Trójca Święta - wspólnota Osób Bożych
Listek koniczyny, trzy częściowo zachodzące na siebie kręgi, trójkąt równoboczny, trzech ucztujących aniołów, znak krzyża itp. Oto w jak różny sposób teolodzy, kaznodzieje, katecheci próbują przedstawić sobie i innym tajemnicę Trójcy Świętej.
Wyrazić „ tajemnicę tajemnic” obrazowo, na zasadzie skrótu myślowego, metaforycznie, symbolicznie - czy to w ogóle możliwe?!
O wiele bliższe tego jest prawosławie ze swoimi ikonami. Kościół katolicki ma z tym niejaki problem. Zapełnił się obrazami na których posiwiały Starzec patrzy na Pierworodnego Syna a między nimi unosi się łagodna lecz płochliwa gołębica. Symbol miesza się z dosłownością, mistyka z kiczem. Można podarować brak sztuki, ale trudno godzić się na brak prawdy. Z tych obrazów wcale nie wynika ani jedność natur ani równość w majestacie. Widać być może niezamierzone stopniowanie. Czy mamy prawo do tak daleko idących interpretacji Objawienia? Czy nie zapominamy, że Bóg jest wspólnotą Osób i ta wspólnota jest wzorem każdej wspólnoty ludzkiej?
Kościół katolicki przyzwalając na pewien artystyczny kompromis powielany z niezliczonych reprodukcjach utrudnia sobie katechezę, czyli coś, co i tak z natury jest trudne. A przecież w Wyznaniu wiary zwanym Symbolem Nicejsko-konstantynopolitańskim mówimy o Chrystusie: „ Bóg z Boga, Światłość ze Światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego. Zrodzony a nie stworzony, współistotny Ojcu”... zaś o Duchu Świętym: „... od Ojca i Syna pochodzi...z Ojcem i Synem odbiera uwielbienie i chwałę, który mówił przez proroków”. Obrazy, a przez nie człowiek (artysta, biskup, wierny), w różny sposób próbują wypowiedzieć Niewypowiedzianego i w dobrej wierze „błądzą”! Jeden z największych teologów jak ognia bronił się ostatecznych definicji, które ułatwiłyby świat kleryckiej myśli. Gdy pytaliśmy dlaczego? - odpowiadał: „W końcu Bóg jest tajemnicą!” Coraz bardziej przekonuję się, że za dużo wymagamy od teologów, a oni najczęściej wymądrzając się, dzielą Objawienie jak mapę na południki i równoleżniki, długości i szerokości geograficzne. Ale czy z tego wynika, że Bóg jest i że jest On miłością? Jeśli Boga dałoby się zrozumieć, wyjaśnić przestałby być Bogiem, stałby się mniejszy od człowieka! Właśnie dlatego Kościół powinien grawitować w kierunku ikony, która nie zatrzymuje na sobie ani na żadnej dosłowności, na niczym co zewnętrzne, naturalne i ziemskie. Dzięki temu wprowadza człowieka w inny świat, w głąb Tajemnicy? Dzisiejsza Ewangelia jest rozesłaniem Apostołów w imię Boże, dokładnie w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Imiona Boże wpisane zostają gestem ludzkich rąk w znak krzyża. Bardzo pięknie o tym pisze Ks. J. Twardowski przypominając swoje dzieciństwo wiary, wiarę dzieciństwa i mądrą matkę: „Gimnastykowała moją rękę, którą teraz podnoszę Najświętszy Sakrament. Komenderowała: Na lewo, na prawo. Dotykaj czoła, a nie nosa. Serca, a nie blaszanego guzika. Ramion, a nie szelek ” - ( „Autobiografia” s. 57). Mały człowiek zostaje wprowadzony bardzo wcześnie w wielką misję Kościoła, do której będzie dorastał przez resztę życia.
