XII ndz.zw"C" Łk 9, 18-24 - Za kogo Mnie uważacie?
Jezus stawia swoim uczniom pytanie: „Za kogo Mnie uważacie?” i nie oczekuje bynajmniej odpowiedzi gotowej, katechizmowej, ale takiej, która będzie wynikać z naszego osobistego doświadczenia wiary. |
Lectio divina na XII niedzielę zwykłą C (Łk 9,18-24)
Za kogo Mnie uważacie?
Wypowiadając wobec Niego nasze credo otwieramy się na dalszy ciąg naszej przygody w szkole uczniów Jezusa, na drodze nawrócenia i naśladowania Go. Niech ta medytacja pomoże nam przejść od pytania się, kim jest Jezus, tylko po to, by udzielać mniej lub bardziej kompetentnych i teoretycznych odpowiedzi, do momentu, w którym pozwolimy Jezusowi, by On sam zapytał nas: „Kim jestem dla ciebie? Co znaczę w twoim życiu? Co jest dla ciebie osobistym, subiektywnym dowodem na to, że jestem rzeczywiście Mesjaszem zesłanym od Boga?” LECTIOKontekst i struktura
Analizowany fragment Ewangelii Łukaszowej jest, podobnie jak u pozostałych Synoptyków (Mt i Mk), umieszczony w samym centrum księgi i stanowi pewien punkt kulminacyjny oraz cezurę pomiędzy dwiema wielkimi częściami Ewangelii. Pierwszą z nich, opisującą działalność Jezusa w Galilei, można zatytułować: Kim On jest? (4,14 – 9,50) Uczniowie idący za Jezusem patrzą na Jego życie i czyny, słuchają Go i stawiają sobie to pytanie. O to samo pytają także mieszkańcy Nazaretu (4,22), faryzeusze i rabini (5,21; 7,49), a nawet Herod Antypas (9,9). Mesjasz jest tak inny od ludzkich wyobrażeń o Nim, że również Jan Chrzciciel pyta: „Czy Ty jesteś tym…?” (7,19). Odpowiedź na to pytanie daje Piotr w imieniu uczniów: Ty jesteś Mesjasz Boga. Odpowiedź ta pozostaje jednak niepełna i uczniowie muszą być otwarci na dalsze objawienie Jezusa, jakiego dokona On sam. Teraz Jezus będzie objawiał im swoją głębszą tajemnicę: tajemnicę łamanego chleba, swoją śmierć i zmartwychwstanie (S. Fausti). Druga część publicznej posługi Jezusa (9,51 – 21,38) to opis drogi do Jeruzalem, w czasie której uczniowie odkrywają, jakim mesjaszem jest Jezus i muszą zrozumieć, że tożsamość i misja Jezusa jako Bożego pomazańca jest zupełnie inna od wyobrażeń o mesjaszu, mocno zapisanych w umysłach ich i całego Izraela. Jezus zaczyna mówić o konieczności krzyża i o tym, że Mesjasz nie będzie sięgał po władzę polityczną w Jeruzalem, ale że odniesie zwycięstwo nad złem właśnie przez to, że weźmie na siebie grzechy ludzi i że przyjmie śmierć, aby ją pokonać. Uczniowie będą powoli i z trudem uczyć się, że Jezus nie zamierza spełniać ich oczekiwań na temat doczesnej władzy i dominacji nad światem, a Jego boska potęga znajduje największy wyraz w przyjęciu krzyża. W strukturze perykopy 18-22 warto zauważyć potrójną odpowiedź na pytanie „kim On jest”: - tłumy odpowiadają: jednym z proroków (w. 19);- Piotr odpowiada: Mesjaszem Boga (w. 20);- wreszcie sam Jezus mówi o sobie, że jest Synem Człowieczym – cierpiącym Sługą Pańskim, odrzuconym i zabitym a zarazem Sędzią wszechświata stojącym po prawicy Wszechmocnego (w. 22; por. Dn 7,13-14).
