XXIX ndz. zw. B, Mk 10, 35-45 - Walka o zaszczyty w Kościele
Jezus zdąża do Jerozolimy i czyni to w takim pośpiechu, że wyprzedza swoich uczniów. Ten niezwykły pośpiech Mistrza wywołuje w nich wręcz zdziwienie (Mk 10, 32). Można by pokusić się o sparafrazowanie ich odczuć mniej więcej tymi słowami: „słuchajcie, gdzie On tak pędzi, dlaczego tak Mu się spieszy do tej Jerozolimy?” Pozostałych zaś, którzy szli za Jezusem, ogarniał strach (w. 32). Jakby czuli, że coś strasznego „wisi” w powietrzu.
Lectio divina XXIX niedziela zwykła B, Mk 10, 35-45
Kontekst Jezus zdąża do Jerozolimy i czyni to w takim pośpiechu, że wyprzedza swoich uczniów. Ten niezwykły pośpiech Mistrza wywołuje w nich wręcz zdziwienie (Mk 10, 32). Można by pokusić się o sparafrazowanie ich odczuć mniej więcej tymi słowami: „słuchajcie, gdzie On tak pędzi, dlaczego tak Mu się spieszy do tej Jerozolimy?” Pozostałych zaś, którzy szli za Jezusem, ogarniał strach (w. 32). Jakby czuli, że coś strasznego „wisi” w powietrzu. Tymczasem, apostołowie pogrążeni byli jakby w duchowym letargu, w stanie wewnętrznego zadowolenia z siebie, że zostawiwszy wszystko, poszli za Jezusem i czeka ich za to nagroda (w. 29-30). Może, dlatego niczego nie przeczuwali, co czeka w Jerozolimie ich Nauczyciela i ich samych do tego stopnia, że zupełnie nie zwrócili uwagi na to, co Jezus im po drodze mówił już po raz trzeci, zapowiadając swoją Mękę: „Oto idziemy do Jerozolimy. Tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą poganom. I będą z Niego szydzić, oplują Go, ubiczują i zabiją, a po trzech dniach zmartwychwstanie” (Mk 10, 33-34). Gdy po raz pierwszy zapowiadał swoją Mękę spontanicznie zareagował Piotr biorąc Jezusa na stronę i upominał Go: „Panie, nigdy to na Ciebie nie przyjdzie” (Mk 8, 31-33). Wtedy Piotr usłyszał, że myśli nie po Bożemu, ale tylko po ludzku i został surowo skarcony. Po drugiej zapowiedzi Męki (Mk 9, 30-32) uczniowie również nic nie zrozumieli ze słów Pana i między sobą kłócili się o to, kto z nich jest największy (w. 34) w ten sposób dając świadectwo o ciągle bardzo ludzkim sposobie myślenia. Reakcja uczniów na trzecią zapowiedź Męki – co stanowi treść rozważanej przez nas perykopy – jest jeszcze gorsza od poprzednich, ponieważ dwóch z nich, najbardziej umiłowanych przez Jezusa zachowało się tak, jakby niczego nie słyszeli i niczego nie zrozumieli ze słów Pana, jakby ziarno Jego słowa padło na drogę i zostało wydziobane przez ptaki (Mk 4, 14). Widać tu jasno, że zrozumienie Krzyża - zbawczego sensu cierpienia - wykracza zupełnie poza możliwości poznawcze ludzkiego rozumu.
W kontekście następnym naszej perykopy ślepy spod Jerycha wykazuje większą wiarę niż uczniowie, dzięki której najpierw miał wewnętrzne rozpoznanie (widzenie) Jezusa jako Syna Dawida (Mesjasza), a następnie doświadczył odzyskania fizycznego wzroku (Mk 10, 46nn).
Lectio
w. 35. Jakub i Jan, synowie Zebedeusza, zbliżyli się do Jezusa i rzekli: «Nauczycielu, chcemy, żebyś nam uczynił to, o co Cię poprosimy».
