Ja jestem światłością świata (J 9,1-41)

Jezus z Nazaretu rzeczywiście uzdrawiał niewidomych, co poświadczają wszyscy Ewangeliści (Mk 10,51-52; Mt 9,27-30; Łk 7,21-22). Św. Jan opisując cudowne uzdrowienie ślepego od urodzenia (J 9,1-41)

mówi o konkretnym, historycznym fakcie, ale równocześnie zaprasza do odczytania jego głębszego, duchowego sensu. Chodzi o objawienie Jezusa, który przyszedł uleczyć każdego człowieka z ciemności grzechu i oświecić darem Ducha Świętego.

Nasza choroba, czy inne cierpienie, wcale nie musi być „karą za grzechy”. Dzięki Jezusowi może stać się miejscem szczególnego spotkania z Bogiem i doświadczenia Jego miłosierdzia (w. 2-3).

„Przechodząc ujrzał…” (w. 1). Jezus wkracza w naszą rzeczywistość, w której na co dzień żyjemy, pracujemy i cierpimy. On pierwszy pochyla się nad nami, gdy my Go jeszcze nie znamy i nie zdajemy sobie sprawy, że jesteśmy duchowo ślepi.

Ślepiec uwięziony w całkowitej, wrodzonej ciemności, nie widzi Go i o nic nie prosi. Z tego stanu wyrywa go gest Jezusa, który łącząc ziemię ze śliną, powtarza stwórcze działanie Boga: ulepił z prochu ziemi i tchnął weń życie (por. Rdz 2,7). Jezus pomazał błotem oczy ślepca, sprawiając mu pewien ból i zmuszając do tego, by ruszył się z miejsca, a równocześnie wypowiada słowo, które nadaje mu konkretny kierunek: „Idź, obmyj się w sadzawce «Siloam» - «Posłany»” (w. 7). To nieprzyjemne doświadczenie inicjuje w jego życiu dzieło nowego stworzenia.

Idąc „na ślepo” za słowem Jezusa i wypełniając je, doznaje zdumiewającego, fizycznego uzdrowienia, i natychmiast daje świadectwo, że dokonał tego „człowiek zwany Jezusem”, ale nie zna go jeszcze osobiście, ani nie wie, „gdzie On jest” (w. 9; por. J 1,38). Widzi w sensie fizycznym, ale brak mu jeszcze tego nadprzyrodzonego światła, o którym mówi Jezus (J 8,12; 9,5).

Doprowadzony na przesłuchanie do faryzeuszów uzdrowiony człowiek oświadcza: „On jest prorokiem” – Sługą Pańskim, który otwiera oczy ślepych (por Iz 42,6-7). W konfrontacji z narastającą duchową ślepotą faryzeuszów, aroganckich strażników religii, którzy wbrew oczywistym faktom chcą go zmusić do potępienia i wyparcia się Jezusa („On nie jest od Boga”; „wiemy, że jest grzesznikiem”), zaczyna coraz lepiej pojmować i coraz odważniej wyznawać: „jedno wiem: byłem niewidomy, a teraz widzę” (J 9,25); „gdyby ten człowiek nie był od Boga, nie mógłby nic czynić” (w. 33). Za swoje świadectwo musi zapłacić ekskomuniką – wykluczeniem ze społeczności.

Jezus wychodzi mu naprzeciw po raz drugi, by obdarzyć go pełnią wiary. Pozwala się rozpoznać jak „Syn Człowieczy”, w którym objawia się Bóg potężny i zarazem nieskończenie miłosierny (por. Dn 7,13-14). Na pytanie: „czy wierzysz?” człowiek odpowiada: „wierzę, Panie!” (gr. „Kyrie”) i pada na twarz oddając Mu cześć jako Bogu (por. J 4,20-24; 12,20). Stał się nowym stworzeniem i w Jezusie otrzymał swój nowy dom, przestrzeń życia i wolności.

W środku Wielkiego Postu Kościół czyta tę Ewangelię wszystkim katechumenom i ochrzczonym, aby w jej świetle rozpoznali swoją własną, chrzcielną drogę oświecenia i mocniej przylgnęli osobistą wiarą do Jezusa – światłości świata.

 

ks.Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”

TOP