Umyj stopy swoim wrogom! (J 13, 1-15; Wielki Czwartek Wieczerzy Pańskiej) (2)

echoewangeliiJezus pochyla się nad stopami uczniów w geście uniżenia i służby. Ale jeśli nie zechcę go przyjąć, jeśli nie pozwolę się obmyć, to nie będę miał udziału w dziedzictwie Jezusa. A jest to dziedzictwo przeogromne: Ojciec wszystko oddał w ręce Syna. A Syn w geście umycia nóg czyni mnie współuczestnikiem Swego dziedzictwa. Bez moich zasług, cierpliwie dyskutując z moją fałszywą pokorą, ukazując sens swej miłości do mnie. Piotr musiał doskonale zdawać sobie sprawę, czym jest dziedzictwo Jezusa, bowiem po jednym zdaniu Mistrza natychmiast popada w drugą skrajność: „Wykąp mnie, Panie!”, krzyczy. Ale potrzeba, abym dostrzegł, że Bóg swą łaską obmywa mnie z grzechu, z którego sam nie mogę i nie potrafię powstać.

Znamienna jest katecheza, którą daje święty Ambroży neofitom, którzy w czasie chrztu przeżywali ryt obmycia nóg. Trucizna grzechu, która rozlała się na stopy Adama przez ukąszenie węża, zostaje zmyta w tym geście, który następował bezpośrednio po wyjściu z sadzawki chrzcielnej. Tylko Bóg może mnie wyzwolić z niewoli pragnienia, „aby być takim, jak On”. Uległy demonowi, niewolnik grzechu, nie mogę się wyzwolić sam, ale muszę przyjąć dar Chrystusa. Nie mając zasług mogę być wyłącznie obdarowany. Zniszczywszy siebie nieposłuszeństwem, jedynym lekarstwem jest pozwolenie Chrystusowi, aby dokonał gestu miłości na poranionym grzechem ciele, aby obmył stopy przyzwyczajone do szukania własnych dróg, które nie są Jego drogami.

Gest Chrystusa jest znakiem nowej natury. Mojżesz musiał zdjąć buty, aby zbliżyć się do płonącego krzewu, ale stopy obmywa mi Chrystus, czyniąc je, znak władzy i panowania, czyste od przemocy, obmyte z egoizmu, zamieniając je w stopy zwiastuna Dobrej Nowiny. Gest służby Chrystusa połączony z przykazaniem miłości staje się zapowiedzią nowej natury, którą otrzymaliśmy we chrzcie. Natury zdolnej kochać, natury rozrywającej krąg śmierci, w którym wszystkie czyny miłości, jak piłka w squash’u, mają wrócić do nas, tak aby inni ich nie przechwycili. Tylko Chrystus, uniżając się do roli sługi, pozwala na przekroczenie krytycznej granicy, za którą w naszym przekonaniu czai się śmierć, unicestwienie naszej egzystencji.

Gest Chrystusa jest objawieniem natury Eucharystii, która prowadzi do miłości i jedności braterskiej, bowiem w niej przeżywamy zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią. Jego całkowity dar z siebie nie jest unicestwieniem, ale źródłem życia. I On pragnie tego daru dla mnie, abym nie zginął, lecz bym mógł kochać siebie i braci, i Boga. Dotykając moich stóp Chrystus pragnie zniszczyć mój indywidualizm, w którym szukam spokoju i wygody dla samego siebie. Chce wyzwolić mnie z niszczącego mnie przekonania, że moje życie jest wyłącznie dla mnie. Chce ukazać mi, że w oczach innych nie jestem nic nieznaczącym pionkiem, ale że moje życie jest ważne dla wielu osób. Rywalizacja, która jest tak oczywista i naturalna w dzisiejszym świecie, staje się w obliczu gestu Chrystusa zupełnie nieużyteczna. Dla mojego rywala w walce o pozycję, racje czy dominację, On uczynił tyle samo, co dla mnie. Nie muszę rywalizować, aby otrzymać miłość, gratyfikację czy poczuć zadowolenie „bycia lepszym”.

Eucharystia otwiera przede mną nieznany obszar bezpieczeństwa, w którym osoba obok mnie nie jest zagrożeniem, ale szansą na to, abym był sobą, abym mógł kochać. Gest obmycia nóg, który Chrystus zostawia swoim uczniom, mówiąc „to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi” daje nadzieję wzrostu, a nie zagrożenie. To nie jest przykry obowiązek, ale doświadczenie pokonania śmierci. Strasząc mnie drugim człowiekiem, zachęcając do rywalizacji, zamykając w egoizmie, ucząc zazdrości, diabeł uczynił z drugiego człowieka mojego wroga, a ze mnie wroga wszystkich. Chrystus uwalnia mnie z tego więzienia, które noszę we własnych emocjach, myślach, przeczuciach i podejrzeniach. Chrystus czyni mnie wolnym, abym mógł kochać, tak, jak On mnie ukochał, aż po krzyż i zmartwychwstanie.

ks. Maciej Warowny, Francja
TOP