Zaległe podatki (Łk 21,12-19) - 23.11.2011

slowonadzis_celnik

Czyżby zbliżał się czas prześladowań? „Palikociarnia” i wszelkiej maści lewactwo na rodzimej scenie przestrzeni publicznej usiłuje realizować zapowiadany przez siebie program rugowania z tej sceny wszelkich znaków wiary chrześcijańskiej.

Począwszy od krzyża w sali sejmowej, a skończywszy – sami zdają się jeszcze nie wiedzieć gdzie. Miejmy nadzieję, że krzyże na grobach naszych bliskich się ostoją (taka smutna refleksja po niedawnym czasie nawiedzania cmentarzy). Bo w klasach polskiej szkoły zdają się być również solą w ich oku. Sytuacja, która się wytwarza na naszych oczach wpisuje się w ogólny obraz „europejskiej nowoczesności”. Najbardziej bolą kłamstwa gładko płynące z politycznych ambon. Ostatnie expose premiera zapowiada, że duchowni będą płacić składki ZUS–owi. Dlaczego zatem od czasu do czasu dostaję pocztą informację od rzeczonej instytucji, że jeśli dziś miałbym otrzymywać świadczenia, to nawet nie zatankuję za to ropy do połowy baku, a za kilkadziesiąt lat za moje składki będę żyć chyba… z przyzwyczajenia! Również przechowuję od kilkunastu lat moje zeznania podatkowe. Bynajmniej nie wysyłałem „skarbówce” życzeń świątecznych (może to zaniedbanie? Tam przecież też są ludzie), ale raczej dowód „oddania cezarowi tego, co należy cezarowi”.

Jezus dziś mówi: z powodu mojego imienia będziecie w nienawiści u wszystkich. Te słowa z całą pewnością nie odnoszą się wyłącznie do kapłanów, ale do wszystkich szczerze i konsekwentnie wyznających wiarę w Jezusa – Syna Bożego. Czas prześladowania – może nie krwawego, jak za czasów Dioklecjana, lecz raczej skazywania wyznawców wiary na bycie na uboczu życia społecznego – to jednak przede wszystkim sposobność do składania świadectwa. Jeśli nawet – zgodnie ze słowami Jezusa – będziemy w nienawiści u wszystkich, to dlatego, że u wszystkich odrzucających Ewangelię, wierzący budzą głos sumienia. A to boli. Dla uśmierzenia tego bólu chcą usunąć jego źródło. Jednak nie chodzi tu o nawrócenie (co byłoby równoznaczne z wewnętrznym uzdrowieniem), lecz o pozbycie się znaków sprzeciwu (czyli jedynie pozbycie się objawów). A powołaniem chrześcijanina jest być znakiem sprzeciwu wobec zła i grzechu.

W czasach prześladowań niektórzy się załamali z ciężkiego lęku przed męczarnią i śmiercią. Ci, którzy wytrwali do końca stali się świadectwem wiary w życie wieczne dla innych i mocą do wyznania tej wiary. Dziś u siebie mamy lęk przed kpiną, szyderstwem i wytykaniem palcem. To jednak niewielka cena za dar, który obiecuje nam Jezus: przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie. I nie chodzi tu o spokojne życie emeryta w wolnej (oby nie od wszelkich zasad moralnych) Polsce, ale o życie wieczne.

Ks. Robert Śliż, Lublin

TOP