Maryja Nauczycielką pobożności - ks. J. Kudasiewicz (2)
Maryjna medytacja biblijna na miesiąc maj, którą Wam gorąco polecamy, to jeden z rozdziałów najnowszej książki ks. prof. Józefa Kudasiewicza "Oto Matka Twoja". Książkę można zamawiać pisząc na adres ambona@kielce.opoka.org.pl. Ojcze Profesorze - DZIĘKUJEMY!
Maryja Nauczycielką prawdziwej pobożności
Maryja Matka Jezusa Syna Bożego jest dla nas Nauczycielką autentycznej pobożności. Dziś również pierwszą nauczycielką pobożności dla dziecka jest matka. Św. Łukasz w pięknym tryptyku (1,26-56) pokazuje Maryję, która swym przykładem uczy pobożności.
1. Kontemplacja tryptyku Łukasza Św. Łukasz świadomie łączy ze sobą trzy obrazy: zwiastowanie Maryi, nawiedzenie Elżbiety, Magnificat Maryi. Można wyraźnie dostrzec klamry łączące ten tryptyk. Najpierw łączy zwiastowanie z nawiedzeniem: „Wtedy odszedł od Niej anioł (…) W tym czasie Maryja wybrała się” (Łk 1,38-39). Łukasz wyraźnie spina te dwie sceny. Klamra druga: „Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane ci od Pana (…) Wtedy Maryja rzekła…” (Łk 1,45-46). I te sceny trzeci ewangelista ze sobą łączy. Zanim zapytamy, dlaczego Łukasz przyjął taką metodę nauczania przyjrzyjmy się tym scenom dokładnie.
Lewe skrzydło tryptyku. Można by umieścić nad nim napis: Spotkanie Boga z człowiekiem. Spotkanie Boga wszechmocnego, który czyni wielkie rzeczy (Łk 1,49), z człowiekiem, z nieznaną dziewczyną z Nazaretu, miasta pogardzanego w Palestynie (J 1,47). Spotkanie Świętego (Łk 1,47) z „uniżoną służebnicą” (Łk 1,48); spotkanie miłosiernego Zbawiciela z kruchym człowiekiem. Nie jest to spotkanie neutralne; jest to spotkanie powołujące. Ta uniżona Służebnica zostaje powołana na Matkę Syna Najwyższego, Syna Bożego, Króla z domu Dawida. Na to pełne tajemnicy spotkanie i powołanie Maryja odpowiedziała: „tak…” Forma gramatyczna (genoito) wskazuje na odpowiedź pełną entuzjazmu i radości. Na Boży głos powołujący odpowiedziała wiarą.
Centralna część tryptyku. Można by jej dać następujący nagłówek: Spotkanie z człowiekiem. „Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę” (Łk 1,40). Ta, która dopiero co spotkała się z Trzykroć Świętym, idzie z pośpiechem, by spotkać się ze starymi ludźmi, z matką oczekującą dziecka. Starzy ludzie i nie narodzone dzieci – największy problem naszych czasów. Pierwsi skazywani na eutanazję, drugie zabijane w łonie matki. Matka Jezusa śpiesząca do tych ludzi jest znakiem i wezwaniem. Czy nie powinny powstawać u nas, jak grzyby po deszczu, bractwa pod wezwaniem Matki Nawiedzenia, by wspierać starych ludzi i ratować nienarodzonych? Jan Chrzciciel w łonie matki nazwany jest dzieciątkiem, podmiotem radości. Przepiękny, wzruszający przyczynek biblijny do teologii nienarodzonych. Poczęty człowiek to nie kawałek mięsa, które można zniszczyć, ale radujące się dzieciątko, napełnione Duchem Świętym już w łonie matki (Łk 1,15; 2,41.44). Po co Maryja poszła do starych ludzi? Poniosła im Jezusa, Ducha Świętego, a wraz z Nim radość i pomoc.
Prawe skrzydło tryptyku jest paralelne do lewego. Znowu przedstawia spotkanie z Bogiem. Pochwała Trzykroć Świętego i subtelne dziękczynienie za powołanie; za wielkie rzeczy, jakie potrafi Pan zdziałać w zwykłych, prostych ludziach. W pierwszym skrzydle wspomniał ewangelista o entuzjazmie odpowiedzi danej Bogu, tu mówi o entuzjazmie uwielbienia wielkiego Boga: „…i raduje się duch mój w Bogu” (w. 47). Jan Paweł II, komentując te słowa, słusznie mówi, że przebija z nich osobiste doświadczenie Maryi, ekstaza Jej serca (RM 36). Podobnie radował się Chrystus, wychwalając Ojca. W lewym skrzydle było spotkanie z Bogiem, w części środkowej – z człowiekiem, tutaj w modlitwie łączy Maryja te obydwa wątki. Wychwalając Boga i dziękując Mu, wspomina, kim On jest dla wielkich tego świata i dla ubogich. Ta «opcja na rzecz ubogich» ze strony Kościoła wpisana jest w Maryjne Magnificat w sposób zadziwiający (RM 37).
