„Chcesz, żebyśmy poszli i zebrali chwast?” (Mt 13, 24-30)

W przypowieści o dwóch zasiewach (Mt 13, 24-30.36-43) Jezus mówi o ludzkim świecie jako o roli, którą On obsiewa ziarnem Ewangelii. Złowrogą parodią pracy boskiego Gospodarza jest działanie nieprzyjaciela, który nasiał trującego chwastu na nieswoim polu „gdy ludzie spali”.

Ów niedobry sen (Mk 13,36; 1Tes 5,6) oznacza nasz brak duchowej czujności, co wykorzystuje diabeł, by zasiać w sercach niewiarę, egoizm i rozpacz (por. Rdz 3,1nn). Polem jednego i drugiego zasiewu jest ten sam człowiek (hebr.: „adama” ‑ ziemia; „adam” ‑ człowiek).

Pytanie: „Skąd chwast?” (w. 27) nurtuje ludzi od początku świata: Wielu uwierzyło kłamstwu demona, że winę za zło w świecie ponosi Bóg, który jest albo obojętny, albo bezsilny, albo… nie istnieje. Jezus odpowiada, że zło jest dziełem diabła, a nie Boga (por. Mdr 2,24) i że będzie ono współistnieć z dobrem aż do końca świata. Kiełkujące źdźbła pszenicy i kąkolu trudno rozróżnić, dlatego trzeba je pozostawić razem aż do żniwa.

Drugie pytanie sług: „Chcesz, żebyśmy poszli i zebrali chwast?” wyraża odwieczną pokusę usunięcia zła natychmiast i na własną rękę, najczęściej poprzez eliminację człowieka z owym złem utożsamianego. Ci, którzy ulegali tej pokusie, doprowadzali nieraz do wielkich nieszczęść. W ostatnim tylko stuleciu widzieliśmy np. masową i niezwykle okrutną eksterminację Ormian i Żydów, wołyńskich Polaków i rwandyjskich Tutsi, ukraińskich chłopów i „wrogów rewolucji” w Chinach czy Kambodży, a wszystko to dlatego, że jeden człowiek uznał drugiego za chwast, który należy wyplenić. Także w Kościele niektórzy próbowali wykorzenić zło i stworzyć wspólnotę idealną, popełniając przy tym wiele krzywd „w imię dobra”. Kościół jednak nie jest sektą „czystych”! Jest w nim miejsce dla grzeszników i błądzących.

Jezus wskazuje swoim sługom inną, trudniejszą drogę – naśladowanie Boga w Jego cierpliwości (Rz 2,3-4; 3,25-26; 2Tes 3,5): „Nie, byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa.” To zdanie jest dla wielu powodem skandalu: jak Bóg może tolerować zło w świecie?! Otóż zło zostało przez Boga wprzęgnięte w służbę ostatecznemu zwycięstwu dobra. Tam, gdzie ono się wzmaga, tym bardziej objawia się zdumiewająca natura Boga, którą jest miłosierdzie i przebaczenie, bezwarunkowe i bezgraniczne (Rz 5,20). Bóg pozostawił zło, czyniąc je dla nas miejscem doświadczenia tej niesłychanej łaski.

Dopiero na końcu czasów Bóg zwiąże i zniszczy w sposób ostateczny zło panoszące się w świecie. Będzie to jednak dzieło Jego sądu, a nie naszej sprawiedliwości! „Żeńcami” będą aniołowie, nie ludzie! (Mt 13,39) Człowiek natomiast będzie sądzony według okazanego innym miłosierdzia (por. Mt 18,32-35; 25,34-43).

Światło Ewangelii pozwala nam zobaczyć i ze skruchą wyznać przed Bogiem te wszystkie sytuacje, w których byliśmy kuszeni, by popełniać zło w tzw. „słusznej sprawie” i gdy, chcąc bronić dobra, w rzeczywistości krzywdziliśmy bliźniego. Wspomnijmy także tych wszystkich, którzy kiedykolwiek zasiali w nas ziarno dobra, i podziękujmy za nich boskiemu Siewcy.

 ks.Józef Maciąg

Źródło: Niedziela Lubelska

TOP