Niedziela Chrztu Pańskiego (Łk 3, 15-16. 21-22)

echoewangelii_chrzest    Pytał uczeń katechety: O co chodzi z tym chrztem Jezusa? Skoro Jezus był Bogiem; skoro jako człowiek nie miał grzechu pierworodnego ani żadnego grzechu uczynkowego; skoro nie musiał być włączony do Kościoła, którego wtedy jeszcze nie było(!), skoro nie miał obowiązku przyjmować innych sakramentów, które sam dopiero ustanowi (!), to po co był ten chrzest w Jordanie? Jaki jest jego sens i znaczenie?

Trudno odmówić myślenia pytającemu. Widać, że chłopak ma niezłą orientację, chociaż wykazuje też pewne braki, które, miejmy nadzieję, katecheza zdoła uzupełnić! Zatem o co chodzi w tym chrzcie? W czym tkwi różnica między chrztem udzielanym kiedyś przez Jana i chrztem udzielanym obecnie we wspólnocie Kościoła?

 

Różnica znaczeń bierze się z różnicy tożsamości. Jezus nie jest i nigdy nie będzie Janem Chrzcicielem. Podobnie Jan nie jest i nigdy nie będzie Jezusem. Ogień to nie to samo, co woda. To oczywiste, więc z taką samą oczywistością mamy widzieć różnice w tym, czego obaj dokonują. Zanurzanie ludzi w wodzie jest czymś innym niż zanurzanie ich w ogniu. Ogień i woda to zupełnie przeciwstawne żywioły, choć w symbolice chrześcijańskiej odnoszą się do Ducha Świętego. Woda obmywa zewnętrznie, ale nie zmienia tego, co stanowi istotę rzeczy czy osoby. O wodzie mówił św. Franciszek z Asyżu: „Pochwalony bądź Panie, przez siostrę wodę, która jest taka czysta, prosta i pokorna". Co prawda rzeka niesie w sobie różne wody, i nie tylko wody, także wiele z tego, co napotka po drodze, ale źródło zawsze jest czyste, dziewicze. Woda jest prosta, bo stanowi najprostszy związek chemiczny - wszystko inne jest już bardziej złożone. Woda jest pokorna, bo przyjmuje kształt każdego naczynia, w którym się znajdzie, zmywa brudy wszystkich, bez różnicy i gasi pragnienie wszystkich, bez wyjątku.

Ogień wnika nieporównanie głębiej. Potrafi sięgnąć aż do rdzenia i dlatego dokonuje nieodwracalnych zmian. Ogień nie żartuje. Nigdy nie pojawia się na trochę ani na niby, ale w całej swojej dosłowności objawia całą swoją potęgę. O nim mówił św. Franciszek: „Pochwalony bądź, Panie, przez brata naszego, ogień, którym oświecasz noc. Jest on piękny i radosny, i silny, i mocny". Warto zapytać, czy biedaczyna z Asyżu miał na myśli jedynie żywioły, czy też, jak przystało na świętego i mistyka, myślał o Duchu Świętym? Przecież dla świętych wszystko, co najbardziej naturalne, było odbiciem, emanacją nadprzyrodzoności. Dla nich stworzenia zawsze mówią o Stwórcy. Franciszkańska „Pieśń słoneczna" najpierw jest dziełem mistyka, a potem dziełem poety. Nie możemy wykluczyć, że Jan Chrzciciel mógł mieć podobną intuicję, której jednak nie potrafił ubrać w tak poetyckie słowa. Żył wielką tradycją starotestamentalnych proroków, przejął ich świadomość i język.

Jan Chrzciciel robi tyle, ile może zrobić: wzywa do nawrócenia i udziela chrztu pokuty. Nie jest zbawcą dla nikogo, mimo że ludzie snują różne domysły, upatrując w nim obiecanego Mesjasza. Owe domysły wcale go nie cieszą. Są najeżone pokusami, które jeśli znajdą w nim choć odrobinę pychy, mogą go zniszczyć. Jan musi przed nimi się obronić. Udręczony postem, pustynią i panującą wokół atmosferą, toczy prawdziwą walkę. Jego także przenika ogień Ducha Świętego. Niegodny trwa w uniżeniu, którego ludzie powierzchowni nie potrafią zrozumieć ani uszanować.

Właśnie teraz przychodzi Jezus, by rozwiać ludzkie domysły i sugestie. Dla Jana Chrzciciela jest to prawdziwe błogosławieństwo i ulga. Wreszcie pojawia się Ten, o którego chodzi, o którym mówił on i wszyscy prorocy. Wreszcie jest Umiłowany, w którym Ojciec ma upodobanie. Bliskość Jezusa daje Janowi moralną pewność, że się nie pomylił, że właściwie rozeznał. Wcześniej znał Jezusa jako swojego krewnego, rówieśnika, teraz widzi w Nim Bożego Pomazańca. Tę inność spojrzenia pozwala odkryć Duch Święty.

Jan Chrzciciel jest jedynym, który patrzy na Jezusa zmysłem wiary, wszyscy pozostali wiedzą tylko tyle, ile widzą ich oczy. Dla pozostałych Jezus to jeszcze jeden grzesznik, który pokutuje za swoje przewinienia. Ich zdaniem Jezus jest do nich podobny, zdaniem Jana Chrzciciela Jezus jest Inny. Wszyscy widzą w Jezusie grzesznika, Jan Chrzciciel dostrzega w Nim Baranka Bożego, który gładzi grzechy świata. Taka jest różnica między wiarą a domysłami.

 

Ks. Ryszard K. Winiarski, Puławy