Wolisz służyć czy dominować? (Mk 10, 35-45)

echoewangelii

Jakub i Jan wyobrażają sobie chwałę Królestwa Jezusa w czysto ludzki sposób. Zaszczyty, niektóre miejsca bardziej prestiżowe niż inne, uznanie, wyróżnienia, etc. Obraz świata, w którym żyjemy i który znamy, każdego dnia przenosimy na wieczną chwałę. Ale Królestwo Boże nie jest budowane poprzez zdobywanie kolejnych stopni jakiejkolwiek hierarchii, ani boskiej, ani kościelnej, ani żadnej innej, którą możemy znać z naszego doświadczenia. Jezus ukazuje nowy model zbudowany na służbie, na czynieniu ze swego życia daru dla innych. Najważniejszym Bożym darem dla człowieka jest Jego Syn, Chrystus. Przyjmując dar Chrystusa upodabniamy się do Niego. A ponieważ Jego służba realizuje się w słowach, „Oto idę, abym spełniał wolę Twoją,” także dla nas nie może być nic ważniejszego, niż pełnienie woli Ojca oraz kochanie braci, wydając swoje życie dla nich.

Budowanie Królestwa Jezusa w pierwszym rzędzie wymaga odrzucenia naszych wyobrażeń i naszych doświadczeń, które mamy zwyczaj absolutyzować, aby przyjąć to, co jest kompletną nowością, którą Jezus pragnie czynić w naszym życiu. To nie jest tak, że skoro w świecie obowiązuje rywalizacja, to chrześcijanie będą rywalizować w pobożności; jeśli w świecie obowiązuje robienie kariery, to nasza kariera będzie „kościelna”, w hierarchii duchownych, świeckich, czy jak najbardziej egzotycznych misjonarzy; jeśli świat walczy o bogactwo i władzę, to nasza walka o bogactwo będzie służyła budowaniu wspaniałych świątyń, szkół oraz zwiększaniu wpływów społecznych. Wiele innych, podobnych analogi, możemy odnaleźć w rzeczywistości Kościoła. Ale są one niestety wyrazem tej samej, jeszcze nieprzekształconej natury Jakuba i Jana.

Jezus zapowiada całkowicie inny wymiar wielkości. Służba, dar uczyniony z całego swojego życia znajduje swój szczytowy moment w „porażce” krzyża. Chwała Jezusa to moment, w którym oddaje się On całkowicie Ojcu. Ale zanim do tego dojdzie, Jezus służy w wieloraki sposób: głoszenie Dobrej Nowiny, wzywanie do nawrócenia, uzdrawianie, egzorcyzmowanie, chodzenie do domów grzeszników i nieustanne zmaganie z hipokryzją faryzeuszów. Służba Jezusa to ofiarowanie człowiekowi tego, czego on sam nie może osiągnąć. I w równym stopniu chodzi o uzdrowienie z nieuleczalnej choroby, co o doprowadzenie do świadomości grzechu i doświadczenia Bożego miłosierdzia. Służbą Jezusa jest odkrywanie przed nami naszej pychy, rywalizacji, egocentryzmu, pogoni za pieniędzmi i pożądania władzy, aby dać nam dostęp do prawdziwego życia, które rodzi się z miłości Boga.

Jakub i Jan otrzymują obietnicę uczestniczenia w służbie Jezusa, chociaż to, co Jezus im obiecuje ma się nijak do tego, o co oni Go proszą. Ale to jest kategoria obietnicy, którą tylko Jezus ma moc wypełnić w naszym życiu. Każda próba zdobycia własnymi siłami nowej natury sługi, który oddaje swoje życie za innych, natychmiast staje się polem rywalizacji i zdobywania zasług. To nie ja, ale to Bóg we mnie może sprawić tę przemianę. Tylko czy ja tego chcę? Dla mnie fundamentalnym problemem dzisiejszej Ewangelii jest moje zaufanie do Jezusa, konieczne, aby iść do Niego i przedstawić Mu wszystkie ambicje i aspiracje mojego serca bez lęku ich utraty, nawet za cenę okazania się śmiesznym lub bezczelnym w oczach innych. Przedstawić tak szczerze i z takim zaufaniem, żeby Jezus mógł we mnie zrealizować swoją wolę, to znaczy by uczynił mnie zdolnym do służby według tego, jak On Sam mi służy.

ks. Maciej Warowny, Francja

TOP