On przyszedł przez wodę i krew, i Ducha (Mk 1,6b-11)

Niedziela Chrztu Pańskiego, wieńcząca okres Bożego Narodzenia, ukazuje Jezusa, który przed rozpoczęciem publicznej działalności stanął w tłumie ludzi otaczających Jana Chrzciciela nad Jordanem. Mieszkańcy „całej krainy judzkiej”, poruszeni wezwaniem do nawrócenia, wyznawali grzechy i w symboliczny sposób zostawiali je w wodach rzeki (Mk 1,4-5).

Chrzest Janowy był rytem pokutnym, który miał uświadomić wszystkim bez wyjątku – zarówno żołdakom Heroda, jak i przedstawicielom jerozolimskich elit religijnych ‑ że są grzesznikami, i przygotować ich na spotkanie z Mesjaszem, który będzie chrzcił Duchem Świętym.

W te wody, pełne grzechów, zstąpił również Człowiek z Galilei – sam wolny od jakiejkolwiek winy – i zanurzył się w nich jako Baranek paschalny, który przyszedł dźwignąć grzech świata i usunąć go z naszego życia (por. J 1,29). Jego chrzest zapowiadał to, co miało się dokonać się w sposób wstrząsająco realny, w krwawej ofierze na krzyżu: Jezus został zanurzony w męce (Łk 12,50) i wziął na siebie cierpienie i śmierć wszystkich grzeszników świata, aby ich od śmierci uwolnić. Umierający obok Niego przestępca był tą zagubioną, zatraconą owcą, którą Jezus odnalazł i ocalił od bezsensu i rozpaczy. Aby być z grzesznikiem i aby go zbawić, Jezus posunął się aż do wejścia w śmierć na krzyżu! (por. Łk 23,42-43; Flp 2,8).

Wychodząc z wody Jezus zapowiedział w symboliczny sposób to, co się dokonało w Jego zmartwychwstaniu: On otworzył dla nas niebo i przywrócił nas Bogu Ojcu jako Jego dzieci, wyzwolił nas z niewoli grzechu i udzielił Ducha adopcji synowskiej, byśmy w całej prawdzie naszego bytu mogli wołać do Boga: „Abba! Ojcze!” (Rz 8,14-15). Duch Stworzyciel, który unosił się nad wodami pierwotnego chaosu i przemienił go w Boży ład (Rdz 1,2), odnawia całe stworzenie i przywraca harmonię w każdym człowieku, otwierającym się na Boży Dar.

Duch Święty zstąpił na Jezusa i pozostał w Nim trwale obecny. Zbliżając się do Jezusa i przyjmując Go z wiarą i miłością, jako Pana i Zbawiciela, możemy otrzymać Ducha Bożego oraz doświadczyć upragnionej przemiany. Z dzieci buntu, niezdolnych do zaufania i posłuszeństwa względem Boga, stajemy się dziećmi światłości, które są stopniowo uzdrawiane z grzechu pierworodnego ‑ tej strasznej „choroby sierocej” – i które uczą się odczytywać i przyjmować wolę Bożą jako wyraz Jego ojcowskiej i zarazem macierzyńskiej miłości.

Jezus chrzci nas w Duchu Świętym, gdy słuchamy z wiarą Jego słowa i przyjmujemy je jako „wodę żywą” (J 4,10). Duch Święty jest wylewany obficie na każdego, kto przychodzi z wiarą i miłością pod stopy Jego krzyża i kto spożywa Jego Ciało i Krew (J 20,30.34). Jest to możliwe w Eucharystii, podczas której znika dystans czasu i przestrzeni, a Ofiara ekspiacyjna Jezusa staje się dla nas realnie obecna, z całą swoją przemieniającą mocą. Duch Święty jest też udzielany wszystkim, którzy na modlitwie proszą Ojca z wiarą w imię Jezusa (Łk 11,13).

Bez Ducha Świętego życie chrześcijańskiej byłoby tylko martwą religijnością, dlatego św. Paweł wzywa: „Napełniajcie się Duchem” (Ef 5,18-19). Nie jeden raz, ale stale, codziennie, bo jesteśmy naczyniami glinianymi, popękanymi, które gubią łaskę, a Boża hojność jest niewyczerpana

ks.Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”