Jakub i Jan są wraz z Piotrem wybranymi świadkami wskrzeszenia córki Jaira (Mk 5, 37nn), przemienienia na Górze Tabor (Mk 9, 2nn) i konania w Ogrójcu (Mk 14, 33nn). Wraz z Piotrem i Andrzejem staną się również powiernikami mowy eschatologicznej Jezusa. Łukasz nazywa ich Boanerges – synowie gromu (Łk 9, 54), kiedy w porywie uczuć chcieli zesłać ogień na miasteczko samarytańskie, które nie chciało gościć Jezusa zmierzającego do Jerozolimy. W paralelnym do naszego tekście w Mt 20, 20 to ich matka przedstawia prośbę synów. Wygląda to na rodzinny sojusz, dzięki któremu chcą osiągać własne cele nie wahając się poza pozostałymi apostołami, na stronie prosić Jezusa o zrealizowanie ich planów. Może ciągle brzmiała im w uszach obietnica stokrotnej nagrody teraz i przyszłej chwały w Królestwie Bożym za opuszczenie wszystkiego i pójście za Jezusem (Mk 10, 28-31). Ich gwałtowne charaktery i pasja z jaką dotychczas szli za Mistrzem kazały im już teraz zatroszczyć się o odpowiednie miejsce w przyszłości. Już teraz należeli do ścisłego otoczenia Pana, dlaczego nie mieli się o to zatroszczyć na przyszłość?„Chcemy” – to, co Jezus powiedział o swojej Męce ulotniło się, jakby było nigdy nie wypowiedziane i nie usłyszane. Jest to stałe zjawisko: człowiek odrzuca to, co mu się nie podoba. Wobec zapowiedzi słabości Syna Człowieczego, daje o sobie znać stale obecna w nas tęsknota, pragnienie posiadania mocy i chwały, która jest poniekąd naturalną reakcją na słabość i kruchość, której człowiek nieustannie doświadcza.
w. 36. On ich zapytał: «Co chcecie, żebym wam uczynił?»
Jezus nie zgasił ich, choć wiedział, co kryło się w ich sercu (J 2, 24-25). Zadał im to samo pytanie, które za chwilę postawił Bartymeuszowi - ślepemu spod Jerycha (Mk 10, 46nn). Pozwolił w ten sposób na wyrażenie ich pragnień, najgłębszych oczekiwań. W ten sposób docierał do głębi ich serc, by tam wreszcie padło Jego słowo i wydało stokrotny plon (Mk 4, 20).
w. 37-38. Rzekli Mu: «Daj nam, żebyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twej stronie». Jezus im odparł: «Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić, albo przyjąć chrzest, którym Ja mam być ochrzczony?»
Wielka szczerość! Bez żenady chcieli wyprzedzić pozostałych uczniów włącznie z Piotrem. Chcieli być najbliżej Jezusa, tak mieli gorące serca i tak wielką miłością pałali ku swemu Panu (J 21, 20), że w rywalizacji o pierwsze miejsce przy Panu posunęli się do – „lizusostwa” i protekcji (prośba o to samo ich matki).
Nie wiecie o co prosicie – „nie zdajecie sobie sprawy z tego, co was czeka, jeśli prosicie o udział w Mojej chwale”. Jezus powoli uświadamia im, że Go nie słuchali, jak mówił o swojej Męce i nie pojęli drogi, którą przewidział Mu Ojciec, choć o niej wiele razy mówił.
Doksa – chwała. To samo słowo występuje w J 17, 1nn „Ojcze, nadeszła godzina. Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś”. Owa chwała to wielkość Miłości między Ojcem i Synem (A teraz Ty, Ojcze, otocz Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał – w. 5), to wielkość Miłości Syna, dzięki której możliwa była Jego kenoza, Jego pokora, Jego uniżenie. Ta chwała daje władzę nad każdym człowiekiem, ale zdobywa się ją przez totalną Miłość do każdego człowieka bez wyjątku.
Pić kielich – w ST kielich jest często symbolem cierpienia, losu, śmierci (por. Ps 75, 9; Iz 51, 17-22; Jr 25, 15.27.-31; Ez 23, 31-34) a szczególnie i Marka w Getsemani „Oddal ode Mnie ten kielich” (Mk 14, 36).
