Wszyscy jej pożądali, On ją kochał (J 8, 1-11) - V niedziela Wielkiego Postu "C"

echoewangelii

Ewangelista zaprasza do kontemplacji sceny sądu nad cudzołożną kobietą (J 8,1-11). Nieprzypadkowo ukazuje szczegółowo, jak w zatrzymanym kadrze, zmieniające się gesty Jezusa: „usiadłszy nauczał”; „pochylił się i pisał”; „wyprostował się i rzekł im”; „znów pochyliwszy się pisał na ziemi” „wyprostowawszy się rzekł jej”. Mają one symboliczny sens.

Oto Jezus zasiada w Świątyni jako prawdziwy Nauczyciel, który z mocą, w autorytecie Ojca interpretuje Boże Prawo (Mt 5,21-48). O Nim Bóg powiedział: „Jego słuchajcie!” (Łk 9,35). On jeden ma słowa życia wiecznego (J 6,68), a Jego nauka przyciąga tłumy: „Cały lud schodził się do Niego” (J 8,1).

Gdy faryzeusze przyprowadzają do Niego nieszczęsną kobietę i żądają, by wydał wyrok, On pochyla się i pisze palcem po ziemi. Tajemniczy, prorocki gest nawiązywał być może do słów Jeremiasza: „Ci, którzy oddalają się od Ciebie, będą zapisani na ziemi, bo opuścili źródło żywej wody, Pana” (17,13). Jego milczenie dotyka sumień, wytrąca argumenty, ciężkie i ostre jak kamienie, z rąk oskarżycieli, zbyt pewnych swoich racji, i zmusza ich do wejścia w siebie. Jezus zgięty ku ziemi zapowiada niejako godzinę swojej męki, gdy dźwignie grzechy wszystkich ludzi: publicznych grzeszników i tych, którzy są sprawiedliwi we własnych oczach.

Postać Jezusa wyprostowanego nasuwa z kolei na myśl Jego paschalne zwycięstwo, gdy stanie On wśród swoich uczniów, w mocy i majestacie, jako Pan i Sędzia żywych i umarłych, który tchnie Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów (J 20,19-23)

Jezus sprawuje sąd miłosierdzia najpierw nad oskarżycielami, ponieważ oni bardziej go potrzebują. „Bezgrzeszny wśród was niech pierwszy rzuci w nią kamieniem”. Słowa te i długa chwila ciszy po nich są wyrazem Jego delikatności wobec faryzeuszów. Nie nazywa po imieniu ich grzechu, ale daje im czas, by sami zobaczyli, że z imieniem Boga na ustach, posługując się Jego świętym Prawem, chcieli uczynić coś najbardziej sprzecznego z wolą Boga: potępić i zabić zarówno grzeszną kobietę jak i niewinnego Jezusa. W milczeniu opuszczają dziedziniec. Być może to wychodzenie (gr. „éxodos”) stanie się początkiem ich nawrócenia ‑ wyjścia z religijnego legalizmu ku Bożej sprawiedliwości, która nie potępia, ale daje przebaczenie i nadzieję.

Następnie Jezus dokonuje sądu nad kobietą. „Relicti sunt duo: misera et Misericordia” – „Pozostali tylko dwoje: nędzna i Miłosierdzie” (św. Augustyn). Do tej chwili kobieta była jak skamieniała, bez prawa głosu, w śmiertelnej matni. Jezus rozrywa krąg śmierci zaciskający się wokół niej i nawiązuje z nią rozmowę, aby jej ogłosić, że może odejść, uwolniona od grzechu i od śmierci, która jest jego konsekwencją (Rz 6,23). Miłość da jej siłę, by zmienić swoje życie: „Idź, a od tej chwili już nie grzesz”.

Zakończenie opowiadania pozostaje otwarte. Nie wiemy, jakie były dalsze losy kobiety i jej oskarżycieli. Każdy z nas pisze epilog swoim własnym życiem. Jak owocuje we mnie usprawiedliwienie ofiarowane mi przez Chrystusa?

ks. Józef Maciąg

źródło: „Niedziela Lubelska”

TOP