Poznajmy Jego łagodność (Mdr 2, 12.17-20) - I czytanie (XXV Niedziela zwykła "B")

«Żaden dobry czyn nie pozostaje bezkarny. Jeśli czynisz coś dobrego, płacisz ty sam, jeśli coś złego – płacą inni» (Silvano Fausti SJ). Księga Mądrości – powstała w I wieku przed Chrystusem wśród Żydów z diaspory egipskiej – pozwala nam przejrzeć się jak w lustrze w wizerunkach bezbożnego i sprawiedliwego (Mdr 1,16 ‑ 2,20).

           Bezbożny utracił wiarę, zachowując być może niektóre zwyczaje religijne. Jest za to bardzo otwarty na modne prądy filozoficzne, całkowicie pozbawione nadprzyrodzonej nadziei. Skoro ludzkie życie jest krótkie i smutne, to jedynym, co ma sens, jest używanie życia, póki jest się młodym i zdrowym. Maksimum przyjemności – oto najważniejsza zasada: wyborne wino, perfumy i świeże kwiaty, ucztowanie i swawola (gr. słowo „agerochía” oznacza „wystawność” ale niektóre współczesne przekłady tłumaczą je jako: „orgia” – w. 9). W życiowym „credo” człowieka preferującego taki wyzwolony styl życia nie pojawia się nigdy słowo „Bóg” (2,1-9). Bezbożny lubi podkreślać, że żyjąc w ten sposób nie czyni nic złego, jednak pogoń za luksusem i hedonizm nie są tak niewinne, jak mogłoby się wydawać. «Wykorzystajmy uczciwego biedaka, nie oszczędzajmy wdowy, nie szanujmy siwizny starca. Nasza siła niech będzie naszym prawem» (w. 10-11). Koszty tak rozumianego „szczęścia” nielicznych ponoszą cisi i bezbronni.

           Człowiek sprawiedliwy to ten, kto żyje w bojaźni Bożej – ma miłość do Boga i stawia Go na pierwszym miejscu w swoim życiu. Choć nie urządza hałaśliwych protestów ulicznych przeciw dziejącej się niesprawiedliwości, jest dla bezbożnych kimś wręcz nieznośnym. Jego odważne przyznawanie się do Boga jest denuncjacją ich ateizmu, i jest w najwyższym stopniu irytujące; jego odmienny sposób życia jest milczącym potępieniem ich grzechów; ma czelność nazywać po imieniu dobro i zło, i jest dla nich po prostu chodzącym wyrzutem sumienia. «Uznał nas za coś fałszywego i stroni od dróg naszych jak od nieczystości» (w. 16). Aby uchronić swój dobrostan muszą koniecznie rozwiązać ten problem.

           Jak to zrobić? Trzeba spróbować złamać go moralnie, nakłonić go do udziału w tych samych profitach i przyjemnościach, i wykazać, że wcale nie jest on taki święty. Wtedy zamilknie i przestanie być «potępieniem naszych zamysłów» (w. 14). A jeżeli to się nie powiedzie, trzeba go zniszczyć: moralnie – przez kalumnie i ośmieszenie – i, ewentualnie, fizycznie. Umiejętnie zadana tortura szybko ukaże granicę, za którą kończy się jego łagodność i cierpliwość, a wiara w Boga niewiele mu pomoże (w. 13-16). Jego śmierć nie będzie, rzecz jasna, prymitywnym zabójstwem – nastąpi w wyniku wyroku sądowego, z zachowaniem pozorów legalności i przy aplauzie „opinii publicznej” (w. 20).

           Jedynym Sprawiedliwym, który wypełnił do końca to proroctwo, okazał się Syn Człowieczy, narodzony zaledwie kilka dziesięcioleci po jego napisaniu. Niewyobrażalne udręki duchowe i fizyczne, jakie nań spadły, rzeczywiście wypróbowały Jego łagodność i cierpliwość, a przy Jego zgonie okazało się, że miłość, którą On wniósł w nasz ludzki świat, jest mocniejsza niż śmierć. Odnosi ona zwycięstwo w sercach grzeszników i czyni ich ludźmi nowymi, stworzonymi na nowo w sprawiedliwości i świętości (por. Ef 4,24).

Ks. Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”