Gdzie jest skarb twój? (Mt 13,44-52)

Jedna z najkrótszych przypowieści Jezusa, zawarta w jednym zaledwie wersecie Ewangelii Mateusza (13,44), mówi, że królowanie Boga w życiu człowieka i w jego relacjach – do innych ludzi, do siebie samego i do świata – podobne jest do drogocennego skarbu.

O tym skarbie pisali już mędrcy dawnego Izraela: „Szczęśliwy, kto mądrość osiągnął, (…) bo lepiej ją posiąść niż srebro, ją raczej nabyć niż złoto, zdobycie jej lepsze od pereł, nie równe jej żadne klejnoty” (Prz 3,13-15; por. 2,4-5; Hi 28,15-18).

Boża Mądrość i królestwo Boże przyszły do nas w osobie Jezusa. On jest Darem z nieba, najdroższym i najpiękniejszym, zaspokojeniem najgłębszych pragnień i celem poszukiwań ludzkiego serca. „Jezus mówi dzisiaj, tu i teraz, do każdego z nas: «jestem twój, daję ci siebie», aby człowiek mógł Go przyjąć i odpowiedzieć: «jestem Twój»” (Benedykt XVI).

Znalezienie tego skarbu rodzi radość tak wielką, że dla niej warto sprzedać wszystko, co ma wartość względną i częściową. O tej radości mówi Mateusz od pierwszego do ostatniego rozdziału swojej Ewangelii. Zaznali jej mędrcy ze Wschodu, którzy po bardzo długiej wędrówce doszli do domu w Betlejem i znaleźli Dziecię i Jego Matkę (Mt 1,10). Ta radość kazała kobietom biec do uczniów, by zanieść im wiadomość o Jezusie Żyjącym, którego widziały przy pustym grobie (Mt 28,8; por. J 20,20). Znali ją uczniowie Jezusa, którzy dla Niego opuścili ojca, łódź i sieci, dom i pole (por. Mt 4,20.22; 19,27nn).

Radość królestwa Bożego stała się dynamizmem, który nadał ich życiu zupełnie nowy sens! Smutek natomiast pozostał piętnem człowieka, który też był zafascynowany Jezusem i został przez Niego powołany, ale bał się stracić to, co posiadał, by zyskać prawdziwy skarb (Mt 19,21-22). 

Ciekawe, że dla wielu innych ludzi ów skarb królestwa Bożego pozostał ukryty i nieznany. Nikt nie poszedł w ślad za mędrcami z Jerozolimy do Betlejem, na spotkanie narodzonego Króla; nikt też, oprócz niewiast, nie śpieszył w niedzielny poranek do grobu Jezusa.

Pole, w którym jest ukryty nasz skarb, może być różne, zależnie od charyzmatu i powierzonej nam misji. Może nim być nasze własne małżeństwo i rodzina, życie zakonne albo służebne kapłaństwo. Trzeba sobie zadać pytanie: jak uprawiam to moje pole? Co robię, by stale na nowo wydobywać skarb w nim ukryty? A może zaniedbuję je i wystawiam na sprzedaż pod wpływem pokusy, za cenę jakichś doraźnych korzyści czy przyjemności.

            Największym głupcem w Biblii jest człowiek, o którym ta przypowieść nawet nie wspomina, choć jest w niej obecny: ten, co sprzedał pośpiesznie swoje pole, sądząc, że robi świetny interes, a nie miał pojęcia, jak drogocenny skarb był w nim ukryty. Nazajutrz zapewne gorzko żałował, że, jak Ezaw, tak lekkomyślnie i głupio wyrzekł się bezpowrotnie bezcennego daru za cenę chwilowej gratyfikacji, za „miskę soczewicy”? (por. Hbr 12,15-17).

Póki mamy czas, postanówmy mocno: „moje pole nie jest na sprzedaż” i prośmy, by Duch Pański rozpalił w nas na nowo charyzmat Boży (2 Tm 1,6), byśmy z Jego pomocą umieli stale odkrywać i wyzyskiwać bogactwo ukryte w naszym powołaniu

  1. Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”

TOP