Przyjąć chrzest, którym mam być ochrzczony – wg głównego znaczenia grec. terminu „baptidzein – chrzcić”, Jezus zostanie „zanurzony” w otchłani cierpienia, zostanie pogrążony w gorzkich wodach śmierci (Ps 69, 2-3.15; Rz 6, 3). Warto zwrócić uwagę na stronę bierną czasownika baptidzomai – dosłownie: daję się zanurzać! W Ewangelii św. Jana Jezus powie: „Nikt Mi go (życia) nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję” (J 10, 18).
w. 39-40. Odpowiedzieli Mu: «Możemy». Lecz Jezus rzekł do nich: «Kielich, który Ja mam pić, pić będziecie; i chrzest, który Ja mam przyjąć, wy również przyjmiecie. Nie do Mnie jednak należy dać miejsce po mojej stronie prawej lub lewej, ale dostanie się ono tym, dla których zostało przygotowane».
Oczywiście dalej nie rozumieli. Przez wolę ciała nikt nie może być uczniem Jezus i uczestniczyć w Jego Męce, pić Jego kielich i otrzymać Jego chrzest. To wszystko jest darem Ducha. Jezus zapewnia ich jednak, że będą Jego uczniami, chociaż jeszcze nie wiedzą do końca, co to znaczy. Oni rozpoczną i zakończą serię pięknych świadectw Dwunastu (Dz 12, 2 – pierwszym męczennikiem spośród Apostołów był Jakub; także Jan będzie miał swój udział w cierpieniu i prześladowaniach, nie ponosząc jednak śmierci męczeńskiej - J 21, 23).
w. 41. Gdy dziesięciu to usłyszało, poczęli oburzać się na Jakuba i Jana.
Ubiegali się o te same stanowiska (por. Mk 9, 34). Jeśli się oburzali, to dlatego że w sercach mieli te same ambicje i ktoś ich uprzedził.
w. 42-43. A Jezus przywołał ich do siebie i rzekł do nich: «Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielki, niech będzie sługą waszym. A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich.
Ucisk i dawanie odczucia posiadanej władzy – to instrumenty, którymi posługują się w świecie dosł. „wydający się przewodzić narodom”, by postawić się ponad innymi i ich sobie podporządkować, by wytworzyć poczucie zależności od nich i wdzięczności dla nich, jakby to od nich zależało życie podwładnych. Takie jest dążenie w świecie, takie jest dążenie każdego ludzkiego serca, któremu wystarczy tylko jeden, nad którym ma przewagę, uzyska kontrolę i uczyni od siebie zależnym. W przeciwnym wypadku grozi zajęcie ostatniego miejsca, co każdy człowiek odczytuje jako śmierć samego siebie. Temu dążeniu ludzkiej natury, która nie pozwala uczynić się ostatnim (doświadczenie egzystencjalnej śmierci) podporządkowane są wszystkie relacje międzyludzkie, począwszy na tych małżeńskich, rodzinnych, przyjacielskich, poprzez relacje związane z wykonywaną pracą, pełnieniem swojej misji życiowej, gospodarki aż do polityki i sprawowania władzy politycznej na wszystkich szczeblach hierarchii społecznej – lokalnej, narodowej i ogólnoświatowej. Kto by chciał się stać wielki, pierwszy między wami – tu zaczyna się prawdziwa odpowiedź dana Janowi, Jakubowi i pozostałym Apostołom. Jezus potwierdza, że dążenie do bycia wielkim i stania się pierwszym, które jest w nich (Mk 9, 34) jest dobre samo w sobie („Bądźcie doskonali, jak doskonały jest wasz Ojciec Niebieski” /Mt 5, 48/), ale wielkość i pierwszeństwo wśród innych osiąga się na innej drodze. Nie jest to droga pychy (dominacji), ale pokory (służby).
„Kto by między wami chciał się stać wielki, niech będzie sługą waszym” – tu występuje gr. rzeczownik diakonos - pomocnik, minister, diakon, ktoś, kto posiada wolność osobistą, własną niezależność pozostając na usługach swego pana. „Niech będzie sługą waszym” znaczy więc uczynić się usługującym wszystkim. Czynił tak św. Paweł, który „stał się sługą (diakonos) Ewangelii z daru łaski udzielonej mu przez Boga na skutek działania Jego potęgi” (Ef 3, 7; por. Kol 1, 23). Posługę diakońską zasadniczo odnosi się do wspólnoty Kościoła, jest ona usługiwaniem braciom w Chrystusie.
„Kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich” – tu występuje gr. rzeczownik doulos – niewolnik, ktoś, kto znajduje się w sytuacji absolutnej zależności od pana, którego władza jest w tym względzie nieograniczona i niemożności liczenia na jakiekolwiek zasługi. Św. Paweł tak pisał o sobie jako niewolniku wszystkich: „Jakąż przeto mam zapłatę? Otóż tę właśnie, że głosząc Ewangelię bez żadnej zapłaty, nie korzystam z praw, jakie mi daje Ewangelia. Tak więc nie zależąc od nikogo, stałem się niewolnikiem (doulos) wszystkich, aby tym liczniejsi byli ci, których pozyskam. Dla Żydów stałem się jak Żyd, aby pozyskać Żydów. Dla tych, co są pod Prawem, byłem jak ten, który jest pod Prawem - choć w rzeczywistości nie byłem pod Prawem - by pozyskać tych, co pozostawali pod Prawem. Dla nie podlegających Prawu byłem jak nie podlegający Prawu - nie będąc zresztą wolnym od prawa Bożego, lecz podlegając prawu Chrystusowemu - by pozyskać tych, którzy nie są pod Prawem. Dla słabych stałem się jak słaby, by pozyskać słabych. Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby w ogóle ocalić przynajmniej niektórych. Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, by mieć w niej swój udział” (1 Kor 9,18-23).Wielkim jest ten, kto służy, pierwszym ten, kto staje się niewolnikiem wszystkich. To jest prawdziwa wolność: „Wy zatem, bracia, powołani zostaliście do wolności. Tylko nie bierzcie tej wolności jako zachęty do hołdowania ciału, wręcz przeciwnie, miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie!” (Ga 5, 13).
w. 45. Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu».
Jezus umiera na korzyść, w miejsce, jak Sługa Jahwe u Iz 53, 10-12, uiści cenę okupu (por. 1 Tym 2, 6). „To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana” (Mk 14, 24). Po tylu zapowiedziach śmierci i Zmartwychwstania, te ostatnie słowa (w. 45), jako wprowadzenie do opowiadania o bliskim już tygodniu męki, wyrażają głębokie znaczenie tego, co zacznie się realizować. Jakże sugestywnie pisał o tym Izajasz: „Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem. Jeśli On wyda swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży, a wola Pańska spełni się przez Niego. Po udrękach swej duszy, ujrzy światło i nim się nasyci. Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu, ich nieprawości On sam dźwigać będzie. Dlatego w nagrodę przydzielę Mu tłumy, i posiądzie możnych jako zdobycz, za to, że Siebie na śmierć ofiarował i policzony został pomiędzy przestępców. A On poniósł grzechy wielu, i oręduje za przestępcami.” (Iz 53, 10-12)
Meditatio
Ta perykopa ewangeliczna burzy całe nasze podejście do życia. Jesteśmy jak Apostołowie, którzy z nauczania Jezusa słyszą tylko niektóre treści, te nam pasujące. Na te związane z krzyżem, prześladowaniem z Jego powodu i Ewangelii mamy zamknięte ucho. Za to chętnie słuchamy o nagrodach, wyniesieniach, królowaniu, godności podkładając pod te terminy własne treści, własne pragnienia i dążenia. Szczególnie niebezpieczna jest żądza władzy, jest w niej coś demonicznego: „nie będę służył” oraz „będziecie jak Bóg”. Te zdania odbiją w sobie upadek aniołów a potem człowieka skuszonego przez niego. Ona każe siebie stawiać w miejsce Boga i zmuszać do służby i oddawania sobie czci jako dobrodziejowi, gwarantowi czyjegoś szczęścia. Tymczasem Bóg podporządkowuje sobie wszystko zanurzając w swojej Miłości, która doprowadziła Go w miejsce grzesznego człowieka, biorąc na siebie zamiast niego jego śmierć.