Zestawienie to nie jest przypadkowe. Łukasz był zbyt wielkim pisarzem, by tak dowolnie komponować sceny. Jakie więc treści objawia ten tryptyk? Dlaczego Maryja po zwiastowaniu nie poszła z pośpiechem do Jeruzalem, by w świątyni podziękować Panu za powołanie? Według naszej ludzkiej logiki, powinna najpierw podziękować Bogu. Ona jednak omija Jeruzalem i idzie w góry do domu Zachariasza. Dlaczego? 2. Maryja z miłości śpieszy służyć człowiekowi
Odpowiedź jest jasna. Spotkanie z Bogiem domaga się dopełnienia – spotkania z człowiekiem. Kto na Boże powołanie z entuzjazmem odpowiedział „tak” – ten zawsze będzie szedł z pośpiechem, by służyć człowiekowi. Można powiedzieć jeszcze więcej: w tym „pośpiechu” i w tym „tak” powiedzianym człowiekowi sprawdza się i weryfikuje autentyczność spotkania z Bogiem. Spotkanie z Bogiem staje się bardziej wiarygodne. Otwarcie się na Boga i nachylenie się nad człowiekiem. Interpretację tę wspiera kontekst całej Ewangelii Łukasza, która jest najbardziej Boża, teocentryczna, rozmodlona i rozśpiewana, a równocześnie jest najbardziej ludzka, społeczna; Ewangelia ubogich, grzeszników i celników, kobiet cudzołożnych. Nad wszystkimi nachyla się Chrystus. Łukasz pokazuje w tryptyku, że Maryja zrealizowała w sobie w pełni Ewangelię swego Syna: otwarcie się na Boga i zniżenie się nad człowiekiem. Ona pierwsza zrealizowała w pełni ideał ewangeliczny. Dzięki temu jest wzorem życia Ewangelią.Tak również scenę nawiedzenia interpretuje liturgia Kościoła. W nowym brewiarzu kapłańskim w okresie adwentowym (po dniu 16 grudnia) jest piękny hymn przed modlitwą południową. Dwie strofy tego hymnu wyjaśniają sens i kerygmat nawiedzenia: Kiedy słoneczne promienie
Paliły kraj Galilei,
Poszłaś z pośpiechem przez Wzgórza,
By służyć matce Proroka.
Pomóż nam serca otworzyć
Na bliźnich naszych potrzeby;
Uproś nam miłość uczynną,
Wytrwałość w pracy i pokój.
Służebnica Pana w scenie nawiedzenia objawia się jako Służebnica człowieka. Kościół, zapatrzony w Nią, prosi, by pomogła otworzyć wiernym serca na potrzeby braci i upraszała im uczynną miłość. Proste strofy brewiarzowej pieśni przebija soborowy imperatyw naśladowania Matki Jezusa.
Zwiastowanie było obdarowaniem Maryi; pełna łaski (Łk 1,28), napełniona Duchem Świętym (Łk 1,35), nosicielka Pana (Łk 1,43). Człowiek tak bardzo obdarowany przez Boga winien się tymi darami i charyzmatami dzielić z braćmi. Maryja poszła z pośpiechem, by dzielić się dobrym słowem, radością, Duchem Świętym. Gdy się człowiek zgadza na słowo Boże, dochodzi do zrozumienia, że ono jest nie tylko dla niego. Poszła z pośpiechem, by się podzielić radością, by się współradować. Dotykamy tu prawie doświadczalnie tzw. charyzmatu spotkania (Rz 1,11): „Gorąco bowiem pragnę was zobaczyć, aby wam użyczyć nieco daru duchowego dla waszego umocnienia, to jest, abyśmy się u was nawzajem pokrzepili wspólną wiarą – waszą i moją”. Paweł zapowiada swą podróż do Rzymu. Jedzie, żeby zobaczyć chrześcijan Rzymu i użyczyć im swego charyzmatu dla umocnienia ich; natychmiast jednak dodaje, że podróżuje do nich nie tylko, by ich obdarzać, ale żeby się wzajemnie pokrzepić wspólną wiarą. Tłumacząc dosłownie, trzeba by powiedzieć: „żeby się współradować”. Apostoł obiecuje obdarzyć Rzymian apostolskim słowem, mając nadzieję, że on również pokrzepi się ich wiarą. Spotkanie wierzących w Chrystusa nie jest spotkaniem towarzyskim czy klubowym, lecz charyzmatycznym; jest wzajemnym obdarzaniem się tym, co mają najcenniejszego – wspólną wiarą. Takie było nawiedzenie Maryi; wniosła Ona do domu Elżbiety Ducha Świętego, radość i pomoc; Elżbieta natomiast jako pierwsza z ludu oddała cześć Maryi, pozdrawiając Ją jako Matkę Pana (Łk 1,43) i dwa razy nazywając Ją błogosławioną (w. 42 i 45).
