Słońce sprawiedliwości (Ml 3,19-20a) I czytanie

Odwieczny problem ludzi religijnych: dlaczego ci, co lekceważą Boga i są aroganccy, zdają się mieć w życiu więcej powodzenia niż pobożni i przestrzegający przykazań

? Czy warto się wysilać, skoro jest to tak mało opłacalne? Gdyby ktoś chciał polegać na takim, czysto naturalnym rozumowaniu, mógłby się łatwo zachwiać w wierze, zwłaszcza, że wielu innych ludzi myśli i mówi w podobny sposób: «Daremny to trud służyć Bogu!» (Ml 3,14-15).

Aby oprzeć się tej pokusie, potrzebny jest mocniejszy punkt oparcia: «księga pamięci» (hebr. „sefer zikkaròn” – w. 16) napisana ręką przyjaciół Boga po to, by ludzie wierzący nie zapomnieli o tym, czego Bóg dla nich już dokonał, i co obiecał uczynić w przyszłości. «Mamy mocniejszą, prorocką mowę, a dobrze zrobicie, jeżeli będziecie przy niej trwali jak przy lampie, która świeci w ciemnym miejscu, aż dzień zaświta, a gwiazda poranna wzejdzie w waszych sercach» (2 P 1,19). Trzymanie się słów Pisma Świętego i codzienne karmienie się nimi pozwoli zachować pamięć o Bogu i bojaźń wobec Jego imienia.

Czym jest owa bojaźń, wspomniana kilkakrotnie w proroctwie Malachiasza? Nie ma ona nic wspólnego z zabobonnym lękiem ani też ze strachem w obliczu jakiegoś zagrożenia. Bojaźń Boża jest darem Ducha Świętego (por. Iz 11,2) a zarazem cnotą, której trzeba się nauczyć i w niej wyćwiczyć (Ps 34,12; ). Jest związana z poznaniem Boga (Prz 2,5) i oznacza pełen miłości szacunek, który nie pozwala w czymkolwiek wykroczyć przeciwko Jego świętemu Prawu. Dzięki bojaźni Bożej człowiek ma osobistą relację z Bogiem i widzi w swoim życiu Jego działanie, konkretne znaki łaski i miłosierdzia (w. 17). Ma też jasne rozeznanie, co jest dobre, a co złe. Ktoś taki nie da się łatwo oszukać przez miraż sukcesu za cenę odrzucenia przykazań i kompromisu ze złem.

            Przyjdzie dzień sądu czyli oddzielenia pysznych złoczyńców od tych, którzy służą Bogu z bojaźnią. Kryterium tego podziału – jak pisze Malachiasz ‑ będzie „Słońce sprawiedliwości”, które ukaże się nad ziemią, aby czyny jednych i drugich mogły się ukazać we właściwym świetle i spotkać się z odpowiednią odpłatą. Kapłan Zachariasz, któremu w późnym wieku urodził się syn, przewidziany przez Boga jako prekursor Mesjasza, ogłasza z wielką radością, że owo Słońce już wschodzi, «by zajaśnieć wszystkim siedzącym w mroku i cieniu śmierci, aby nasze kroki zwrócić na drogę pokoju» (Łk 1,78-79).

Życie Jezusa i Jego nauka, Jego męka, śmierć i zmartwychwstanie są światłem, które pozwala nam widzieć naszą życiową drogę i jej ostateczny sens, a także dokonywać oceny moralnej poszczególnych naszych intencji i czynów. Jego słowo jest naszym sędzią (por. J 12,48). Codzienne przebywanie z Jezusem, słuchanie Jego słowa i poddawanie się pod osąd Jego miłosierdzia, jest najlepszym przygotowaniem do spotkania z Nim na Sądzie ostatecznym. Pewien smutek i trud związany z nawróceniem przemieni się ostatecznie w niepowstrzymaną radość (por. Ml 3,20). W promieniach Jego obecności znaleźć możemy uzdrowienie i uwolnienie od zła. To nie przypadek, że Miłosierdzie Boże wyraża się w symbolu dwóch promieni z serca Jezusa, i że monstrancja używana w czasie adoracji eucharystycznej ma najczęściej kształt promienistego słońca.

ks.Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”

TOP