Na co dzień jesteśmy świadkami przepychanek podobnych do tych, które były między uczniami Jezusa. Wokół nas mnóstwo walk o wpływy, o pierwsze miejsca, o większy prestiż, o godności, jednym słowem, żeby być wielkim i pierwszym spośród innych, by nimi rządzić, sprawować nad nimi władzę. Jeśli są to działania jawne, stanowią mniejszy problem, bo wyrzeczenie się tego, zmiana myślenia jest jakoś łatwiejsza. O wiele większy problem stanowią ukryte i nieuświadomione dążenia do bycia wielkim i pierwszym, gdy są dodatkowo wzmocnione ideologicznie czy religijnie. Wówczas łatwo jest stać się tyranem myśląc, że podejmuje się działania w imię służby bliźniemu. Szczególnie bolesne szukanie wielkości i pierwszeństwa wg modelu światowego są w rodzinie i wspólnotach kościelnych, gdzie z założenia oczekuje się działań ożywionych miłością.
Jezus cierpliwie wysłuchuje uczniów, którzy przychodzą do Niego w szczerości serca, prosząc o przywileje. Na swój sposób kochali Jezusa i chcieli być jak najbliżej Niego. Nie zostali odrzuceni, ale Jezus to ich gorące pragnienie skierował na inne tory. Oni głęboko odsłonili swe serca wyrażając najskrytsze pragnienia, On głęboko wszedł w te serca zaszczepiając nowość swojej Ewangelii. Ona rzeczywiście wywraca do góry nogami nasze myślenie: „kto chce być wielkim, niech się stanie sługą waszym, kto chce być pierwszym, niech będzie niewolnikiem wszystkich”. Wielkość i pierwszeństwo w królestwie Bożym zależą od siły miłości, by posiadając siebie, dawać siebie wszystkim bez wyjątku.
Contemplatio
Krzyż i Eucharystia szczególnie pomagają dziś patrzeć na Tego, który nie przyszedł, żeby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu i dostrzec tę absolutną nowość Ewangelii. „…gdy czytają Stare Przymierze, pozostaje /nad nimi/ ta sama zasłona, bo odsłania się ona w Chrystusie. I aż po dzień dzisiejszy, gdy czytają Mojżesza, zasłona spoczywa na ich sercach. A kiedy ktoś zwraca się do Pana, zasłona opada. Pan zaś jest Duchem, a gdzie jest Duch Pański - tam wolność. My wszyscy z odsłoniętą twarzą wpatrujemy się w jasność Pańską jakby w zwierciadle; za sprawą Ducha Pańskiego, coraz bardziej jaśniejąc, upodabniamy się do Jego obrazu” (2 Kor 3,14-18).
Actio
Czy chrześcijanin ma nie zajmować stanowisk kierowniczych, dyrektorskich. Czy chrześcijaninowi nie wolno być prezesem? Czy nie powinien dążyć do wielkości i bycia pierwszym? Powinien! Powinien jednak najpierw się nawrócić, tj. zmienić myślenie ze światowego na myślenie cierpiącego Sługi Jahwe, mając przed oczyma – jak mawiał św. Paweł – Chrystusa i to ukrzyżowanego. Wówczas prezes nie będzie wykorzystywał swego prezesowania dla wykorzystywania pracowników, dawania odczuć im swojej władzy, ale będzie służył poprzez dary, które otrzymał: umiejętność zarządzania, tworzenia miejsc pracy, inspirowania innych, zachęcania do pracy jakościowo lepszej, łączenia innych w zespoły itd. to jest bardzo ciężka służba, która wymaga ciągłego wysiłku intelektualnego, psychicznego, duchowego i fizycznego. Każdy z nas jest większym lub mniejszym „prezesem”. Zobacz wg jakiego modelu „prezesujesz” – światowego czy Jezusowego?
Opracował ks. Robert Muszyński, Lublin
Wykorzystano:
Biblia Jerozolimska, Pallotinum 2006
Nowy testament. Wydanie interlinearne
Program komputerowy Bible works
Słownik grecko-polski Nowego Testamentu
S. Fausti, W szkole św. Marka, Kraków 2004
S. Fausti, Pamiętaj i opowiadaj Ewangelię, Komentarz do czytań niedzielnych z Ewangelii wg św. Marka, Kraków 2004.