Wersety 23-24 należą do kolejnej perykopy – Jezusowego pouczenia o konieczności krzyża w życiu jego uczniów.
Egzegeza
18 Gdy raz modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: «Za kogo uważają Mnie tłumy?»
Łukasz nie wspomina, jak Mateusz, o Cezarei Filipowej jako miejscu tego dialogu, podaje natomiast „miejsce teologiczne”, od jakiego zaczyna się droga Jezusa i uczniów do Jeruzalem: jest nim modlitwa do Ojca (S. Fausti). Grecki imiesłów podkreśla, że modlitwa Jezusa do Ojca była wręcz nieustająca (dosł. „był modlący się”). Synowska, intymna relacja z Bogiem Ojcem była fundamentem całej Jego posługi i źródłem siły. Nieraz po intensywnym dniu spędzał noce na modlitwie (Łk 6,12; Mk 1,35).Jezus modli się w samotności (gr. katá monas) a jednak byli z Nim uczniowie. Pozornie zachodzi sprzeczność między byciem na osobności a byciem z uczniami, jednak Jezus umiał łączyć jedno z drugim. W uczniach, którzy nieraz obserwowali Jego osobistą modlitwę, budziło się pragnienie naśladowania Go: „Panie, naucz nas się modlić…” (Łk 11,1). Jezus wprowadza ich w swój dialog z Ojcem odrywając ich równocześnie od świata. 19 Oni odpowiedzieli: «Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał».
Jezus poświęcał tłumom ludzi wiele czasu i sił, nauczając, uzdrawiając chorych i opętanych, karmiąc ich na pustyni, jednak nie miał złudzeń co do jakości ich wiary. Wiedział dobrze, że wielu przychodzi do Niego dla cudów, nie zadając sobie trudu uważnego słuchania Jego nauki i wnikania w tajemnicę Jego osoby. Jedni uważali Go za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za któregoś z dawnych proroków… Popularne opinie o Nim niewiele miały wspólnego z tym, co On sam mówił o sobie.
Opinie o Jezusie krążące w tłumie są z jednej strony niedalekie od prawdy, bo Jezus istotnie jest prorokiem, potężnym w czynie o słowie (24,19), który rzeczywiście zmartwychwstanie, ale z drugiej strony ich błąd polega na tym, że zamykają Jezusa w przeszłości i utożsamiają Go z prorokami, którzy głosili ludowi Boże obietnice. Tymczasem Jezus nie jest obietnicą ale Obiecanym, który przyszedł!
20 Zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Piotr odpowiedział: «Za Mesjasza Bożego».
Jezus wyraźnie odróżnia swoich uczniów od tłumu: A wy… Stawia im pytanie, które jest niejako egzaminem z wiary. Muszą zdać ten egzamin na zakończenie pierwszego etapu drogi za Jezusem. Zwracając się do nich w liczbie mnogiej pokazuje, że wspólne wyznanie wiary w Niego tworzy z Jego uczniów wspólnotę – Kościół. I rzeczywiście, tylko ci najbliżsi, którzy przebywali z Nim dzień i noc, i nieustannie z Nim rozmawiali, byli w stanie wyznać ustami Piotra: „Ty jesteś Mesjasz Boga”. Użyty w tym zdaniu podwójny rodzajnik określony podkreśla mocno, że Jezus nie jest „jednym z…”, ale jedynym Obiecanym i Oczekiwanym, namaszczonym i posłanym przez Boga, który miał wyzwolić swój lud. 21 Wtedy surowo im przykazał i napomniał ich, żeby nikomu o tym nie mówili.
