stanie się dniem indywidualizmu i egoizmu ludzkiego. Niedziela bowiem jest dla człowieka, ale tego pisanego wielkim „C”. Człowieka na obraz i podobieństwo Boga, odkupionego Śmiercią i Zmartwychwstaniem Chrystusa, w swej naturze już wyniesionego do niebieskiej chwały. Niedziela jest dniem w służbie tak rozumianej prawdy o człowieku.
Oratio, Contemplatio, Actio :
Panie, pozwól mi odkrywać faryzeusza, który jest we mnie. Wiem dobrze, że boję się tej prawdy, często wybieram życie w złudzeniu, że ja jestem dobry, sprawiedliwy, a tylko inni wokół mnie są hipokrytami, których demaskujesz i karcisz. Wiem też, że najtrudniejszą do przyjęcia prawdą, jest prawda o mnie samym. Ale nie pozwól mi wątpić, że to Ty jesteś przy mnie, abym mógł widzieć siebie, jak ty mnie widzisz, abym rozróżniał moje dzieła i Twoje dzieła w moim życiu, tak jak ty je sprawiasz. Pozwól mi także, Panie, czynić dobro wobec drugiego człowieka, zauważać go, otwierając się na niego, a zabierz chęć czynienia siebie dobrym w oczach innych, bycia „w porządku” wobec Prawa, bo to na końcu powadzi mnie do nieustannego stawiania siebie w centrum, do bycia tym najlepszym, nienagannym i dzięki temu zauważonym i docenionym. Daj mi w zamian jasne odkrycie Twoich dzieł w moim życiu, naucz mnie prawdziwego odpoczynku Dnia Pańskiego, odpoczynku w Tobie, w objęciach Twej miłości i otwieraj moje usta do wychwalanie Cię za wielkie dzieła Twej dobroci.
ks. Maciej Warowny