Scena nawiedzenia zawiera małą teologię nawiedzin. Różne mogą być nawiedziny: nocne z pałką i kajdankami, mogą być nawiedziny banalne – dla zabijania czasu, na kwadrans poświęcony bliźnim, na reformowanie świata i Kościoła (oczywiście językiem); mogą być nawiedziny z brzuchem i dla brzucha. Zlaicyzowały się nasze nawiedziny. Nie takie są nawiedziny Maryi naszej parafii; przychodzi, by przynieść nam Jezusa, by obdarzyć nas Duchem Świętym, wnieść prawdziwą radość. Przychodzi, by nas wspierać jak Elżbietę, jak Zachariasza, jak Jana Chrzciciela w łonie matki. Są to charyzmatyczne nawiedziny. Co my Jej damy?Jeszcze jeden szczegół godny jest uwagi. Dlaczego radosne Magnificat następuje dopiero po spotkaniu z Bogiem i człowiekiem? Tylko ten człowiek ma prawo do radosnego Magnificat Maryi, który spotyka się z Bogiem w wierze i z człowiekiem w miłości. Ludzie, którzy jeżdżą po świecie, opowiadają, że w krajach, gdzie zabrano ludziom Boga, są oni bardzo smutni, szukają radości w alkoholu. „Jaka jest wasza boleść sroga? Nie mamy Boga, brak nam Boga” (L. Staff). Kto się spotyka z Bogiem w wierze i z człowiekiem w miłości, temu na usta cisną się słowa Magnificat. 3. Maryja z entuzjazmem uwielbia Boga W tryptyku św. Łukasza Maryja nie tylko uczy nas służyć człowiekowi, ale również pokazuje jak oddawać prawdziwą cześć Bogu. Uwielbienie Maryi ma charakter teocentryczny: „wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy” (1,46). Katnyk ten nie tyle zwraca się do Boga, ile raczej mówi o Bogu, cały przeniknięty jest Bogiem. W w. 46 i następnym wyraża uwielbienie Pana i radość w Bogu-Zbawcy. Wskazuje w ten sposób przedmiot uwielbienia. Od w. 48 do końca pieśni przedmiotem jest Bóg (wyjątek 48b). Bóg Maryi jest Bogiem świętym (w. 49), miłosiernym (w. 50.54) i wszechmocnym (w. 49).
Miłosierdzie Boże objawia się w pomocy udzielonej słudze Bożemu – Izraelowi, i w szczególnym wybraniu służebnicy Pańskiej – Maryi. Miłosierdzie Boże objawia się w konkretnych czynach i gestach Boga. Najpierw wobec Maryi: „Wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej” (w. 48). Spojrzenie to było pełne delikatności i współczucia. Następnie wobec Izraela: „Ujął się za sługą swoim, Izraelem (w. 54), pomny na miłosierdzie swoje” (54b). Bóg pamięta o obietnicach i realizuje je w historii zbawienia (w. 55). Bóg, którego wychwala Maryja w Magnificat, jest Bogiem mocnym (w. 49a) – Zbawicielem. Atrybut ten tylko raz występuje w Biblii greckiej Starego Testamentu (So 3,17). Prorok używa go w kontekście zbawienia: „Mocny cię zbawi, sprowadzi na ciebie szczęście…” (So 3,17). Mocny Bóg uczynił Maryi „wielkie rzeczy” (w. 49). W w. 50–54 wylicza Łukasz dzieła mocnego Boga: rozprasza pysznych (w. 51), strąca z tronu władców, a wywyższa pokornych (w. 52), głodnych nasyca, bogatych z niczym odprawia (w. 53). Maryja jawi się w Magnificat jako entuzjastyczna wielbicielka Wielkiego Świętego i Miłosiernego Boga. Przykładem uczy nas prawdziwej pobożności.