Jednak wspaniała odpowiedź Piotra nie oznaczała wcale, że w pełni pojął on już, jakim Mesjaszem jest Jezus i na czym polegać ma wyzwolenie, które On przynosi. Uczniowie mieli wobec Jezusa swoje własne plany, od których bardzo trudno było im się oderwać: Mesjasz miał wyzwolić lud z politycznej niewoli. Byli gotowi chwycić za miecz pod Jego dowództwem (Łk 22,38); Jego krzyż i śmierć były dla nich druzgocącym rozczarowaniem (Łk 24,21), i nawet po zmartwychwstaniu nie przestawali pytać, kiedy wreszcie przywróci królestwo Izraela (Dz 1,6). Wierząc w Jezusa-Mesjasza ciągle Go nie rozumieli i nakładali nań oczekiwania bardzo dalekie od Ewangelii o królestwie Bożym. Dlatego Jezus surowo karci Piotra i zabrania mówić komukolwiek, że On jest Mesjaszem. Użyty tu czasownik grecki (dosł. gromić, besztać) nasuwa skojarzenie z wyrzucaniem złych duchów, którym także Jezus zabraniał ujawniać, kim On jest (por. Mk 1,34). Jezus egzorcyzmuje wiarę uczniów, obciążoną ciągle tą samą wizją mesjańskiej misji, jaką proponował Jezusowi sam szatan na pustyni: misja związana z władzą i doczesną wielkością, z dominacją nad innymi i używaniem boskiej mocy dla własnych celów (por. Łk 4,1-13; Mt 16,22-23!). Stawia im przed oczy zbliżającą się godzinę Krzyża. Wyzwolenie ludzkości dokona się poprzez miłość posuwającą się aż do wzięcia na siebie jej grzechu, a pokonanie śmierci oznacza konieczność wejścia w śmierć. Dopiero, gdy Duch Święty zstąpi na nich, staną się świadkami Mesjasza ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, który Bóg uczynił sędzią żywych i umarłych (Dz 10,42).
22 I dodał: «Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie».
Jezus zaczyna w tym momencie objawiać swoim uczniom, że „Mesjasz Boży” jest różny od „mesjasza ludzkiego”. On dokonuje dzieła zbawienia ludzi właśnie przez to, że wydaje samego siebie za nas i że jest z nami w naszym cierpieniu, opuszczeniu i śmierci, jak z łotrami na krzyżu (Łk 23,41-43). On nie chce wybawiać samego siebie bez nas, jak po trzykroć proponuje Mu szatan podczas drugiego kuszenia na krzyżu (23,35-39).
Imperatyw, o którym mówi Jezus (Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć) nie oznacza jakiegoś ślepego fatum, czy też cudzej woli narzuconej Mu wbrew Jego pragnieniom. Za każdym razem, gdy Jezus mówi „muszę”, albo „trzeba, abym”, wskazuje na wolę swojego Ojca - odwieczny zamiar Bożej miłości, która nie pozostawia człowieka w mocy śmierci, ale idzie za nim do końca, wręcz zajmuje jego miejsce na krzyżu, aby go ocalić (por. 19,5; 24,26). Pragnienie wypełnienia tego planu Ojca to wewnętrzny ogień, który trawi Jezusa i jest dynamizmem ożywiającym całe jego życie (12,49-50). 23 Potem mówił do wszystkich: «Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! 24 Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa.
Uczeń Jezusa dzieli z Nim życie i naśladuje Go we wszystkim. Musi także stawić czoła tym samym pokusom, przez które zwycięsko przeszedł Jezus na progu swojej misji mesjańskiej ma pustyni, i u jej finału – na krzyżu. Są to: pokusa, by ratować swoje życie zapominając o innych albo wręcz ich kosztem, by zdobywać świat, a więc władzę, znaczenie i komfort życia poprzez kompromisy z diabłem, zatracając własną duszę, i by za wszelką cenę – także za cenę zdrady Boga – uciec w swoim życiu od krzyża.
Źródłem siły potrzebnej, by zdać ten najtrudniejszy egzamin z chrześcijaństwa, jakim jest akceptacja krzyża na każdy dzień, jest nasza osobista, serdeczna, rzeczywista więź z Jezusem wyrażona przez „iść za”. Piotr, który jeszcze przekona się boleśnie o tym, jak niewystarczające są jego ludzkie uczucia do Jezusa i wiara we własną wierność, dojdzie później do tej dojrzałości, która pozwoli mu mężnie dawać świadectwo ewangelii kosztem prześladowania, chłost, więzienia, a ostatecznie – męczeńskiej śmierci.
