Materia, która nie stawia oporu (J 10, 27-30) (2)

echoewangeliiW tak krótkim tekście uderzająca jest wielość akcji i relacji. Owce słuchają głosu, idą za Pasterzem, nie zginą na wieki. Pasterz zna owce, daje im życie wieczne. Ojciec daje Synowi owce, jest większy (mocniejszy) od wszystkich, jest jedno z Synem, a Syn z Ojcem. Każde zdanie, więcej, każdy zwrot obrazuje jakąś relację. Relację człowieka do Boga, Boga do człowieka, relację wewnątrz Trójcy Świętej. Słuchać, znać, iść, dawać, zginąć, wyrwać, BYĆ. Taka ilość akcji i ruchu nie może nas pozostawić w stanie spoczynku. To jest życie pełne ruchu, tu nie ma miejsca na nudę i znużenie.

Ale w tej dynamice jest też trudny dla mnie obraz. Owca. Jej charakterystyczne cechy jako zwierzęcia, nie czynią z niej przykładu do naśladowania. Nawet jeśli w pierwszym skojarzeniu może budzić sympatię, to jeśli powiemy o kimś, że jest „jak ta owieczka”, to raczej nie ma w tym podziwu, ale pewne ubolewanie, że taka osoba pozbawiona jest inicjatywy, bezwolna, idzie za tłumem. Może cicha i spokojna, ale też bez wewnętrznej energii. A „dać się ostrzyc jak owca” to już synonim naiwniaków czy wręcz durniów. W popularnym zwrocie mówi się: „Jakim mnie Boże stworzyłeś, takim mnie masz.” Coś z takiej właśnie owcy. I takie porównanie ma mnie pociągać? Chyba jednak nie o to chodziło Jezusowi.

Na pewno ważnym jest w tym porównaniu fakt, że Pasterz jest Barankiem Bożym, Jagnięciem, które składa całkowicie swą egzystencję w ręce Ojca, który Go kocha. Nie bezradności, łatwowierności czy bierności pragnie dla mnie Bóg, ale właśnie takiego całkowitego zaufania, powierzenia się Ojcu. A ja? Staram się słuchać głosu Pasterza. Dzień po dniu, poranek po poranku. Ale czy rzeczywiście Go słyszę i czy idę za Nim? Przecież iść za Nim, to wybrać drogę do Jerozolimy, zgodzić się na odrzucenie, nie oburzać się na zdradę ze strony najbliższych, przyjąć na siebie zniewagi, zupełnie niesłusznie być uznanym za złoczyńcę. Chcę iść za Nim? Czy aby na pewno? A przecież nie ma innego dawcy życia wiecznego. Cała reszta to sprzedawcy marnych iluzji i namiastek. Kłamcy i oszuści sprzedający śmierć pięknie opakowaną, przyjemną dla zmysłów, ale śmiertelną dla serca, dla miłości.

Kroczenie za Jezusem, wybór Jego drogi jako własnej, jest owocem słuchania. To w słuchaniu kryje się moc do tego, aby iść za Nim. Poprzez słuchanie rodzi się wiara, dar Boga, który inaczej nie może do mnie dotrzeć. Dlatego za każdym razem, kiedy perspektywa „jerozolimskich wydarzeń” staje się zbyt przerażająca, rodzi nieznośny niepokój czy strach, problem nie jest w zwalczaniu strachu, ale w słuchaniu. Dlaczego nie słucham? Albo raczej, kogo tak naprawdę słucham? A może ja słucham tylko siebie, nawet wówczas kiedy biorę do ręki Pismo Święte? A może tym głośnikiem, który zawsze jest włączony w moim sercu, jest świat i jego ułudy? Bo przecież słucha się sercem, to tam właśnie ma się ulokować i zadomowić słuchane Słowo.

Jezus mnie zna, ale czy ja chcę Go znać? W języku greckim termin "znać" ma rozległe znaczenie. Wąż kusi pierwszych rodziców „znajomością” dobra i zła; kiedy Adam „poznał” Ewę zrodził się z tego „poznania” Kain; Maryja dziwi się zwiastowaniu, bowiem „nie zna męża”. To o takiej dogłębnej, intymnej relacji do mnie mówi mi Bóg. On mnie zna. Jaka może być większa intymność i znajomość, niż ta ze strony Boga? Ja się wstydzę przyznać do pewnych rzeczy przed ludźmi, bo obawiam się śmieszności, albo też, że mnie odrzucą, a Bóg, przed którym nic się nie może ukryć, ON mnie ZNA i się nie brzydzi, ale daje mi życie wieczne. Logika matematyków zawodzi.

Dwukrotnie w tej Ewangelii powtarza się zwrot, że owiec nikt nie może wyrwać z ręki Boga. Ręka Jezusa jest tak mocna jak ręka Ojca. A ja dopowiadam, że to prawda, ale miłość Pasterza jest tak wielka, że kiedy owca zechce odejść sama, to On na to pozwoli. Nikt nie może wyrwać, ale ona może sama porzucić. I w tym sensie ta wolność budzi lęk. A jeśli ją źle wykorzystam? Jeśli pewnego dnia odejdę? Nie mogę nie krzyczeć: Panie, broń mnie przed moją słabością, nie dopuść, abym użył mojej wolności przeciwko mnie samemu!

ks. Maciej Warowny, Francja
TOP