Chleb, który daje Jezus (J 6,41-51)

W krótkim fragmencie Ewangelii o Jezusie ‑ Dawcy życia wiecznego (J 6,41-51)

Ewangelista dwukrotnie zaznacza, że Żydzi „szemrali” między sobą (w. 41.43), nie mogąc zaakceptować słów Jezusa: „Ja jestem chlebem z nieba…” (w. 41.48.51). W kolejnym zdaniu czytamy, że sprzeczali się między sobą (dosł. „walczyli ze sobą”), mówiąc: Jak ten może nam dać swoje ciało do spożycia?” (w. 52).

W sposób charakterystyczny dla czwartej Ewangelii Jan podkreśla narastające niezrozumienie między Jezusem a Jego rozmówcami, którzy z trudem przyjmują objawienie zawarte w Jego słowach, a właściwie je odrzucają. Żydzi rozumują w sposób bardzo naturalny i nie chcą dać się wprowadzić w zrozumienie „mysterium” – Bożej tajemnicy, którą odsłania przed nimi Jezus. Dlatego wpadają w skandal i odchodzą. Nieco wcześniej rozmawiają z Jezusem bezpośrednio, stawiają pytania adresowane wprost do Niego (w. 25.28.30.34); teraz zamykają się na Jego słowo i dyskutują o Nim między sobą (w. 41.43.52.60.66). Ustaje w nich gotowość słuchania, a rośnie bunt i chęć polemiki. Ponieważ nie są skłonni uwierzyć w Niego, to znaczy przylgnąć do Jego słów z zaufaniem – jak Nikodem czy Samarytanka ‑ rozumieją coraz mniej i oddalają się od Niego. Jezus stara się podtrzymać dialog – cały czas zwraca się do nich, wprost – ale oni nie chcą tego dialogu podjąć i mówią o Nim lekceważąco: „ten” (gr. „houtos” – w. 42.52).

Ludzie, którzy utracili osobistą więź z Jezusem, przestali się modlić i z Nim rozmawiać, są zazwyczaj najbardziej skorzy do dyskutowania „o Nim”, do reformowania Kościoła, i do „nowatorskiego” interpretowania zasad wiary i moralności. W ich negowaniu posuwają się coraz dalej ‑ przy ochoczym wsparciu mediów ‑ aż w końcu na dobre odchodzą od Jezusa i Kościoła.

Dla rozmówców Jezusa chleb oznacza dobro zapewniające dostatnie życie. By dobrze żyć, trzeba gromadzić dobra i mieć ich jak najwięcej. W cudzie rozmnożenia widzieli po prostu „łatwy chleb” i nawet nie przeszło im przez myśl, że Jezus chce w nich obudzić pragnienie innego, „prawdziwego” chleba, i życia, które polega na czymś innym niż zaspokajanie do syta swoich potrzeb. Objawiając siebie jako Boży Chleb, Jezus chce się dzielić z nami tym, co stanowi rdzeń Jego życia: relacją miłości z Bogiem jako Ojcem i ludźmi jako braćmi. Chleb ‑ dar Ojca i owoc ludzkiego trudu ‑ różni się zasadniczo od paszy dla zwierząt, choć przecież krowy i osły żywią się tym samym zbożem, ponieważ chleb jest znakiem braterstwa, dzielenia się sobą, bycia jedną rodziną, zjednoczoną w miłości.

Miłość jest życiem samego Boga, życiem wiecznym. Jezus mówi, że chlebem życia jest Jego ciało, to znaczy Jego ludzki sposób istnienia, przepełniony ofiarną miłością do Ojca i braci. Spożywać Go znaczy przyswajać sobie Jego życie, by stopniowo zostać „przyswojonym” przez Syna Bożego, przemienionym i upodobnionym do Niego, zdolnym kochać jak On. „Bóg dał nam życie wieczne, a życie to jest w Jego Synu” (1 J 5,11). „My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci” (1 J 3,14).

ks.Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”

TOP