Daj mi pić.. (J 4,1-42)

Gdy Jezus wędrował z Judei do Galilei, „trzeba Mu było przejść przez Samarię” (J 4,1-42).

Konieczność ta wynikała nie tyle z realiów geograficznych, co z woli Ojca, który przewidział godzinę zbawienia także dla Samarytan. Byli oni potomkami Izraelitów, którzy po upadku królestwa Samarii wymieszali się z pięcioma plemionami osadników ze Wschodu i „zarazili się” od nich bałwochwalstwem (2 Krl 17,23-41). Żydzi pogardzali nimi i sami byli traktowani przez nich wrogo (por. Łk 9,52).

Miejsce i czas spotkania Jezusa z Samarytanką są bardzo wymowne. Studnia Jakuba dająca „żywą”, źródlaną wodę to przed wszystkim symbol pierwszej miłości i zaślubin. Patriarcha Jakub spotkał swoją przyszłą żonę Rachel właśnie przy studni (Rdz 29,9-18), podobnie jak jego ojciec Izaak (Rdz 24,62-67), czy Mojżesz (Wj 2,25-21). Studnia symbolizuje także „dar Boży” ‑ Torę czyli Prawo, z którego czerpie się mądrość konieczną do życia. „Szósta godzina dnia” ‑ samo południe ‑ to godzina objawienia Jezusa jako Zbawiciela świata. Objawienie to osiągnie pełnię, gdy Jezus „o szóstej godzinie” weźmie na ramiona krzyż (J 19,14).

Bezimienna kobieta reprezentuje całą Samarię, która dawno temu zdradziła Boga, zaś pięciu mężów kobiety (hebr. „baal” – mąż, pan) to pięć idoli samarytańskich, u których na próżno szuka ona szczęścia i miłości.

Kobiety chodziły po wodę zazwyczaj wieczorem, jeżeli więc Samarytanka przychodzi do studni w porze największego upału, to prawdopodobnie dlatego, że nie życzy sobie żadnych spotkań. A jednak czeka tam na nią nieznajomy, który wbrew panującym obyczajom wdaje się z nią w rozmowę. Jezus delikatnie otwiera sobie drogę do jej serca, pokonując jej niechęć i ironię. Jego prośba: „daj mi pić!” (por. J 19,28!) wyraża w istocie pragnienie otwarcia serca i komunii. Samarytanka odkrywa stopniowo tajemnicę Jego osoby: na początku rozmowy jest On dla niej jedynie „Żydem” (w. 9), po chwili zwraca się do Niego pełnym szacunku „Panie” (w. 11), następnie pyta, czy nie jest On „Większy od Jakuba” – ojca Samarytan (w. 12), zwraca się do Niego jako do „Proroka” (w. 19), by w końcu odkryć w Nim oczekiwanego od wieków „Mesjasza” (w. 29). Równocześnie w dialogu z Jezusem dokonuje się proces „prześwietlenia” jej sumienia, kobieta nie próbuje ukrywać swojej sytuacji, uznaje swój grzech i cierpienie z nim związane.

Jezus objawia się jej jako Bóg wierny przymierzu, Oblubieniec, który pomimo trwającego wiele wieków odstępstwa przychodzi przygarnąć swój lud i odnowić z nim przymierze miłości (por. Oz 2,16-22). „Darem Bożym” obiecanym Samarytance jest najpierw On sam, a następnie ‑ Duch Święty, który sprawi, że Ewangelia zamieszka w jej sercu i stanie się dla niej źródłem życia, zaspokojeniem najgłębszych pragnień (por. J 7,37-39; 19,30; 20,22).

Niewiasta zostawia u studni swój dzban. Odkryła w Jezusie źródło wody żywej, która jej wystarcza. Jej świadectwo wiary porusza serca Samarytan i skłania ich do wyruszenia w drogę ku Jezusowi. Zaproszą Go do pozostania u nich i wyznają, że prawdziwie jest On Zbawicielem świata (w. 42).

Odnajdując w Samarytance coś z własnej historii, możemy ‑ jak ona ‑ przyjąć Boże miłosierdzie i być jego świadkami.

ks.Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”

TOP