Modlitwa, diakonia słowa, diakonia stołu (Dz 6, 1-7) - V Niedziela Wielkanocna "A"

W historii ustanowienia siedmiu „diakonów” w Kościele jerozolimskim” (Dz 6,1-7) zwraca uwagę znamienna inkluzja, otwierająca i zamykająca ten krótki fragment: „liczba uczniów wzrastała” – „wzrastała bardzo liczba uczniów” (w. 1.7).

Pan Jezus chce, by Jego rodzina rozwijała się, przygarniając coraz to nowych uczniów.

Źródłem dynamizmu Kościoła jest słowo Boże głoszone przez Apostołów, o czym nasz tekst wspomina aż trzykrotnie (w. 2.4.7), a światło Ducha pozwala stawić czoła trudnościom związanym z nieuniknionym i przewidzianym przez Boga „kryzysem wzrostu”. Między hellenistami a Hebrajczykami wystąpiły poważne napięcia. Ci pierwsi byli Żydami z diaspory, którzy osiedlali się w Jerozolimie, ponieważ pragnęli być pochowani w Świętej Ziemi; w ich synagogach modlono się wyłącznie po grecku. Drudzy byli autochtonami, mówiącymi po aramejsku, którzy w liturgii synagogalnej posługiwali się hebrajskim. We wspólnocie pojawił się grzech dyskryminacji i związane z nim „szemranie” pokrzywdzonych przybyszów.

Kryzys ten stał się paradoksalnie impulsem do odkrycia nowych charyzmatów, jakie Duch Święty wzbudzał w łonie Kościoła. Aby wykorzystać w sposób twórczy pojawiające się nieporozumienia, wspólnota musiała przejść przez trzy etapy: uznać i nazwać zaistniały problem, nie próbując schować go „pod dywan”; rozeznać jego źródło; znaleźć rozwiązanie, nie bojąc się śmiałych, nowatorskich decyzji. Idąc tą ścieżką Apostołowie uwolnili posługę Siedmiu.

            Łukasz podkreśla mocno prymat modlitwy i „diakonii Słowa” w życiu Kościoła: te dwa elementy rodzą komunię z Bogiem i miłość bratnią, bez której Kościół traci swoją tożsamość i łatwo może się zredukować do poziomu organizacji filantropijnej. Wydaje się, że słabością wielu współczesnych kościołów lokalnych jest brak zrozumienia owego „mistycznego” czynnika w ich funkcjonowaniu: pierwszą rzeczą, z której rezygnują zapracowani ludzie Kościoła, jest modlitwa – słuchanie Pana, niezbędne do tego, by pokonać lęk przed trudnościami, i by wiedzieć, z której strony łodzi zarzucić sieci (por. J 21,6). „Diakonia stołu” (por. Dz 6,2) ma wynikać właśnie z miłości Boga przeżywanej we wspólnocie. Apostołowie wiedzą dobrze, że ich pierwszym zadaniem jest usilne trwanie (gr. „proskartereo”) w modlitwie i posłudze słowa (w. 4; por. Dz 1,14;2,42), to zaś, czego nie mogą robić osobiście, będzie zadaniem innych, pełnych, jak oni, wiary i Ducha Świętego.

Pierwsi „diakoni” nie ograniczali się bynajmniej do wąsko pojętej pracy charytatywnej. Oni właśnie stali się mocnym zaczynem ewangelizacji: Szczepan jako pierwszy dostąpił chwały męczeństwa i przyczynił się do powołania Szawła na apostoła narodów, Filip zaś przed Apostołami zaniósł Ewangelię Samarytanom i ochrzcił pierwszego poganina (8,5-8.26-40).

            Nas również przynagla Duch Święty, byśmy zrezygnowali z muzealnego, „świętego” spokoju w naszych wyludniających się parafiach, i dali się poprowadzić, jak Filip, na drogi nowej ewangelizacji, na których Pan z pewnością nie poskąpi nam łask ani owoców.

ks. Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”

TOP