Błogosławieni (Mt 5,1-12a)

            Osiem błogosławieństw to Jezusowa recepta na życie prawdziwie szczęśliwe, radykalnie różna od oferty „tego świata”. Każde z tych ośmiu słynnych zdań składa się z trzech elementów:

1.         słowo „błogosławieni” (gr. „makárioi”) czyli szczęśliwi, które wyraża pragnienie Boga, aby każdy z nas był szczęśliwy;

2.         konieczny warunek owego szczęścia – nasze zaangażowanie, współpraca z łaską, np. „miłosierni”, „pragnący sprawiedliwości”;

3.         przyczyna sprawcza naszego szczęścia, – działanie Boga, Jego zaangażowanie na naszą rzecz: „zostaną obdarzeni miłosierdziem”, „zostaną nasyceni”; Tym, który daje miłosierdzie i zaspokaja nasze dobre pragnienia jest więc sam Bóg, ale nie bez naszego czynnego udziału.

W każdym z błogosławieństw tkwi paradoks, który uświadamia nam, jak bardzo dzieci królestwa Bożego różnią się w sposobie myślenia i postępowania od dzieci tego świata, pozbawionych nadprzyrodzonego zrozumienia sensu ludzkiego życia.

            Świat mówi nam, że będziemy szczęśliwi, gdy sami zapewnimy sobie wszystko i nie będziemy zależni od niczyjej łaski. Jezus natomiast proponuje, abyśmy źródło szczęścia odnaleźli w ubóstwie, tzn. całkowitej zależności od ojcowskiej miłości Boga.

            Według świata szczęśliwi to ci, którzy bez skrupułów korzystają z wszelkich możliwych „uroków życia”, a Jezus mówi, że źródłem szczęścia jest zdolność płakania nad własnymi i cudzymi grzechami, które ranią Boże serce i niszczą w nas zaufanie i miłość.

            Dla świata szczęśliwy jest ten, który głośniej krzyczy i zawsze ma rację, a dla Jezusa błogosławiony to ten, kto potrafi słuchać i umie zrezygnować z pokusy dominowania nad innymi.

            Świat uczy nas, że szczęśliwi będziemy, gdy nie ulegając bezsensowym sentymentom będziemy zawsze twardo egzekwowali nasze „święte prawa”, a Jezus mówi, że drogą do szczęścia jest miłosierdzie – otrzymane i udzielone drugim.

            Dla świata szczęśliwi to ci, którzy za wszelką cenę dążą w życiu do realizacji swoich planów, a Jezus wskazuje, że błogosławieni są raczej ci, co pragną sprawiedliwości, to znaczy chcą tego, czego chce Bóg.

            Szczęśliwi według tego świata są również ci, którzy wychodząc z założenia, że im „też się coś od życia należy”, nie przejmują się zbytnio moralnymi skrupułami w dążeniu do szczęścia, Jezus zaś mówi, że prawdziwym źródłem szczęścia jest czyste serce – zwierciadło, w którym widzimy Boga.

            Świat proponuje jako przepis na szczęście zasadę: „dziel i rządź”, a dla Jezusa błogosławieni to ci, którzy budują wokół siebie pojednanie i pokój.

            Świat wreszcie zmusza współczesnych „uczniów czarnoksiężnika”, pragnących zostać ludźmi sukcesu, by uciekali od cierpienia nawet za cenę przysparzania cierpień innym, a Jezus mówi, że prawdziwą radość pozna ten, kto dozna cierpienia „za niewinność”, ze względu na wierność Bogu i Jego świętej woli.

            Dla współczesnych pogan ta Ewangelia krzyża jest głupstwem i skandalem, dla tych zaś, którzy są powołani, czyli wezwani po imieniu, jest ona mocą i mądrością Bożą (por. 1 Kor 1,24; Rz 1,16). Ci, co decydują się pójść za słowem Jezusa, już teraz odczuwają przedsmak tej niezmiernej szczęśliwości, jaką Bóg obiecał miłującym Go.

ks. Józef Maciąg

Źródło: „Niedziela Lubelska”

TOP