"Między duchem a psychiką" - O ryzyku i ryzykantach

O ryzyku i ryzykantach

         Po raz kolejny poruszyła mnie historia Tobiasza. Człowiek o dobrym sercu, odważny, wrażliwy, prawy. Myślę o jego wrażliwości i odwadze czytając o tym, jak zatroszczył się o pogrzeb swojego rodaka, chociaż w niewoli było to bardzo ryzykowne: „Powróciłem, umyłem się i jadłem chleb w smutku. Wspominałem sobie przy tym na słowa proroka Amosa, które wypowiedział o Betel: Wasze święta zamienią się na smutki, a wasze pieśni na żałobne lamentacje. I wybuchnąłem płaczem. Potem, gdy słońce zaszło, wyszedłem, wykopałem grób i pogrzebałem go. (Tb 2,5-7)”.

               Nie był rozumiany ponosząc ryzyko w obronie dobra i trosce o bliźnich. Czytam dalej: „Moi sąsiedzi mówili drwiąc ze mnie: Jeszcze się nie boi. Już bowiem z powodu takiego samego czynu poszukiwano go, aby go zabić, tak że musiał uciekać, i oto znowu grzebie umarłych. (Tb 2,)”.
               Nieszczęście przyszło niespodziewanie, w sposób dziwny i paradoksalnie nie ze strony ludzi. Stracił wzrok. Po pewnym czasie usłyszał od żony bardzo przykre słowa: „Gdzie są teraz twoje ofiary, gdzie są twoje dobre uczynki? Teraz jest już wszystko o tobie wiadome. (Tb 2,4)”. To niemalże te same słowa, które usłyszał Hiob: „Rzekła mu żona: Jeszcze trwasz mocno w swej prawości? Złorzecz Bogu i umieraj! (Hb 2,9”. 
                Czyż nie jest tak, że ludzie małego serca i słabego ducha przerzucają swą agresję na tych, którzy mimo słabości przekraczają siebie? Słabość jest doświadczeniem każdego z nas. Pokonywana – umacnia, gdy się jej poddajemy – upokarza nas. Rodzi w ten sposób agresję, którą niekiedy kierujemy przeciwko mającym odwagę zmierzyć się ze słabością, mającym odwagę zaryzykować. Stają się oni dla nas lustrem odbijającym naszą małość. Wypowiadane z satysfakcją w obliczu cudzego niepowodzenia „a nie mówiłem” jest wyrazem takiej agresji.
 
               Bez ryzyka nie ma postępu. Podziwiam ludzi, którzy coś osiągnęli, ponieważ mieli odwagę ryzykować i znajdowali w sobie siłę do przezwyciężania porażek. Trudno wyobrazić sobie sukces bez porażek. Osoby z inicjatywą wiedzą, że zrealizowane z powodzeniem zamierzenia, są mniejszą częścią podejmowanych przez nich inicjatyw. Smak sukcesu nieodłącznie zabarwiony jest goryczą porażki.

 Gorycz porażki może prowadzić do zgorzknienia. Wypowiadane z satysfakcją „a nie mówiłem” zasiewa w sercu pokonanego nieufność, a nawet nienawiść. Czytam historię Tobiasza, słucham historii Hioba i zastanawiam się jak to jest, że nie zgorzknieli, że uchronili się od nienawiści. Podziwiam ich dobroć, odwagę, a przede wszystkim zdolność do podejmowania ryzyka. Chociaż może o to dobro przede wszystkim chodzi, może ryzyko pojawiało się w ich życiu tylko w tedy, gdy było konieczne. Ryzykujący Tobiasz, mimo porażek i niepowodzeń nie zraził się do ludzi. Ryzykant, który ciągle sobie coś udowadnia osiąga wprawdzie sukcesy, ale niestety napełnia się przy tym goryczą rozczarowania drugim człowiekiem.

 Ks. Wiesław Błaszczak SAC, Ośrodek Terapeutyczno - Szkoleniowy (OTS), Lublin

TOP