MEDITATIO et ACTIO
W pierwszym zdaniu dzisiejszej Ewangelii Łukasz z mistrzowską zwięzłością wskazuje trzy wymiary życia i posługi Jezusa, albo ‑ inaczej mówiąc ‑ trzy podstawowe relacje, w których pozostawał (9,18):
1. Na pierwszym miejscu jest Jego więź z Ojcem niebieskim: modlił się na osobności. Czytając Łukasza łatwo zauważymy, jak Ewangelista z upodobaniem podkreśla, że modlitwa Jezusa poprzedzała wszystkie ważne momenty działalności Jezusa i była dla Niego źródłem siły.
2. Druga relacja, to więź ze wspólnotą uczniów: i byli z Nim uczniowie. Łukasz nie akcentuje „szkolenia” uczniów do dzieł apostolskich, ale coś bardziej zasadniczego: ich „bycie z Nim”. To samo podkreśla Marek w opisie powołania Dwunastu: dosł.: uczynił dwunastu, aby z Nim byli (Mk 3,14).
3. Trzeci wymiar w życiu Jezusa to Jego bycie wśród tłumów i służenie tym wszystkim, którzy byli głodni i cierpiący, fizycznie i duchowo (por. Mk 6,34; Łk 9,11nn).
Różnica między tłumem a uczniami polegała na tym, że ci ostatni pozostawali w rzeczywistej relacji do Jezusa, dzielili z Nim Jego sposób życia i wiele rozmawiali na osobności. Dzięki temu byli podatni na formację w szkole Jezusa i byli w stanie zobaczyć różnicę między tym, czego uczył ich Jezus, a swoimi własnymi oczekiwaniami i przekonaniami. Ludzie z tłumu tymczasem byli przede wszystkim konsumentami cudów Jezusa, ale niewiele przyjmowali z Jego nauki. Nie byli w stanie odkryć w Jezusie Mesjasza i Syna Bożego ani Go słuchać (por. 9,35), zwłaszcza gdy mówił o Ewangelii krzyża.
W świetle tej perykopy warto zadać sobie kilka pytań: Jaka jest moja relacja do Jezusa? W jakim stopniu spełniam kryteria Jego ucznia, a może stoję w tłumie i wystarcza mi należeć do Jego „klienteli”? Czy widzę różnicę pomiędzy tym, czego uczy Jezus, a tym, co jest w mojej głowie? Ta różnica wyznacza przestrzeń mojego nawrócenia. Jakie podejmę postanowienie, aby w bardziej realny sposób iść za Jezusem ‑ Jego a nie swoją własną drogą?
CONTEMPLATIO
Wczytując się w słowa pięknego hymnu popatrzmy na naszą własną drogę wiary, na której nieraz składaliśmy piękne świadectwo wiary w Jezusa – naszego Pana i Zbawiciela, a równocześnie w naszym sposobie myślenia i w naszych ukrytych dążeniach tak bardzo rozmijaliśmy się ze słowami Jezusa i z wolą Ojca niebieskiego.
1. Jakże pójdziemy za Tobą, Chrystusie,
gdy Ty nie chodzisz naszymi drogami,
a Twoje myśli tak różne od naszych,
miłość tak inna od naszej miłości.
2. Serca samotne błąkają się w mroku,
szukając ścieżki wiodącej ku światłu,
więc nie zostawiaj nas samych w ciemności,
przyjdź nam z pomocą, pielgrzymom tej ziemi.
3. Daj nam Cię poznać po chleba łamaniu,
a wtedy pokój wypełni nam dusze,
pozostań z nami i nakarm Swym Ciałem,
obdarz radością spotkania w wieczności.
4. Panie i Mistrzu idący wraz z nami,
po drogach świata Ty serc naszych szukasz.
Wielbimy Ciebie i Ojca wraz z Duchem,
Trójcę Jedyną sławimy na zawsze.
ks. Józef Maciąg , Lublin