Już samo to określa charakter i powagę tej misji. Tak jak posłany był Syn w tajemnicy Paschy, tak potem Duch Święty w tajemnicy Kościoła posłany zostaje z konkretnymi ludźmi, by uczestniczyć w przekazywaniu Objawienia następnym pokoleniom. Z misji Chrystusa i Ducha Świętego rodzi się misja Kościoła a jest nią: pierwsza ewangelizacja czyli ad gentes i nowa ewangelizacja ad intram. Kościół ma ewangelizować niezależnie od miejsca i czasu. Ewangelizować znaczy spotykać człowieka z Chrystusem Zmartwychwstałym. Kościół w ten sposób będzie sakramentem czyli znakiem świętym i znakiem widzialnym Jego obecności. Doświadczając obecności Chrystusa Zmartwychwstałego może podjąć każde wyzwanie, także to które wydaje się niemożliwe, które niesie ze sobą cierpienie a nawet śmierć! Obecność Chrystusa w tajemnicy Kościoła może i musi wystarczyć!
Ks. Ryszard K. Winiarski, Lublin
Kościół katolicki przyzwalając na pewien artystyczny kompromis powielany z niezliczonych reprodukcjach utrudnia sobie katechezę, czyli coś, co i tak z natury jest trudne. A przecież w Wyznaniu wiary zwanym Symbolem Nicejsko-konstantynopolitańskim mówimy o Chrystusie: „ Bóg z Boga, Światłość ze Światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego. Zrodzony a nie stworzony, współistotny Ojcu”... zaś o Duchu Świętym: „... od Ojca i Syna pochodzi...z Ojcem i Synem odbiera uwielbienie i chwałę, który mówił przez proroków”. Obrazy, a przez nie człowiek (artysta, biskup, wierny), w różny sposób próbują wypowiedzieć Niewypowiedzianego i w dobrej wierze „błądzą”! Jeden z największych teologów jak ognia bronił się ostatecznych definicji, które ułatwiłyby świat kleryckiej myśli. Gdy pytaliśmy dlaczego? - odpowiadał: „W końcu Bóg jest tajemnicą!” Coraz bardziej przekonuję się, że za dużo wymagamy od teologów, a oni najczęściej wymądrzając się, dzielą Objawienie jak mapę na południki i równoleżniki, długości i szerokości geograficzne. Ale czy z tego wynika, że Bóg jest i że jest On miłością? Jeśli Boga dałoby się zrozumieć, wyjaśnić przestałby być Bogiem, stałby się mniejszy od człowieka! Właśnie dlatego Kościół powinien grawitować w kierunku ikony, która nie zatrzymuje na sobie ani na żadnej dosłowności, na niczym co zewnętrzne, naturalne i ziemskie. Dzięki temu wprowadza człowieka w inny świat, w głąb Tajemnicy? Dzisiejsza Ewangelia jest rozesłaniem Apostołów w imię Boże, dokładnie w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Imiona Boże wpisane zostają gestem ludzkich rąk w znak krzyża. Bardzo pięknie o tym pisze Ks. J. Twardowski przypominając swoje dzieciństwo wiary, wiarę dzieciństwa i mądrą matkę: „Gimnastykowała moją rękę, którą teraz podnoszę Najświętszy Sakrament. Komenderowała: Na lewo, na prawo. Dotykaj czoła, a nie nosa. Serca, a nie blaszanego guzika. Ramion, a nie szelek ” - ( „Autobiografia” s. 57). Mały człowiek zostaje wprowadzony bardzo wcześnie w wielką misję Kościoła, do której będzie dorastał przez resztę życia.
Już samo to określa charakter i powagę tej misji. Tak jak posłany był Syn w tajemnicy Paschy, tak potem Duch Święty w tajemnicy Kościoła posłany zostaje z konkretnymi ludźmi, by uczestniczyć w przekazywaniu Objawienia następnym pokoleniom. Z misji Chrystusa i Ducha Świętego rodzi się misja Kościoła a jest nią: pierwsza ewangelizacja czyli ad gentes i nowa ewangelizacja ad intram. Kościół ma ewangelizować niezależnie od miejsca i czasu. Ewangelizować znaczy spotykać człowieka z Chrystusem Zmartwychwstałym. Kościół w ten sposób będzie sakramentem czyli znakiem świętym i znakiem widzialnym Jego obecności. Doświadczając obecności Chrystusa Zmartwychwstałego może podjąć każde wyzwanie, także to które wydaje się niemożliwe, które niesie ze sobą cierpienie a nawet śmierć! Obecność Chrystusa w tajemnicy Kościoła może i musi wystarczyć!
Ks. Ryszard K. Winiarski, Lublin