Tyś sługą Moim (Iz 49,3.5-6)

Jest rzeczą interesującą, że liturgia Kościoła stosuje „drugą pieśń Sługi Pańskiego” (Iz 49,1-6) do Jana Chrzciciela (zob. także I czytanie na uroczystość Narodzenia św. Jana Chrzc.),

chociaż to Izajaszowe proroctwo odnosi się przede wszystkim do Mesjasza. Rzeczywiście, prorok znad Jordanu jest niezwykle podobny do Zbawiciela, którego był prekursorem – posłańcem mającym przygotować Mu drogę: w niezwykłych narodzinach, w wyjątkowej relacji z Bogiem, w pełnym mocy przepowiadaniu, które jak miecz raniło stwardniałe sumienia, by je otworzyć na Miłosierdzie, w jego wierności i męstwie wśród niepowodzeń i prześladowań, wreszcie w samej śmierci, w oczach ludzi hańbiącej i bezsensownej. W całym swoim życiu sługa stał się jak Jego Pan (por. Mt 10,25) i Pan sam jest jego wieczną nagrodą.

Jakie są cechy charakterystyczne sługi Boga według tego proroctwa? Jest to pytanie ważne również dla nas, ponieważ każdy chrześcijanin jest, przez chrzest i bierzmowanie, sługą Pańskim, cząstką ludu kapłańskiego, posłanego, by nieść zbawienie aż po krańce ziemi.

Na pierwszym miejscu stoi osobista, intymna relacja z Bogiem, która zaczyna się jeszcze przed urodzeniem: „Wezwał mnie Pan już z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię” (Iz 49,1). Imię jest zewnętrznym znakiem niepowtarzalnej tożsamości człowieka i jego powołania, a te są darem Boga. Można powiedzieć, że gdy jeszcze nie istnieliśmy, Bóg nosił już w sercu imię dla każdego z nas, już wtedy byliśmy obecni w Jego planie miłości. Już w łonie matki woła każdego po imieniu, zapraszając do relacji z sobą, a nienarodzony człowiek, w jakiś niepojęty sposób, odpowiada swemu Bogu

Werset 2. ukazuje dwa aspekty powołania sługi Pańskiego: z jednej strony pozostawanie w pewnym ukryciu, „w cieniu Jego ręki” – to czas pustyni, potrzebny, by wewnętrznie dojrzewać, uczyć się słuchania Boga i przygotowywać się do misji; z drugiej zaś – bycie ową strzałą wypuszczoną z ręki Boga, wyjście ku ludziom, po to, by nawrócić zabłąkanych, zgromadzić rozproszonych, podźwignąć upadłych.

Powodzenia tej misji nie mierzy się jednak zewnętrznym sukcesem i popularnością wśród tłumów, ale wiernością Bogu. Jest w niej miejsce na porażkę, na gorycz frustracji i osamotnienia: „Próżno się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły.” (w. 4). Cierpienie dla sprawiedliwości, przyjęte w imię Boga, ma w Jego oczach nieocenioną wartość, choć ludzie mogą je uznać za coś godnego wzgardy (w. 7). Świadectwo o Bogu składane wobec ludzi napotyka niekiedy na opór a nawet agresję, i nie należy się temu dziwić. Wartość posłannictwa proroka polega bardziej na tym, by być w komunii z Bogiem i dzięki temu „być światłością”, aniżeli na budzących ludzki podziw działaniach.

Pan powołuje nas, swoich uczniów, abyśmy „z nim byli i aby mógł nas posyłać na głoszenie kerygmatu” (por. Mk 3,14 – tł. dosł.); abyśmy stali przed Nim i Jemu służyli.

ks.Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”

 

TOP