XVII niedziela zwykła "C" - Jeden sprawiedliwy (Rdz 18,20-32)

echoslowa st«Krzyk Sodomy i Gomory jest wielki, a ich grzechy ‑ bardzo ciężkie» (Rdz 18,20; 19,13). Ów krzyk, który przebija niebo, może oznaczać bluźnierstwa ludzi zbuntowanych przeciwko Bogu, albo też skargę wznoszoną przez krzywdzonych i błagających o wyzwolenie.

Grzech Sodomitów kojarzy się zazwyczaj z wynaturzeniami seksualnymi i tekst biblijny potwierdza to, opisując tumult przed domem Lota wywołany przez tłum mężczyzn, którzy chcieli się dopuścić zbiorowego, homoseksualnego gwałtu na gościach dopiero co przybyłych do miasta (19,4-9). Raczej nie był to odosobniony incydent, ale stały rytuał praktykowany wobec przybyszów.

Biblia ukazuje jednak głębsze podłoże tego grzechu. Po pierwsze: odrzucenie Boga i Jego prawa. Mieszkańcy Sodomy żyli bezbożnie, nie licząc się z Bożymi przykazaniami (por. 2 2,6-7) i popełniając stale czyny przeciwne Prawu. Po drugie: podeptanie świętego prawa gościnności i brudna przemoc wobec tych, którzy w obcym kraju byli pozbawieni naturalnej ochrony własnego szczepu, i zdani na łaskę i niełaskę miejscowych. Ten grzech pogardy wobec Boga i bliźniego, skutkujący przemocą i zachowaniami przeciwnymi naturze, stoi w ostrym kontraście z gościnnością Abrahama (18,1-5). Jego bratanek, Lot jest do niego bardzo podobny: nalega, aby posłańcy Boga przyjęli u niego gościnę, a świeżo upieczony przaśny chleb, taki jak na Paschę, jest symbolem jego życia miłego Bogu, w czystości i prawdzie (1 Kor 5,8). Jego dom jest małą wyspą w bezmiarze przemocy i perwersji. Chociaż porzucił styl życia nomady, zależnego we wszystkim od Boga, i wybrał wygodniejsze życie w mieście, z jego zabezpieczeniami ale też i ryzykiem, jakie niesie bezbożna, hedonistyczna cywilizacja, to jednak usłuchał Boga i bez większych wahań porzucił wszystko, by ratować swoją rodzinę. Jednak jego zięciowie, gdy ich namawiał do ewakuacji, potraktowali go jak wariata: «W mieście gra muzyka i wszyscy świetnie się bawią, a ty mówisz o zagładzie?» (midrasz do Rdz 19,14).

Powszechnie akceptowane zło, narastające w gwałtownym tempie, osiąga w końcu jakby „masę krytyczną” i prowadzi do nieuchronnej katastrofy. Sodomski kataklizm – prawdopodobnie trzęsienie ziemi połączone z erupcją podziemnych gazów – to nie mit lecz raczej fakt historyczny.

Bóg jednak ma do końca nadzieję, że ludzie pogrążeni w grzechu okażą skruchę, i że uda się ich ocalić (18,21). W Abrahamie szuka sobie powiernika, który by dostrzegł dziejące się zło i rozumiał ból Bożego serca, a także orędownika, który modliłby się nie o zgubę grzeszników, lecz by się nawrócili i żyli (por. Ez 33,11). „Negocjując” z Bogiem liczbę sprawiedliwych, których uczynki wystarczyłyby do zrównoważenia w oczach Boga ogromu zła popełnionego przez ludzi, zatrzymuje się przy liczbie dziesięciu. Tyle liczy najmniejsza wspólnota liturgiczna (hebr. „minian”), zdolna złożyć Bogu ofiarę przebłagania i chwały w imieniu całego ludu. Ale w Sodomie nie znalazło się nawet dziesięciu. «Wszyscy zgrzeszyli, nie ma sprawiedliwego ani jednego» (Rz 3,10.23). Jedynym sprawiedliwym, który podobał się Bogu, i którego wstawiennictwo usprawiedliwia wszystkich, jest Jezus Chrystus. W Jego Duchu my także jesteśmy wezwani, by z czystym sercem walczyć na modlitwie o ocalenie tych, którzy budzą w nas naturalny gniew i chęć potępienia: «Nie policz im tego grzechu» (Dz 7,60).

ks. Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”

TOP