„ślepy czy niewidomy”? (Mt 9,27-31 ) 7.12.2012

slowonadzisbiblia       Przychodzi ma na myśl krótka bajeczka o królu, który poprosił swych poddanych o przybycie w określonym dniu do zamku wraz z jakimś naczyniem, czymś, co można napełnić. Jedni pomyśleli sobie: znów czegoś od nas chce, trzeba będzie coś dźwigać albo wynosić... A ponieważ król nie określił pojemności naczynia, więc wzięli ze sobą kubki, rondelki, jak najmniejsze garnki. Ale byli też tacy, którzy pomyśleli: król potrzebuje pomocy. Trzeba jakoś temu zaradzić. Ci przyjechali wozami, zabrali taczki, wielkie wiadra itp.

Na miejscu okazało się, że wskutek wieloletnich urodzajów, dobrych stosunków (handlu i braku wojen) z sąsiadami skarbiec się przebrał, więc każdy może zabrać tyle złota (dlatego jest z całą pewnością bajeczka, ale za to z morałem), ile zmieści się w przyniesione przez niego naczynie. Łatwo się domyślić, że małoduszni poczuli się oszukani, a wielkoduszni zostali uszczęśliwieni.

 

Dwaj niewidomi podążają za Jezusem i wołają o litość. Nie wiedzieć czemu, Jezus zwleka z reakcją. Wołają, bo mają pragnienie cudu, czy też prawdziwie wierzą w Jezusa? A On pozwala, żeby ich wołanie trwało. Wielu z nas mogłoby się zniechęcić, stwierdzając, że Bóg mnie nie wysłuchał. Tymczasem dopiero w domu (a więc niewidomi szli za Nim wytrwale do końca) pada pytanie: „Wierzycie, że mogę to uczynić"? Dla nich i dla nas to bardzo ważne pytanie. To, co się wydarzy, nie jest czymś automatycznym i magicznym. Dar Boga, cud uzdrowienia, podobnie jak i sakramenty święte to nie magiczne akty. Wymagają od nas odpowiedniego przygotowania na ich przyjęcie. Wymagają wiary. Oni odpowiedzieli Mu: „Tak, Panie". Ci dwaj dotknięci kalectwem są niewidomi. Tylko niewidomi. My natomiast często bywamy ślepi, kiedy nie dostrzegamy mocy bożego działania. A raczej kiedy nie wierzymy w moc Boga i Jego znaków (sakramentów). Można by postawić pytanie, co nami kieruje, że chcemy ochrzcić dziecko, że chcemy przyjąć bierzmowanie, wziąć ślub w kościele. Usłyszałem już kilka takich odpowiedzi, które rzutują na absolutny brak wiary. Po prostu magia. Zamiast kapłana mógłby wystąpić Harry Potter. Nie byłoby różnicy. I to jest ten najgorszy rodzaj ślepoty, który nie będzie wołał: „Ulituj się nad nami, Synu Dawida".

Modlić nam się trzeba nieustannie w Kościele o wzrost wiary. Wołać z Apostołami: Panie, przymnóż nam wiary! Dopiero serce przez wiarę otwarte na Boga i dla Boga będzie w stanie owocnie przyjąć Jego łaskę. Czy i ja chcę usłyszeć: „Według wiary waszej niech się wam stanie"? Tylko ile wtedy dostanę? Patrząc na bajeczkę powyżej: garść zaledwie, czy ponad miarę? Bo łaska Boża dla św. Pawła, który całe swe serce, siły i życie oddał Jezusowi po tym, jak się nawrócił była właśnie ponad miarę: „A nad miarę obfitą okazała się łaska naszego Pana wraz z wiarą i miłością, która jest w Chrystusie Jezusie".

Ks. Robert Śliż, Lublin

TOP