Bali się Go pytać (Mk 9, 30-37)

Druga zapowiedź męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa (Mk 9,30-32) następuje bezpośrednio po opowiadaniu o chłopcu opętanym przez ducha niemego i głuchego (9,25), którego bezskutecznie usiłowali egzorcyzmować uczniowie Jezusa.

Okazuje się, że sami pozostają pod wpływem demona, który nie pozwala człowiekowi przyjmować słowa Bożego ani na nie odpowiedzieć.

Jezus poświęca teraz czas wyłącznie swoim uczniom, ponieważ chce im powiedzieć coś bardzo ważnego: że celem misji, jaką otrzymał od Ojca, jest Jerozolima, gdzie nastąpi ostateczna konfrontacja między Bożą miłością a królestwem zła obecnym w świecie. „Zostanie wydany w ręce ludzi i zabity, a po trzech dniach zmartwychwstanie”. Jednak demon zatyka im uszy, żeby nie mogli pojąć słów Jezusa, i lękiem knebluje im usta, żeby nie mogli zapytać o ich znaczenie. A przecież być uczniem znaczy właśnie słuchać i starać się zrozumieć słowa Nauczyciela, by móc Go naśladować. Jeżeli zaś coś jest trudnie i niezrozumiałe, mogą zapytać Go na osobności: „Wyjaśnij nam, co to znaczy…” (por. 4,10; 7,17; 9,11.28; 10,10; 13,3). Tu jednak uczniowie Jezusa wolą nie wiedzieć, co ma na myśli. Wobec słowa o krzyżu popadają w kryzys.

            Dom Piotra w Kafarnaum, do którego Jezus wchodzi z uczniami (8,33-37), jest obrazem i symbolem Kościoła – wspólnoty wiary skupionej wokół Jezusa, pozostającej z Nim w nieustannym dialogu. Jezus inicjuje ten dialog, stawiając im pytanie: „O czym dyskutowaliście w drodze?”. Oni jednak milczą, ponieważ kłócili się ze sobą o to, kto z nich jest ważniejszy, i kto kogo ma słuchać. Nie chcą pokazać Jezusowi „słowa”, które noszą w sobie – w sensie motywacji, dążeń i pragnień – bo czują, że Jezus ich za to nie pochwali. Nie chcą też zrobić w sobie miejsca dla słowa Jezusa, ponieważ ono dosłownie krzyżuje ich oczekiwania i plany, jakie wiążą z Jego osobą. Po prostu nie chcą słyszeć o krzyżu i ofiarowaniu samego siebie.

Duch niemy i głuchy działa w nich w sposób bardzo podstępny: nie w krzykach i konwulsjach, jak w opętanym chłopcu, ale w biernym oporze wobec słów Jezusa. Chcą być Jego uczniami, ale myśleć po swojemu i realizować własne pomysły na życie – przy Jego pomocy, rzecz jasna. Jakie mogą być konsekwencje takiej postawy, pokazuje historia Judasza, który nigdy nie rozmawia w sposób osobisty z Jezusem ani ze współbraćmi, choć Jezus próbuje nawiązać z nim dialog (por. J 12,7; 13,27; Łk 12,48). Ponieważ zamknął się na słowo Jezusa, zagnieździło się w nim słowo szatana i Judasz sprzedał drogocenną perłę za nędzną cenę niewolnika, a sam wybiegł z Wieczernika i został pochłonięty przez ciemność (J 13,2.30).

            Jezus egzorcyzmuje nas przez słowo i serdeczny gest. Pokazuje, że wielkość nie polega na popadaniu w delirium rywalizacji i dominacji nad innymi, ale na gościnności serca, które umie pochylić się nad tym, co słabe i bezbronne. W taki właśnie sposób sam Bóg objawia swoją wielkość i chwałę wobec nas.

Ks. Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”

TOP