Jeszcze Mnie nie poznałeś? (J 14, 1-12)

Człowiek jest istotą, która zadaje pytania (J. Ratzinger). Chrześcijanin zaś ‑ uczeń Chrystusa ‑ to ktoś, kto stale z Nim przebywa i właśnie Jemu stawia pytania najważniejsze, dotyczące samego sensu ludzkiego życia.

Co więcej, Chrystus stawia z kolei wiele pytań swoim uczniom i bywa tak, że w tym dialogu wychodzi na jaw ich chwiejna wiara i brak zrozumienia słowa Bożego, jakaś małoduszność, banalność i fałszywe intencje.

Ewangelia Janowa opowiada o wielu sytuacjach, w których dochodziło do „nieporozumień” między Jezusem a Jego słuchaczami. Na przykład w dyskusji o zburzeniu świątyni i wzniesieniu jej na nowo w ciągu trzech dni (2,20-21) Żydzi nie rozumieli, że Jezus mówił o nowej świątyni, którą będzie Jego ukrzyżowane i uwielbione Ciało. Nikodem, nocny rozmówca Jezusa, choć na początku sądził, że coś wie („wiemy, że od Boga przyszedłeś…”), szybko odkrył, że nie pojmuje Jego nauki o nowych narodzinach, nie z ciała, ale z wody i Ducha, będących darem z góry, koniecznym, by ujrzeć królestwo Boże (3,3-4). Kobieta z Samarii nie ma pojęcia, jaką to wodę żywą chce jej dać Nieznajomy przy studni Jakubowej, który nie ma nawet wiadra do jej czerpania (4,10-11). Dopiero wejście w głębszy dialog z Jezusem i wsłuchanie się w Jego słowa pozwalały rozmówcom przyjąć zawarte w nich objawienie i zbliżyć się do tajemnicy Jego Osoby. Nie wszyscy jednak byli na to gotowi. Żydzi w Świątyni odrzucili Jego naukę, uznając ją za szaloną, później zaś stwierdzili, że jest opętany przez demona (7,20).

Również ci, którzy formalnie należeli już do grona uczniów Jezusa, niejednokrotnie mieli trudności z przyjęciem Jego nauki. Na przykład we wspomnianej perykopie o Samarytance uczniowie nie zrozumieli w pierwszej chwili, jaki „inny pokarm” ma Jezus do spożycia, poza tym, który oni mu właśnie przynieśli. Dopiero po chwili usłyszą, że Jego pokarmem jest wypełnianie woli Ojca (4,34). Wielu takich, których zaczęli być Jego uczniami, opuściło Go, ponieważ nauka o chlebie zstępującym z nieba, którym jest Jego ciało, była dla nich niemożliwa do zaakceptowania. Zabrakło im wiary, cierpliwości i pokory. Nie rozumiejąc Go, po prostu odeszli (6,60; 7,40-43).

Podczas mowy pożegnalnej do uczniów przy Ostatniej Wieczerzy (14,4-9) pojawia się podobny motyw, jednak zarówno Tomasz jak i Filip, pozostający w bliskiej relacji z Panem, nie boją się postawić Mu pytań, poprzez które ujawnił się ich brak zrozumienia dla Jego słów. Dzięki temu słyszą obaj wspaniałe objawienie tajemnicy Jezusa (trzykrotne „Ja jestem…”) jako Tego, który jest obrazem Ojca i drogą do Niego wiodącą.

My także, podobnie jak Tomasz i Filip, możemy być zafascynowani osobą Jezusa, a w gruncie rzeczy niewiele rozumieć z Jego słów. Czytanie i słuchanie w liturgii powtarzających się cyklicznie fragmentów Ewangelii może dawać złudzenie, że słowa Jezusa są nam dobrze znane, zrozumiałe i oczywiste. Dopiero w żywym dialogu z Nim zdajemy sobie sprawę, jak bardzo nasz sposób myślenia odległy jest od tego, co myśli i czego pragnie Jezus, a Jego słowo zaczyna na nowo zdumiewać i pociągać, stając się żywym ogniem Ducha w naszych umysłach i sercach. Oby nasze wielkanocne słuchanie Ewangelii umiłowanego Ucznia nam w tym dopomogło.

ks. Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”

TOP