4. Przychodzi uczyć nas miłości Boga i człowieka Przychodząc do nas w świętej Ikonie nie chce zastąpić Trzykroć Świętego Boga, ani nie chce Boga Ojca, Jezusa Chrystusa i Ducha Świętego usunąć do bocznej nawy lub kaplicy. Przychodzi, by wraz z nami uwielbiać Ojca nieskończenie dobrego. Przychodzi, by uczyć nas modlitwy uwielbienia. Benedykt XVI w czasie pielgrzymki do Polski powiedział, że „Ona uczy nas modlitwy”. W zakończeniu przemówienia dodał Papież, że w tej modlitwie „prawda o Bogu jest najważniejsza, najistotniejsza”. O Bogu, który jest miłością. Przychodzi w kopii Jasnogórskiej Ikony, by w wieczerniku parafii uczyć nas modlitwy na melodię i teologię Magnificat. Czy skorzystamy z tej nauki? Jeżeli skorzystamy z maryjnej szkoły modlitwy, to wtedy spełni się marzenie Katechizmu Kościoła Katolickiego, który wzywa lud Boży nie tylko do modlitwy do Maryi, ale również do modlitwy wraz z Nią i na Jej wzór. Ona jest nazwana przez Katechizm „doskonałą Orantką”, figurą Kościoła. Ona również, jak lud Boży, modli się do Boga, wysławia Go, dziękuje Mu. Ona jest dla Kościoła wzorem autentycznego kultu chrześcijańskiego „w Duchu i Prawdzie” (J 4,23). Nie zajmuje miejsca Boga, nie zasłania Go, lecz wskazuje na Niego i uczy Go w pokorze serca wysławiać (KKK 2679). Między pobożnością maryjną a kultem Boga Ojca w Duchu i prawdzie nie ma konkurencji, lecz jest harmonia. Paweł VI we wstępie do Marialis Cultus uczy, że wzrost czci do Maryi winien być włączony w „nurt jednego kultu, który słusznie nazywa się chrześcijańskim, ponieważ od Chrystusa bierze początek i skuteczność i w Chrystusie znajduje pełny i doskonały wyraz oraz przez Chrystusa w Duchu Świętym prowadzi do Ojca”. Włączenie w ten jedyny kult czci dla Maryi Dziewicy jest możliwy dzięki „związkowi Maryi Panny z Bogiem Ojcem, Synem, Duchem Świętym i Kościołem” (MC 29). Stąd cześć oddawana Maryi nie może się zatrzymać tylko na Jej Osobie, lecz w ostatecznym swym celu musi zdążać do oddawania chwały samemu Bogu. W ten sposób oddaje Kościół cześć Matce Bożej w liturgii. Wyrażają to niektóre prefacje maryjne: „Zaprawdę, godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne, abyśmy Tobie, Ojcze Święty, zawsze i wszędzie składali dziękczynienie i abyśmy Ciebie wielbili, oddając cześć Najświętszej Maryi Pannie, zawsze Dziewicy”. Chodzi właśnie o to, by cześć oddawana Maryi była dziękczynieniem i uwielbieniem Ojca. Kościół uwielbia Ojca za wielkie dzieła, jakie uczynił Jej, a przez Nią światu (Łk 1,49).
Wynika z tego w sposób oczywisty, że najlepszym wprowadzeniem do peregrynacji kopii Ikony Madonny są dobrze przygotowane liturgicznie Msze w święta maryjne; również w czasie obecności Ikony Maryi pierwszeństwo winny mieć liturgiczne sposoby oddawania czci Matce naszego Pana.
Zapatrzeni w Łukaszowy tryptyk postawmy sobie kilka pytań. Jakie jest moje otwarcie na Boga, wrażliwość na Jego słowo? Jaka jest moja wrażliwość na człowieka? Na przykładzie Łukaszowego tryptyku widać, jak zasadnicze znaczenie ma dla nas przykład Maryi. Ona jest jak gdyby żywym uosobieniem Ewangelii Jej Syna. Nic w Niej z taniej dewocji. Trzeba często kontemplować tryptyk Łukasza. Jest on bowiem obrazowym przedstawieniem i streszczeniem całej Ewangelii. Jest to prawdziwa Biblia pauperum, w którą wpatrują się „pokorni” (w. 52) naszych czasów, przesuwając paciorki różańca. Ta kontemplacja Łukaszowego tryptyku ich uświęca, napełnia radością i Duchem Bożym. Prośmy Maryję, by nas uczyła z entuzjazmem odpowiadać Bogu „tak” i z pośpiechem iść do człowieka. Prośmy, by nas uczyła autentycznej modlitwy. Wiara rodzi się ze słuchania słowa Chrystusa; wiara pogłębia się i interioryzuje przez kontemplację, tj. z miłością wpatrywanie się w oblicze Maryi obecnej w świętej Ikonie.
Szukamy gestów wielkich
a najmniejszych potrzeba.
Podanie szklanki wody,
otarcie spotniałego czoła,
tysiąc krokówdo bezradnej kobiety,
uśmiech…w tym jednostajnym
kolewieczność wraz z tobą kroczy…
(W. Gawlik)
Ks. J. Kudasiewicz, Oto Matka twoja, Kielce 2007